Artykuły

Teatr to nie jest miejsce dla "takich ludzi"?

Dlaczego kierownik Sceny na Piętrze bał się o spektakl, a opiekunka poznanianki z porażeniem mózgowym poczuła się obrażona? - pyta Katarzyna Dobroń w Polsce Głosie Wielkopolskim.

"Diva" - to tytuł spektaklu, jaki można było zobaczyć w poznańskiej Scenie na Piętrze. Podobno to dobra sztuka, co prawda bez scenografii, ale z porywającymi, pełnymi dramatyzmu dialogami. Nie znam się na teatrze, więc muszę bazować na recenzji, którą znalazłem w sieci. Bliższe są mi za to problemy osób niepełnosprawnych, które swoje dramaty przeżywają na co dzień, w życiu, a nie na scenie. Znam je z autopsji, dlatego uważam, że zachowanie kierownika Sceny na Piętrze, pozwalającego sobie na czynienie bezczelnych uwag opiekunce kobiety z porażeniem mózgowym, zasługuje co najmniej na żółtą kartkę od jego pracodawcy. A może lepsza byłaby dla niego przymusowa wizyta w kawiarni prowadzonej w Poznaniu przez niepełnosprawnych. Być może wtedy udałoby się mu zrozumieć, że takie osoby, oprócz rzekomego przeszkadzania widowni, niczym się od nas, zdrowych nie różnią.

Teatr to nie jest miejsce dla "takich ludzi" - miała usłyszeć 36-letnia poznanianka z dziecięcym porażeniem mózgowym, kiedy razem z trójką opiekunów zamierzała obejrzeć "Divę" [na zdjęciu] w Scenie na Piętrze. Sam kierownik Sceny, Romuald Grząślewicz, poprosił na bok jedną z jej opiekunek. Miał przekonywać ją do zrezygnowania ze spektaklu, ze względu na brak odpowiednich udogodnień dla osób niepełnosprawnych.

- Kiedy podważyłam ten argument, padł następny: Kasia na pewno nie będzie umiała się zachować i "rozwali" całe przedstawienie - relacjonuje Monika Sicińska, opiekunka Katarzyny Kruszyńskiej.

Opiekunka wyjaśnia, że dziewczyna ma ograniczony zasób słów oraz jest niepełnosprawna ruchowo. Nie jest jednak upośledzona psychicznie. Skończyła liceum, zdała maturę. Razem z opiekunami chodzi do opery, na koncerty, do kina. - Usłyszałam też, że mamy udać się do domu, a pan Grząślewicz z łaski swojej chciał nam nawet zwrócić pieniądze - mówi Monika Sicińska. - Jestem wstrząśnięta i zdruzgotana zachowaniem tego pana, nigdy wcześniej nie spotkałyśmy się z czymś takim.

Z taką narracją nie zgadza się Romuald Grząślewicz, kierownik Sceny na Piętrze. - To jest nadinterpretacja - mówi. - Poprosiłem na bok opiekuna, ponieważ pani na wózku wydawała z siebie serię niekontrolowanych odgłosów, a spektakl jest na wyciszeniu. Zapytałem, czy te odgłosy mogą się powtórzyć w trakcie spektaklu. Nie zamierzałem nikogo obrazić - dodaje.

Jak podkreśla kierownik "sceny", poniedziałkowy spektakl był poznańską premierą "Divy". Przyszło 200 osób.

- Teatr jest miejscem dla wszystkich. Jako gospodarz muszę jednak dbać, aby nic nie przeszkadzało w odbiorze przedstawienia wszystkim gościom - mówi. - Nie byliśmy przygotowani na taką sytuację, wystarczyło nas poinformować przy kupnie biletów.

Scena na Piętrze starała się o zewnętrzną windę dla osób niepełnosprawnych, ale nie zgodził się na nią konserwator zabytków.

O tym, że wciąż jest wiele miejsc niedostępnych dla osób na wózkach mówi też założyciel portalu wózkowicze.pl.

- Prowadzimy teraz kampanie "Włącz świadomość" z konkursem dostępności dla lokali. Nie spotkałem się jeszcze z managerem, który nie byłby zainteresowany - mówi Sebastian Mankiewicz. Przyznaje też, że nie słyszał o podobnej, do opisywanej przez panią Monikę sytuacji. - Coraz częściej pojawiają się raczej działania w drugą stronę: organizatorzy sprzedają tańsze bilety również dla opiekunów, albo ochroniarze wpuszczają nas podczas koncertów przed bramki, aby tłum nas nie stratował - dodaje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji