Quiz
Nad rozwiązaniem tego "Quizu" męczy się nie tylko księgowy Puls, którego z zabawnym zakłopotaniem gra Stanisław Jaworski. Męczą się nart tym również widzowie, dochodząc wreszcie do wniosku - zgodnie z jedną z sugestii prowadzących tą zabawą, Pierwszego (Edmund Fetting) i Drugiego (Stanisław Wyszyński) - że właściwie "każda odpowiedź jest dobra". Satyra na nasze telewizyjne teleturnieje i zgaduj-zgadule? Być mote, ale ten "problem" można było z większym powodzeniem załatwić w l0-minutowym skeczu np. w "Syrenie". Satyra na "reguły gry w ogóle"? Być może, ale miałkość intelektualną sztuki, anemia dramaturgiczna, jałowość i nijakość akcji - wszystko to wcale nie zachęca do "dokopywania się do drugiego dna" - skoro i tego pierwszego "dna" trudno się dokopać. Pozostaje więc kilka dowcipów, pozostaje "akt w kołdrze" Elżbiety Czyżewskiej, która nie mając nic do grania (jak i jej partner S. Wyszyński) watuje postać właśnie tą watą z kołdry i tym watowanym aktem czy ćwierć-aktem. Nie wyjaśniłem dotąd, że chodzi o dwuaktową sztukę Krzysztofa Gruszczyńskiego, z prapremierą której wystąpił warszawski Teatr Dramatyczny w Sali Prób. I nie bardzo wiadomo, co robić z tą sztuką. Czeka się ciągle że może, że jednak, że zakończenie - ale czeka się daremnie. Może to zainteresuje redakcję teleturniejów, ale czy warto dla kilku osób zatrudniać aż siedmioro wykonawców - no i widzów, którzy dotychczas darzyli ten teatr pełnym i zapracowanym solidnie przez teatr zaufaniem. Zasłużył na nie również i Gruszczyński, który ma na swym koncie takie sztuki, jak "Klucz od przepaści", "Pociąg do Marsylii" i "Wielki Bobby", grane w wielu teatrach.
No cóż - niewypały się zdarzają nawet dobrym pisarzom i dobrym teatrom.