Artykuły

MAKABRA NA WESOŁO

To pierwsza sztuka Michel de Ghelderode'a w Warszawie

- "Ballada o Wielkiej Maka­brze", której polski tłumacz przydał tytuł "Wędrówka Mi­strza Kościeja". A więc pisarz u nas nieznany - poza krę­giem czytelników "Dialogu", gdzie go drukowano; grany już zresztą w Polsce poza War­szawą. Zapewne też niejeden z widzów uzna go za wydziwaczonego i zaliczy do tzw."awangardy" teatralnej. Ale ta "Wielka Makabra" powstała - jak zresztą prawie wszystkie sztuki Ghelderode'a - przed wojną, w latach trzydziestych. Sztuki te należały do pokrew­nego nurtu dramatycznej gro­teski - choć oczywiście nieza­leżnego - co u nas Witkiewicz lub Gombrowicz. Były więc poprzedniczkami dzisiejszego te­atru absurdu. I nic dziwnego że zrobiły karierę dopiero w latach pięćdziesiątych, kiedy ta konwencja tak się rozpowszechniła po świecie. Zresztą określenie: kariera - to przesada. Sztuki Ghel­derode'a grywano w paru krajach, gdzie czasem wywoływa­ły one skandale przez swe bluźnierstwa religijne (czy też ra­czej przez to, co wydawało się w nich bluźnierstwem), z tru­dem jednak zdobywały sobie publiczność. Być może dlatego, że dzieją się w fikcyjnym świecie stworzonym przez pisarza i rządzącym się własnymi pra­wami, które trzeba poznać i oswoić się z nimi. Ghelderode był Belgiem, z ducha Flamandem,choć pisał tylko po fran­cusku. Zafascynowało go flamandzkie średniowiecze i fla­mandzkie malarstwo, przede wszystkim Pieter Breughel, którego kilka obrazów strawestował na sztuki a wiele swych sztuk - także "Wielką Maka­brę"- umieścił w kraju na­zwanym Breughellandem. Na ten temat pisano już bardzo wiele i z tego co napisane wiele też można przeczytać w programie teatralnym. Nie spo­sób tu jednak o tym nie wspo­mnieć.

A może to słabe powodzenie sztuk Ghelderode'a wynika też z ich niedoskonałości. Można tak przypuszczać, skoro "Wiel­ką Makabrę" krytycy uważają za jedna z dwóch najlepszych jego sztuk, a przecież i jej dość daleko jest od arcydzieła mimo kilku znakomitych scen i interesujących wątków. Ghel­derode pozostawił około stu sztuk. Lubił szczególnie pisać dla teatru marionetek i ten styl marionetkowy ciążył na wszystkich jego utworach, także na "Wędrówce Mistrza Kościeja". Ta farsa makabryczna ma wszystkie cechy twórczo­ści Ghelderode'a. Jest w niej coś z średniowiecznego tańca śmierci, przepuszczonego przez modernistyczną czy secesyjną wyobraźnię z końca ubiegłego wieku. Mistrz Kościej czyli Śmierć wędruje po Breughellandii zapowiadając jej zagładę, koniec świata. Ale tej zagłady nie przeprowadza, bo upija się na dworze księcia Gulawa, ga­tunek ludzki zaś uratuje para młodych zamknięta w grobow­cu. Tak to już jest w świecie Ghelderode'a: miłość uprawia się tu w grobowcu, erotyzm łączy się z sadyzmem, śmierć z śmiesznością, uduchowienie z grubą sprośnością, demonizm z religią. Ten świat jest zwario­wany, rządzi w nim diabeł, który wszystkie siedem grzechów głównych wyolbrzymia do roz­miarów gigantycznych. Reżyseria Ludwika René te kontrastowe jaskrawości nieco wygładziła. Choć to wbrew Ghelderode'owi - może i le­piej: sztuka stała się łatwiej strawna dla publiczności. Re­né pomnożył intermedia i na­dał obrazom wiele ruchu. Prze­niósł tę balladę do teatru jar­marcznego. Dobrze zagrał po­mysł zwrócenia do widowni księcia Gulawa przemawiającego do trupów. No i osią pod­trzymującą całe przedstawienie był Wiesław Gołas, jako Mistrz Kościej, kapitalny w maka­brycznej grotesce pijanej śmierci, bardzo śmieszny, układał swą grę z realnych elementów przenoszonych do innej rze­czywistości. Umiejętnie trzymał się też w ramach stonowanej groteski Wojciech Pokora jako chudy (w oryginale gruby) książę Gulaw. Obaj ci aktorzy ma­ją doskonałe wyczucie stylu te­go rodzaju gry. Dobrze towa­rzyszyli im w tym Mieczysław Stoor (zwłaszcza w scenach pi­jackich) i Kazimierz Dejunowicz. Józef Duriasz i Stani­sław Gawlik tworzyli zabawne sylwetki ministrów. Reszta do­strajała się z różnym powodze­niem do tych protagonistów Dekoracje Jana Kosińskiego, kostiumy Anieli Wojciechow­skiej tworzyły malownicze tło tego dziwnego, niezwykłego świata. Zbigniew Stolarek zręcznie poradził sobie z bardzo trudnymi w tym wypadku za­daniami tłumacza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji