Artykuły

Dorota Masłowska all inclusive

"Więcej niż możesz zjeść" wg Doroty Masłowskiej w reż. Marcina Nowaka. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Składniki: 12 felietonów Doroty Masłowskiej, 1 sepleniąca Monika Buchowiec, 1 świeżo upieczony reżyser specjalizujący się w efektach specjalnych, kolekcja gigatortów z pianki i inne gargantuiczne dekoracje. Trochę nostalgii, szczypta ironii, psychodelia (do przybrania).

W Teatrze Nowym pokazano premierowo adaptację felietonów parakulinarnych, które Masłowska pisywała dla "Zwierciadła". "Więcej niż możesz zjeść" to oczywiście nie zbiór tekstów w stylu "Gotuj z Ewą Chodakowską". Skąpane w złośliwym sosie parodie przepisów układają się w opowieść o Polsce - zawieszonej pomiędzy swojskim wagonem Warsu z firanką w rzucik, a sterylnym pokładem samolotu, po którym paraduje się z ozdobioną diodkami walizką na kółkach, wprost do upiornej krainy all inclusive. Polsce o zapachu kiełbasy z grilla i zaklętych w czipsach pieczonych ziemniaczków. Nie brak tu socjologicznych perełek, ale jest to jednak zbiór nierówny. Bliżej mi do opinii Krzysztofa Vargi ("Masło się marnuje") niż peanów Bieńczyka.

Rozmowy w toku

Marcin Nowak (scenariusz, reżyseria) wybrał z "Więcej niż możesz zjeść" jedenaście tekstów, dokładając na dobry początek (przystawkę) felieton z publikowanego w "Dwutygodniku" cyklu "Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu" (zabawna mikroanaliza pisma "Przyślij Przepis", które heroicznie broni się przed inwazją potwora gender, jakby gazetkę "robił Tomasz Terlikowski pod pseudonimem"). Postanowił rozpisać wynurzenia Masłowskiej na kilka głosów (w obsadzie jest ośmioro aktorów), nie wprowadzając jednak żadnych zmian w tekście. Zgodnie z reżyserską intencją to charakterystyczny styl autorki "Pawia królowej", "podkręcanie języka do maksimum", jest głównym bohaterem spektaklu.

Po zrytualizowanej Polsce spożywczej oprowadza widzów wcielająca się w postać Pisarki Monika Buchowiec. Nie ma w Nowym odpowiednich warunków do rozwoju - to nie jest teatr, który pochyla się nad aktorem. Ale postać Masłowskiej jest jej kolejną - po tytułowej roli w "Kobro" - znakomitą kreacją. W wypchanych legginsach, zakapturzoną, uzbrojoną w maksidługopis Buchowiec można z oddali wręcz pomylić z Masłowską. Aktorka godzinami chyba trenowała charakterystyczną wadę wymowy autorki "Wojny polsko-ruskiej" - sepleni i ma kłopoty z dykcją. Dobrą decyzją było zamknięcie przedstawienia klamrą w postaci nagranych wypowiedzi Masłowskiej. Dzięki temu widzowie, którzy nigdy nie widzieli pisarki w telewizji czy na spotkaniu autorskim, mogą docenić, jak bardzo Buchowiec weszła w rolę.

Nowak, specjalista od efektów specjalnych i gier komputerowych, zostawił w spektaklu wyraźną sygnaturę. Jeszcze przed podniesieniem kurtyny z folii spadają meteoryty jak z gry na Atari, zwiastujące zapowiadaną przez Masłowską nadchodzącą zagładę ("mlekiem i miodem płynący świat pęknie jak bańka spekulacyjna"). Żeby zdynamizować spektakl, Nowak wykorzystał konwencje zaczerpnięte z telewizji. Felieton o tym, jak pozbyć się niechcianej stówy, stylizowany jest na "Rozmowy w toku" (w roli współczującej Ewy Drzyzgi - świetna Mirosława Olbińska), jest nieśmiertelna "Familiada" i wywiad (talk show?). Płynne przejścia pomiędzy tekstami (i podróże w czasie z wykorzystaniem wehikułu) ułatwia obrotowa scena. Z opisanymi w felietonach paranoicznymi rytuałami kulinarnymi Polaków współgrają dekoracje autorstwa Braci (Agnieszki Klepackiej i Macieja Chorążego) - na przykład ilustracją do felietonu o tortownictwie polskim są gigawypieki.

Powrotów do lat 90.

W jednym z felietonów Masłowska straszy: "niektórych rzeczy, jak się już zobaczy, nie da się odzobaczyć". Na szczęście "Więcej niż możesz zjeść" Nowego nie jest spektaklem, który chciałoby się odzobaczyć (jak to czasem z przedstawieniami w Nowym bywa). Parakulinarne felietony Masłowskiej wpisują się w literacki trend powrotów do lat 90. ("Dziewięćdziesiąte" Sławomira Shuty, "Jolanta" Sylwii Chutnik", "Atlas: Doppelganger" Dominiki Słowik). Najlepiej bawią się osoby, które w dzieciństwie również wyjadały cukier waniliowy z zagłębienia dłoni i marzyły o byciu zaadoptowaną/nym przez wokalistkę zespołu Roxette. Ale też rodzice kilkulatków - na widowni zapanowało ożywienie, gdy wehikuł czasu umożliwił ekspresową ucieczkę z infernalnego kinderbalu.

Nie jest to lekkostrawne, ale warto spróbować. Smacznego!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji