"Teatr cudów" Cervantesa
Mija właśnie równo 350 lat od chwili ukazania się pierwszego wydania "Komedii i intermediów" Miguela de Cervantes Saavedra, była więc okazja do przypomnienia mniej znanego już dziś gatunku twórczości autora "Don Kichota". Warszawski Teatr Dramatyczny przypomniał tę twórczość wystawieniem czterech - spośród dziewięciu napisanych przez Cervantesa - intermediów, dając całości tytuł rozpoczynającego spektakl intermedia "Teatr cudów". Poza utworem tytułowym znalazły się w przedstawieniu: "Sędzia rozwodowy", "Czujna straż" i "Stary zazdrośnik". Intermedium tytułowe sugeruje konwencję teatru, pozwalając na spięcie czterech utworów klamrą "teatru w teatrze". Ta obudowa - muzycznie i inscenizacyjnie - jest w przedstawieniu najlepsza.
Do małego miasteczka przybywa wędrowna trupa komediantów, którzy przed miejscowymi notablami przedstawiają "teatr cudów". Jest to satyra na ówczesny hiszpański rasizm, przypominająca w pomyśle "Nagiego króla": komedianci wmawiają widzom, że przedstawiane przez nich "cuda" (lwy, niedźwiedzie, rozjuszone byki, dziewice itp.) mogą zobaczyć jedynie ci, którzy nie mają żadnej domieszki "obcej" krwi, jak w "Nagim królu" jego rzekome szaty mogły dostrzec jedynie ludzie "mądrzy". W Intermedium "Sędzia rozwodowy" (Z. Szmydtowa w swoim Cervantesie" tytuł intermedium tłumaczy trafniej i poprawniej "Sędzia do spraw rozwodowych") przed sądem przewijają się cztery pary małżeńskie, domagające się z różnych powodów rozwodu; nie dostają go w myśl kończącego intermedium morału, że najgorsze nawet małżeństwo jest lepsze od najlepszego rozwodu. W "Czujnej straty" Cervantes wykorzystuje popularny na hiszpańskiej scenie wątek współzawodnictwa ubogiego żołnierza i zadufanego zakrystiana (tu - pomocnika jego) w zalotach do płochej służącej. Na równie ogranym motywie - stary mąż i młoda żona - zbudowane jest czwarte intermedium - "Stary zazdrośnik", wykorzystywanym przez Cervantesa również w noweli "Zazdrosny Estremadurczyk". Utwór ten, z pozoru amoralny i cyniczny, zwraca się przeciw starcom żeniącym się z młodymi dziewczętami oraz przeciw różnym rajfurzacym troskliwym sąsiadkom, podsuwającym kochanków młodym niedoświadczonym a niewyżytym żonom starych zniedołężniałych mężów.Najwięcej zastrzeżeń wzbudziła realizacja tego właśnie intermedium, przypominającego w gęstym i lepkim klimacie sławetny "Gorący uczynek" z "Syreny". Rekompensatą dla widza była tu jedynie kreacja Janiny Traczykówny, która postać przedwcześnie dojrzałej, infantylnej i amoralnej Krystynki wzbogaciła o oryginalne efekty komediowe. Zabawny jest też Jarema Stępowski jako zazdrosny starzec, rażące były jednak (również i w "Czujnej straty") potknięcia tekstowe, łatane "haftowaniem". Druga kreacja przedstawienia, to służąca Celestyna z "Czujnej straty" grana przez Joannę Jedlewską. To jedyna rola spektaklu, zrobiona w cienkiej, zgrabnej grotesce, wypracowana w słowie i geście w najdrobniejszych szczegółach. Jedlewska sprezentowała swe uzdolnienia taneczne i sceniczny temperament w roli "dyrektorowej" Chirinos z "Teatru cudów". Na dobrym pomyśle reżyserskim zbudowany jest "Sędzia rozwodowy": wszystkich kandydatów do rozwodu kreuje z powodzeniem Wojciech Pokora, tylko wcielenie Żołnierza o zbyt jednoznacznej a nietłumaczącej się tekstem wymowie (cervantesologowie dopatrują się w tej postaci autora intermedium) budzi wątpliwości co do trafności interpretacji tej postaci. Byłoby zabawniej, gdyby również wszystkie trzy kandydatki do rozwodu grane były przez jedną aktorkę. W przedstawieniu bierze udział 16 aktorek i aktorów. Dobrych, zdolnych aktorów - bo w Dramatycznym innych nie ma. Grają tak, jak ustawia ich reżyser - soczyście, hałaśliwie, w konwencji jarmarcznego teatru, nie zawsze czysto, z przerysowaniem w kierunku nie zgrabnej groteski czy burleski lecz grubej farsy. Gubi się w tej poetyce wiele uroków a również i z filozofii cervantesowskich intermediów, które słusznie uchodzą za szczytowe osiągnięcia jego dramaturgii. Ale nawet i w tym dyskusyjnym kształcie scenicznym warto je było pokazać.