Trojanki Joanny Bruzdowicz
JOANNA Bruzdowicz, 35-letaia warszawianka, zamieszkała od kilku lat w Belgii, gdzie wyszła za mąż, jest kompozytorką o znanym w Europie nazwisku i sporym dorobku w dziedzinie muzyki symfonicznej, kameralnej i scenicznej - pisze dla teatru, filmu, telewizji, a także jest autorką baletu "Mały książę" (1976) i dwu oper: tragedii muzycznej w jednym akcie "Kolonia karna'' według Franza Kafki (1968 - prapremiera w Operze w Tours, 1972) oraz tregedii muzycznej "Trojanki" według Eurypidesa (V wiek p.n.e.), której prapremiera odbyła się w Teatrze im. Gerarda Philipe`a w Paryżu. Obecnie, pod sam koniec sezonu, przed przerwą wakacyjną, "Trojanki" wystawił w Warszawie Teatr Wielki na swojej Scenie Kameralnej w sali im. Emila Młynarskiego.
Ta jednoaktowa opera, to uwspółcześniona, tak w wymowie ideowej, jak i w języku muzycznym, wersja antycznego dramatu z czasów wojny trojańskiej. Polskie libretto opery, którego autorem jest Michał Sprusiński - oparte jest na wydarzeniach związanych z tragedią ofiar wojny trojańskiej, przede wszystkim jej heroiny, Hekuby i otaczających ją córek, których ponoć miała dziewiętnaście (według innej wersji pięćdziesiąt...). Występują w tym dramacie także inni bohaterowie znani z mitologii. Przebieg akcji i klimat tragedii w sposób niedwuznaczny nawiązuje do okropności wojen i posiada wyraźne aluzje polityczne, co niewątpliwie jest dużym walorem ideowym dzieła.
Joanna Bruzdowicz pokazuje tu swój wybitny muzyczny i dramatyczny talent. Jej muzyka nie tylko jest ilustracją wydarzeń czy podkładem do tekstów zarówno śpiewanych, jak i mówionych, ale jest istotnym elementem drastycznych, ponurych, wręcz żałobnych wydarzeń. Ekspresja muzyki wspiera akcję dramatu, operuje oryginalnymi efektami muzycznymi, tak z niewielkiego zespołu orkiestrowego, jak i nagrań elektroakustycznych, wśród których rozbrzmiewa także dźwięk instrumentu przypominającego grzmot, odzywający się w chwilach gniewu bogów.
Nowe dzieło Joanny Bruzdowicz pod każdym względem jest godne uwagi. Wciąga ono widza w tok ponurych wydarzeń, każe myśleć i zastanowić się nad odwiecznym problemem wojny i pokoju.
Widowisku od strony wizualnej, scenograf Jacek Ukleja nadał kształt chyba do przesady ponury i przygnębiający. Hekuba i Trojanki odziane są w szaro-brunatne łachy, ze szmatami na nogach. Razem z mroczną dekoracją ruin i zgliszcz, tworzą ciężką atmosferę. Jest to zapewne zgodne także z intencją reżysera - Bogdana Hussakowskiego, który celowo nadaje całemu spektaklowi taki właśnie przygnębiający klimat.
Dużą kreację stworzyła Krystyna Jamroz w roli Hekuby, małżonki króla Troi, Priama. W przejmującą postać jednej z córek Hekuby, Kasandry, wieszczki nieszczęść i krwawych wydarzeń, wcieliła się z powodzeniem, występująca gościnnie Viola Waniek. Słynna z urody Helena, w osobie Poli Lipińskiej, jakby ożywiła akcję, chwilami trochę nużącą. W roli Taltybiosa wystąpił Jerzy Artysz, a w dwu rolach mówionych wystąpili Hanna Stankówna z Teatru Polskiego, jako Andromacha i Krzysztof Wieczorek z Teatru Współczesnego, jako Menelaos.
Orkiestrą dyrygował Mieczysław Nowakowski, chór kobiet trojańskich przygotował Lech Gorywoda.
Publiczność zasłużenie i gorąco oklaskwiała wykonawców i realizatorów, a przede wszystkim obecną Joannę Bruzdowicz. Polecamy obejrzenie tego interesującego przedstawienia.