URZĄD
Niedostatki rodzimej dramaturgii współczesnej raz po raz zmuszają teatry do sięgania po utwory prozatorskie. Jednym z ciekawszych eksperymentów adaptacyjnych stało się przeniesienie na scenę znanej powieści Tadeusza Brezy "Urząd". Autorem adaptacji jest krakowski reżyser Władysław Krzemiński. Wystawił on "Urząd" przed niejakim czasem w Krakowie a ostatnio w warszawskim Teatrze Dramatycznym.
"Urząd" sceniczny nie traci zasadniczych walorów, jakie kryła w sobie powieść. Jest równie wielowarstwowy, złożony wewnętrznie, niejednoznaczny. Podnosi się kurtyna i oto widzimy złoto-purpurowo-brązowe wnętrze, przeładowane i wspaniałe. Dekoracje Krzysztofa Pankiewicza są jakby syntezą watykańskich wnętrz. Ani jeden szczegół nie jest powtórzony a całość nieodparcie się kojarzy z pierwowzorem. Ze wspaniałości stworzonych przez Pankiewicza wieje dostojeństwo, chłód i wyniosła obojętność. W tym jakże właściwym entourage'u młody przybysz z Polski dochodzi praw swego ojca. Gra go Andrzej Łapicki. Gra świetnie.
Jak Kafkowski Józef K. krążył wokół Zamku tak przybysz z Polski szturmuje Urząd. Szuka sprawiedliwości. Ale wielka, skomplikowana i precyzyjna maszyna Urzędu, bezosobowa, choć pełna ludzi, żyje własnym życiem, rządzi się. twardymi prawami, których nie może rozumieć nikt z zewnątrz. Zwracano już uwagę na analogię między "Zamkiem" Kafki i "Urzędem".
O książce Brezy napisano już bardzo wiele wielokrotnie też podkreślano jej "historyczność", osadzenie w konkretnych realiach epoki, które stwarzają jakby zewnętrzną warstwę i stanowią wątek nieomalże równie frapujący jak jej wewnętrzna zawartość. Breza zamknął w swojej powieści dziesiątki spostrzeżeń dotyczących mechanizmu działania Urzędu - jak tu wszystko jest wypracowane w ciągu wieków, jak doskonałe samo w sobie, tak doskonałe, że aż abstrakcyjne. Adaptacja sceniczna nie zaciera tych bardzo ważnych dla utworu Brezy elementów. Przybysz ściera się z mechanizmem Urzędu, z dygnitarzami, personami, szarymi eminencjami, z tym co fizyczne, widzialne, wydawałoby się możliwe do sprawdzenia. Ale to co fizyczne jest tylko projekcją metafizycznego, wielkiej Idei Urzędu. Idei, której sens, cele i środki są nie do poznania. Łapicki gra młodego człowieka, racjonalistę wierzącego w moc zdrowego rozsądku. Ale ten racjonalizm podszyty jest ironią. Czym jest sprawiedliwość, naprawienie krzywd jednego człowieka wobec tajemniczych zamysłów Urzędu? Czym jest w ogóle człowiek wobec Idei? Przybysz obraca się w kręgu Urzędu nie - tylko wtedy, kiedy przekracza marmurowe progi Watykanu. Urząd jest wszędzie, jego magia działa daleko poza murami okalającymi najmniejsze państwo świata. Przyjaciel ojca przybysza, prof. Campilli, dawkuje mu uprzejmość lub lodowatą grzeczność porcjami dokładnie odpowiadającymi fluktuacjom jakim podlega w Urzędzie sprawa, z którą przyjechał. Tylko polska emigracja w Rzymie bardziej się interesuje "złymi wieściami" z Polski. Powinny być złe, inaczej są dla nich niepomyślne. Spektakl ma temperaturę i podteksty, dość realiów i dość filozofii. I jest świetnie grany. To bardzo wiele, ale jeszcze nie wszystko. W sprawnym przedstawieniu przeszkadza nawet drobny brak sprawności. Na pewno można by szybciej "montować" poszczególne sceny. Czy potrzebne są aż takie ilości rekwizytów, nieraz do kilku zaledwie kwestii? Są momenty, że wnoszenie i wynoszenie rekwizytów trwa dłużej niż scena, do której zostały użyte.
I jeszcze na zakończenie kilka słów o aktorach. O Andrzeju Łapickim była już mowa. (Nawiasem mówiąc Łapicki jest bohaterem tego numeru. Kilka stron dalej znajdziecie Państwo wywiad z nim, w którym mówi o... kobietach...). Skupiony, napięty, osaczony - Łapicki znakomicie przekazuje całe skomplikowanie tej roli, całą bezradność człowieka wobec sił stworzonych także przez człowieka, ale działających już nie według ludzkich norm. Jan Świderski stworzył interesującą postać profesora Campilli, Józef Duriasz -księdza Piolanti, Bolesław Płotnicki - ojca de Vos. W tym przedstawieniu, w którym bierze udział chyba cały zespól Teatru Dramatycznego jest jeszcze co najmniej kilka ról zagranych bardzo dobrze. W aktorstwie, między innymi
- leży siła oddziaływania tego spektaklu.