Artykuły

Gniezno. Sukcesy i plany Teatru im. Fredry

Tomasz Szymański, dyrektor Teatru im. Fredry, mówi o dokonaniach i sukcesach gnieźnieńskiej sceny.

Teatr im. Al. Fredry w Gnieźnie w ubiegłym roku zapisał na swym koncie kilka sukcesów. Szekspirowskie "Poskromienie złośnicy" w reżyserii Tomasza Szymańskiego dobrze przyjęła publiczność i krytyka. "Modlitwy trzech religii" swą głębią ekumeniczną zachwyciły uczestników VI Zjazdu Gnieźnieńskiego.

Wcześniej "Transatlantyk" [na zdjęciu] Gombrowicza w reżyserii Lecha Raczaka świetnie przyjmowała widownia zarówno w Gnieźnie, jak i widzowie festiwalu teatralnego Malta. W tym roku "Transatlantyk" zaproszono także do Sarajewa, gdzie zaprezentowany zostanie międzynarodowej widowni, którą przyciąga prestiżowy festiwal "Sarajewska zima".

Dyrektor gnieźnieńskiego teatru, Tomasz Szymański zabiega o pieniądze na podróż dla zespołu, który ma w Sarajewie zagrać nie tylko spektakl Gombrowicza, ale także w katedrze w Sarajewie przedstawić "Rapsod o św. Wojciechu".

Olga Kunze: Dwa diametralnie różne spektakle zespół przedstawi w świecie, a co będzie się działo na gnieźnieńskiej scenie w 2006 roku?

- 8 kwietnia zagramy "Doktora Doolittle i jego przyjaciół" w reżyserii Konrada Szachnowskiego, scenografii Władysława Wigury i muzyką Jerzego Stachurskiego. Rzecz o przyjaźni i oddaniu się człowieka "braciom mniejszym". Myślę, że dzieci będą miały ciekawą wykładnię tolerancji. Następna premiera to "Smok" Eugeniusz Szwarca. Reżyserem spektaklu jest Jerzy Moszkowicz, a scenografię przygotowuje Wojciech Muller - rektor poznańskiej ASP. "Smok" to właściwie baśń dla dorosłych, to tragikomedia o lękach dręczących ludzi, o braku odwagi w podejmowaniu decyzji, może nawet o fobiach...

Nie tylko w teatrze, ale także w mieście mówi się o tym, że ten rok to rok jubileuszowy dla Teatru im A. Fredry. Będzie się działo?

- Będzie! Przypomnę, że nasz teatr istnieje od 60 lat, a po wojnie odrodził się dzięki woli mieszkańców. To światli i wrażliwi ludzie, skupieni w ówczesnym Towarzystwie Przyjaciół Gniezna zadecydowali o tym, że 1 maja 1946 roku w Sali Politowiczów zespół teatralny zagrał pierwszy po wojnie spektakl. A skoro naszym patronem jest sam hrabia Fredro to już dzisiaj zapraszam wszystkich na spotkanie pokoleń aktorów fredrowskich - odtwórców bohaterów "Zemsty". W naszym wieczorze happeningowym wystąpi kilku Papkinów, kilku Cześników, a wśród nich Jurek Glapa, Tomek Grochoczyński i inni. Będzie dużo śmiechu i radości.

Jubileusz to czas świąteczny, czas przyjmowania życzeń, przygotowywania planów na przyszłość. Jakie życzenie pragnie spełnić dyrektor teatru w 60 rocznicę jego istnienia?

- Bardzo chciałbym móc podwyższyć gaże aktorom i zespołowi technicznemu. Zarobki są skromne, zwłaszcza w okresie wakacji. Choć szukamy różnorodnych form aktywności. Dzięki powstaniu Kolegium Europejskiego w Gnieźnie teatr otworzył się dla społeczności akademickiej. Wystawiamy wspólne spektakle, zapraszamy na nie publiczność z miasta i jego okolic. Potrzebna jest też nam mała scena. Widownia w naszym teatrze to 340 miejsc. Bilet kosztuje 12-15 zł i to cena zaporowa, bo ludzie nie są zbyt bogaci, choć do teatru przychodzą chętnie. Mała scena, dla około stu widzów pozwoliłaby nam wystawiać nie tylko bardziej awangardowy repertuar, także obniżyłaby koszty funkcjonowania teatru.

Jest pan nie tylko reżyserem i dyrektorem teatru, ale także menedżerem. Czy widzi pan szansę spełnienia tego, o czym rozmawiamy dzisiaj w kategorii życzeń?

-Z teatrem jestem związany od 40 lat, z tego 16 lat przepracowałem w Gnieźnie. Szczęśliwie, dzięki zrozumieniu znaczenia kultury dla rozwoju lokalnych społeczności, samorząd wojewódzki zagwarantował Teatrowi im. A. Fredry ponad milion zł na naprawę dachu. Mamy poczucie bezpieczeństwa, a nasze marzenia też mieszczą się w realiach. Obok naszej głównej siedziby znajduje się opuszczony budynek. Razem z ziemią ta miejska posesja jest warta nieco ponad milion. Przy dobrej woli samorządów, po negocjacjach, pewnie udałoby się ją kupić dla naszego teatru. Byłaby tam nie tylko mała scena, ale także magazyny i pracownie. Wiem, że marzenia się spełniają...

Skąd pan dyrektor o tym wie?

- Z życia. Otóż niedawno nasz teatr został wyposażony w specjalną aparaturę, która umożliwia komfortowy kontakt z aktorami widzom słabo słyszącym. Na każdym spektaklu 60 osób bezpłatnie otrzymuje słuchawki i dzięki nim znakomicie może śledzić to co dzieje się na scenie. Aparatura kosztowała pół miliona złotych, Jej zakup sfinansował PFRON. Był to ukłon w stronę zespołu i teatru, który dba o to, by na widowni obecni byli także ludzie sprawni inaczej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji