Miłość Strachy Samobójstwo (fragm.)
>>> Nareszcie jest i głośna sztuka Arthura Millera "PO UPADKU". Warszawski Teatr Dramatyczny wystartował prawie równocześnie z Paryżem. Właściwie to już prawie wszystko było wiadome o tej sztuce przed premierą. Plotka dotarła znacznie wcześniej. Ze oto sztuka - stwierdzała - w której Miller mówi o swym pożyciu z Marylin Monroe, że jednocześnie jakby się tu tłumaczy z niezawinionej winy, że sceniczna Maggie - histeryczna, pełna kompleksów, rujnująca siebie i męża pieśniarka kabaretowa - to właśnie sławna M. M., a sceniczny prawnik Ouentin - to sam Milłer, że Maggie podobnie przecież jak Monroe popełnia samobójstwo. Jednocześnie niektórzy krytycy krzyknęli głośno, że to najlepsza sztuka Millera... Dopiero później, jak to zwykle gdy legenda zderza się ze sceniczną rzeczywistością,okazało się że nie wszystko jest tak najlepsze. Oczywiście Miller odcina się od plotki. Z trudem mu to wychodzi. Mimo wszystko, choćby nie wiem jak się odżegnywał, cień M. M. wisi nad sztukę. Odciąć się jednak i wypada i trzeba. Przy plotkarskiej interpretacji byłaby to sztuka tania i godna "brukowej" prasy. Miller powiada, że chodzi mu tu o sprawy znacznie głębsze i ogólniejsze. Ma na pewno na myśli pewne refleksje, które porozsiewał w swej sztuce, każąc je no proscenium, wraz z opowieścią o dwóch nieudanych małżeństwach, wygłaszać swemu Ouentinowi. Są to myśli w rodzaju: dlaczego miłość musi zawsze umierać, dlaczego dwoje ludzi nie może się dobrać 1 zrozumieć, dlaczego ten najlepszy ze światów jest tak niedoskonały... Od plotkarskiej interpretacji wraz z autorem starał się zresztą odciąć i reżyser Ludwik René. I niestety nie mogło mu się to udać w pełni. Wypełnia bowiem tę sztukę w trzech czwartych dość miałka, obyczajowa historia małżeństw Ouentina, a tzw. głębsze myśli są tylko porozrzucane i nie są nawet organicznie ze sztukę związane. Budowanie głębokich syntez filozoficznych nie jest w ogóle mocną stroną pisarstwa Millera. Nie jest to wcale najlepsza sztuka autora "Czarownic z Salem".
Jest tu świetny warsztat dramaturgiczny. Budując sztukę z małych scenek, nanizanych jak korale na sznur, buduje ją Miller ze znakomitą techniką. Potrafi też być ciekawy, nawet bardzo ciekawy... Ale nigdy zbyt głęboki. Oczywiście o frekwencję nie ma powodu kłopotać się Teatr Dramatyczny. Ściągnie i plotka, ściągnie i Miller, ściągnie i znakomita jako Maggie - Elżbieta Czyżewska, ściągnie też - choć tym razem nie zachwyca - Jan Świderski... Nie mówiąc o tym, że rozeszła się już szybko wieść, iż Czyżewska demonstruje tu pewien strip-tis i że wygląda wcale, wcale ponętnie...