Artykuły

Teatr okrucieństwa

W mistrzowskiej reżyserii Oskarasa Koršunovasa "Nasza klasa" urasta do rangi wstrząsającej poezji teatralnej - o spektaklu Teatru Narodowego w Oslo pisze Arne Guttormsen w Aftenposten.

WSTRZĄSAJĄCE: Zamknęli 1.600 sąsiadów w stodole, którą następnie podpalili. Po 74 latach wydarzenia te przerodziły się w rozdzierający serce teatr.

Najbardziej bolesny spektakl, jaki musisz zobaczyć.

10 lipca 1941 roku. Lato w pełni. Dla Żydów z polskiego miasteczka Jedwabne nic już nie jest jak dawniej. Ich sąsiedzi, koledzy z klasy i przyjaciele obrócili się przeciwko nim. Na miejskim targu zmuszani są do usuwania łyżeczką chwastów rosnących w szczelinach między kostką brukową.

Popielata poezja. Scena Teatru Narodowego utrzymana jest w odcieniach popieli zapożyczonych z wojennego malowidła Pabla Picassa Guernica. Z brzegu sceny wyrasta pomieszczenie klasowe z ławkami i katedrą. Na samej górze ukazują się pojedynczo fotografie dzieci, które następnie znikają pod podłogą. Kiedy dziesiątka aktorów siedzi w swoich ławkach, sfotografowane wizerunki zatrzymują się na ich twarzach, ale nie do końca.

Ta poetycka gra jest przezornym upomnieniem: nadchodzi historia, do której możemy się jedynie zbliżyć. Nie twarzą w twarz; tak bliskiego kontaktu ze złem niepodobna przeżyć. Wytrzymać ten trwający trzy i pół godziny spektakl wystawiony przez Teatr Narodowy to nie lada wysiłek.

Zabawa i wojna błyskawiczna. Przyjaźń i zabawa z kolegami klasowymi nie jest nam obca, ani to, że przyjaciele mogą wyznawać różne religie. W Jedwabnem w latach 20-ych chrześcijańskie dzieci bawią się razem z żydowskimi, a niektóre się w sobie nawzajem zakochują.

Kiedy w 1939 roku Polska jako pierwsza pada ofiarą nazistowskiej wojny błyskawicznej, budzą się stare jak świat potworne wyobrażenia. Antysemityzm jest teraz istotnym trzonem odrażającej ideologii o przestrzeni życiowej. Prześladowanie najbliższych przestaje być przestępstwem, a staje się rozkazem, za którym zawsze można się ukryć.

Gwałt na przyjaciółce. Mimowolnie spuszczamy wzrok, kiedy koledzy z klasy gwałcą swoją przyjaciółkę. Dzieje się to, zanim jeszcze jeden z kolegów zostanie sterroryzowany, nim zostaną poderżnięte gardła i zanim rabin będzie zmuszony zaprowadzić swoich wiernych do stodoły.

Okrucieństwo goni okrucieństwo. Coraz mroczniej i straszniej, jak w piekle rzeczywistości, jak kiedyś, tak i dziś. Jednakże - tak jak w powieści Jana Roara Bjorkvolda, śmiertelny mrok spektaklu jest mimo wszystko do zniesienia. Popielate odcienie kostiumów i scenografii oddają zarówno światło, jak i mrok, zarówno dzieciństwo, jak i podłość.

Wraz z ukazanymi na wstępie fotografiami oraz nienachalną obecnością aktorów, scenografia i dobór kostiumów czynią całość tak bliską życia, że niemożliwą do odparcia: w morzu ognia jedną część społeczności ginie z rąk drugiej. Klasowe zdjęcie roztrzaskuje się.

Harmonia. Na szczęście jest piosenka. Młoda mama i ofiara gwałtu Dora (Hanna Skille Reitan) nadaje ton, w cichym śpiewie głosy aktorów pięknie ze sobą współbrzmią. Śpiewają w stronę gwiazd, jedynych jasnych punktów dostrzegalnych w mroku nocy.

Są też ubrane na szaro szmaciane lalki. Można się nimi bawić, można je okładać kijami. Jakub Kac (Emil Johnsen) - który najlepiej z całej klasy radzi sobie z fizyką, matematyką i chemią - zostaje wybrany pierwszym chłopcem do bicia. Kiedy koledzy zdążyli się już wyżyć, jego twarz jest zdruzgotana.

Twarz. Kiedy Dora jest gwałcona, z twarzy Hanny Skille Reitan bije ból i zmieszanie. Rachelka (Ingjerd Egeberg) zostaje ukryta przez Władka (Per Agil Aske). Dostała szansę na nowe życie, jednak cała jej umęczona i posępna twarz zdaje się mówić, że trudno nazwać to życiem. Musi wyrzec się swojej wiary, dać się ochrzcić, aby móc poślubić swojego wybawcę.

Wysoko nad sceną z ramy obrazu bije światło. Pojawia się wizerunek Józefa Stalina, a następnie Adolfa Hitlera. Kiedy wyświetla się twarz Hitlera, chrześcijańscy chłopcy, teraz już jako młodzi mężczyźni, siedzą ściśnięci obok siebie, ich twarze wykrzywiają grymasy.

Właśnie takie stany umysłu można cały czas wyczytać z ich twarzy. Niewzruszony Zygmunt (Kai Remlov) zachowuje kamienną twarz, także wtedy gdy po wojnie musi zbliżyć się do kolegów, żeby pod groźbą kary zawrzeć z nimi zmowę milczenia.

Prawda. Abram (Erik Hivju) przeprowadził się przed wojną do Nowego Jorku. Tam podejmuje studia i zostaje rabinem. Próbuje być ze wszystkim na bieżąco, prowadząc korespondencję listowną z kolegami klasowymi. Staje się to jednak coraz trudniejsze. Prawdę o tym, że to nie niemieccy naziści podpalili stodołę, przyjdzie mu poznać dużo później.

Dopiero w 2003 roku Instytut Pamięci Narodowej w Polsce zdołał ustalić, że winę za pogrom w Jedwabnem ponoszą katoliccy mieszkańcy tego miasteczka. Kłamstwo zdążyło się zakorzenić.

Spektaklowi w pełni udaje się uniknąć rozwodzenia się nad historią. Wyzwanie zostaje rzucone publiczności. Które miejsce zająłbym sam na tym klasowym zdjęciu? Byłbym ofiarą czy katem?

Być częścią wspólnoty. Norweskie Centrum Badań Holokaustu organizuje właśnie wystawę "Jidysz dla wszystkich". Powstała ona przy współpracy licznych instytucji w Polsce i Norwegii, z udziałem polskich i norweskich artystów.

W wypowiedzi udzielonej naszej gazecie w związku z poruszanym tematem artystka Line With powiedziała, że "wszyscy ludzie muszą być częścią wspólnoty, w przeciwnym razie umrą". Żydzi z Jedwabnem przestali być częścią wspólnoty.

W mistrzowskiej reżyserii Oskarasa Koršunovasa "Nasza klasa" urasta do rangi wstrząsającej poezji teatralnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji