Artykuły

Z kogo się śmiejecie?

NA to że z reguły dziś służy teatrom do rozprawiania się teraźniejszością - klasyka, głównie Szekspir, a twórczość nowa do rozprawiania się z przeszłością, złożyło się tak wiele przyczyn i tak znanych, że o nich nawet pisać nie warto.

Właśnie jednym z nowych dzieł, rozprawiających się z niedawną historią jest "RADOŚĆ Z ODZYSKANEGO ŚMIETNIKA" JERZEGO KRASSOWSKIEGO według powieści JULIUSZA KADENA-BANDROWSKIEGO "GENERAŁ BARCZ", pokazana warszawskiej publiczności przez TEATR LUDOWY Z NOWEJ HUTY w ramach jego pokazów w Teatrze Polskim. Reżyserował sztukę autor przeróbki, scenografem jest uklasyczniony już deformator malarski JÓZEF SZAJNA.

Jest to rozprawa z przeszłością dziś już zamkniętą i załatwioną polemicznie tudzież publicystycznie. Pod tym względem jest jakaś zasadnicza różnica między Kadenem, który to pisał jeszcze na żywo i tworzył w ten sposób twórczy pamflet na świat otaczający, ryzykując pomyłkę publicystyczną, a pomiędzy teatrem, który to teraz realizuje nie ponosząc żadnego myślowego ryzyka. Mówiąc inaczej, zadanie jakie sobie stawiał Kaden, było po stokroć razy mniej nudne niż to, które mógł sobie postawić Krassowski.

Druga różnica dotyczy smaku. Na tle ogólnej lukrowanej literatury patriotycznej swojego czasu wystarczało Bandrowskiemu sięgnąć do środków mniej drastycznych, żeby wywołać wrażenie, niż to musi teatr dziś robić na tle brutalniejszej w wyrazie obecnie dominującej sztuki. W rezultacie na przykład sprawa z kośćmi na Cytadeli została przekazana z większym naruszeniem dobrego gustu.

Jeśli "Radość z odzyskanego śmietnika" ma być sztuką historyczną to brak u niej także ścisłej specyfiki, jaką podziwiałem w adaptacji "Dzielnego wojaka Szwejka" w Komisehe Oper i "Ui" w "Berliner Ensemble" niedawno w Berlinie. Za dużo tu pyłków pozbieranych z różnych kwiatów, z Gogolem włącznie.

Mimo tych zastrzeżeń przedstawienie nie jest ciekawą pozycją. Nie tyle repertuarową, bo do tego nie mogą nigdy pretendować przeróbki z powieści, co inscenizacyjną, do czego te przeróbki miewają niekiedy szczęście. Z tym większym zaciekawieniem czekamy na "Oresteję" i "Sen srebrny Salomei", w których zespół pokaże co potrafi w zakresie wielkiego repertuaru.

Teatr Skuszanki kładzie nacisk na inscenizację, grę zespołową, a nie popisy indywidualne. Jednak niebezpieczna akustycznie sala Teatru Polskiego, zwłaszcza dla aktorów grających w siedzibie na znacznie mniejszej sali, ujawnia różnice w wyszkoleniu dykcyjnym poszczególnych artystów.

Próbę tej sali z powodzeniem przebyli FRANCISZEK PIECZKA jako Generał BARCZ, WITOLD PYRKOSZ jako Major Pyć, bardzo trafny także w wyrazie gry. JADWIGA ZAKLICKA jako Matka, BOGUSŁAWA CZUPRYNÓWNA jako Jadzia i ANNA LUTOSŁAWSKA grająca Drwęską nie tylko pięknie, ale także bardzo efektownie. Słabość głosu skutecznie nadrabiali wyrazem gry i mimiką EDWARD RACZKOWSK1 jako Rasiński i STANISŁAW MICHALIK jako Pietrzak. JAN GÜNTNER był bardzo zabawny w swoim epizodzie Krawca.

Wielu innych niestety było albo mało słychać, albo krzykiem nadrabiali brak precyzyjnej wymowy. Można mieć nadzieję, że po lepszym zapoznaniu się z salą artyści nadrobią te braki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji