Artykuły

Muzyka łączy ludzi

Wspominałem na tych łamach niedawno o dwóch ciekawych wydarzeniach czerwcowych, które zapisać było można w rozdziale teatralnych widowisk muzycznych Rzeszowa - pisze Ryszard Zatorski w miesięczniku "Nasz Dom Rzeszów".

Podczas festiwalu Wschód Kultury zobaczyliśmy multimedialną "Szeherezadę" Mikołaja Blajdy w Filharmonii Podkarpackiej i na scenie Teatru Siemaszkowej gościnnie premierowy musical "Ingonyama to znaczy lew. Historia Króla Zwierząt" małżeństwa aktorskiego Magdaleny Kozikowskiej-Pieńko i Kornela Pieńki - widowisko to przygotowali z podopiecznymi Akademii Aktorskiej Artysta, placówki społecznej, którą wymyślili i prowadzą tamże edukację teatralną. A w niedzielne popołudnie 16 sierpnia, niezmordowany artysta i animator kultury Andrzej Szypuła uraczył nas pysznie klasycznym spektaklem muzycznym, komediową śpiewogrą pt. "Domek trzech dziewcząt" z muzyką Franciszka Schuberta.

Bo z pełnym szacunkiem dla reżysera Jerzego Czosnyki i widniejącego na afiszach Andrzeja Jakubowskiego (opracowanie muzyczne) - to właśnie Andrzej Szypuła - kierownik muzyczny i dyrygent wymyślił to widowisko, przygotował je z zespołem w gościnnych przestrzeniach Wojewódzkiego Domu Kultury i był jednym z głównych bohaterów na scenie, jako przewodnik dyrygujący dyskretnie od teatralnego stolika i wprowadzający zarazem widzów w nastrój owej operetki sprzed stu lat, której premiera wiedeńska miała miejsce 15 stycznia 1916 roku. Do Rzeszowa "Domek trzech dziewcząt" Andrzeja Szypuły zawitał premierą już 13 września 2009 roku, ale obecny skład artystów jest już nieco inny niż wtedy i śmiało tegoroczny sierpniowy występ można traktować też poniekąd premierowo.

Na pewno takim był dla wspaniale prezentującej się i aktorsko, i śpiewaczo Natalii Cieślachowskiej w roli Grisi, a także dla urodziwej i utalentowanej wokalnie Anety Nurcek, która zagrała Helę, jedną z tytułowych sióstr obok Heni granej przez Katarzynę Liszcz i Hani kreowanej przez Jadwigę Kot, której partnerem na scenie jest Maciej Szela w roli ukochanego Franciszka Schuberta, ubogiego wiedeńskiego muzyka i kompozytora. Ten artysta znakomicie przypomniał się znowu rzeszowskiej publiczności, bo należy on do tej części wykonawców, którzy sześć lat temu też wtedy wystąpili, choć wówczas był jeszcze studentem, teraz już dawno absolwentem katowickiej Akademii Muzycznej, pochodzi zaś z pobliskiego Chmielnika. Także Andrzej Jasiński, zasłużony aktor przemyskiego Fredreum - sceniczny ojciec trzech sióstr, dostawca kryształów Tschöll - porywał grą i śpiewem jak i na tamtej premierze, podobnie Kamil Niemiec jako poeta, kochanek Grisi i zauważalnie dialogujące panie Stanisława Mikołajczyk-Madej w roli dozorczyni oraz jej sąsiadka, którą tym razem zagrała Maria Rzucidło. Także nowymi wykonawcami byli narzeczeni sceniczni Heli i Heni - jako mistrz siodlarski Jakub Kołodziej i w roli poczmistrza Dominik Kłęk, a pikolaka - Jakub Trałka.

Ta w zdecydowanej większości nowa obsada znakomicie wypełniła zadanie artystycznie i zachwyciła melomanów zgromadzonych przed sceną w rynku. Nie dla wszystkich stało miejsc na ławkach, zatem cierpliwie podziwiali stojąc. Szkoda, że ten teatr muzyczny, który już na stałe potwierdził swoje miejsce w Rzeszowie - wspomagany nie tylko honorowo przez prezydenta miasta Tadeusza Ferenca i ambasadora Austrii dr. Thomasa M. Buchsbauma - jest za ubogi, by w spektaklu mogła zagrać na żywo orkiestra symfoniczna, której funkcje musiał wypełnić, i czynił to znakomicie, pianista Janusz Tomecki, a oszczędną scenografię zaprojektowaną przez Halinę Jasińską, mogło na scenie przy ratuszu w sposób naturalny poszerzyć urbanistyczne staromiejskie otoczenie rzeszowskich kamienic, bardzo adekwatne do klimatu wiedeńskiej ulicy sprzed prawie dwóch wieków, gdzie rozgrywa się akcja śpiewogry. Należy przypomnieć, że wspaniałą muzykę Schuberta, m.in. z czarującą "Pieśnią miłosną", którą zaśpiewał Maciej Szela, wybrał kompozytor Heinrich Berté do libretta napisanego przez Artura Marię Willnera i Heinza Richerta na kanwie powieści "Schwammerl" Rudolfa Hansa Bartscha o Schubercie. I ta komediowa muzyczna sztuka króluje już od wieku na scenach operetkowych w świecie.

W Rzeszowie pojawiła się dzięki artyście muzykowi, kompozytorowi i dyrygentowi Andrzejowi Szypule, który przewodzi Rzeszowskiemu Towarzystwu Muzycznemu. Można w pełni podpisać się pod tym, co zamieścił on na Facebooku, dziękując wykonawcom: "Artyści dali z siebie wszystko! Czy jest coś milszego nad piękny śpiew... Cudowne melodie przeplatały się z dopracowanymi w szczegółach barwnymi scenkami, pełnymi humoru, ale i wiedeńskiej elegancji, której na co dzień bardzo nam chyba dzisiaj brakuje! A te flirciki, intrygi, ploteczki... Świat byłby bez nich pewnie nudny i smętny! Tym bardziej że cała komedia kończy się szczęśliwie - zaręczynami pod kwitnącym bzem!"

---

Na zdjęciu: Natalia Cieślachowska i Kamil Niemiec w "Domku trzech dziewcząt"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji