Artykuły

Płock. Premiera "Psiego serca" u Szaniawskiego

W tym spektaklu wszystko będzie trochę na opak - z psa zrobi się człowiek, mężczyznom będzie się wydawać, że są kobietami, a starym, że są młodzi... W niedzielę na dużej scenie Teatru Dramatycznego obejrzymy pierwszą w tym sezonie premierę - "Psie serce" Michaiła Bułhakowa w reżyserii Krzysztofa Prusa.

To będzie już druga sztuka wyprodukowana wspólnie przez nasz teatr i Agencję Artystyczną "Nowakowski Impresariat". W ubiegłym sezonie Dramatyczny przy wsparciu agencji Patryka Nowakowskiego pokazał wzruszające "Boże mój", także w reżyserii Prusa. Przedstawienie spodobało się publiczności, był to jednak kameralny spektakl, na najmniejszej scenie naszego teatru, z trzyosobową obsadą. "Psie serce" tymczasem to już poważna produkcja, na dużej scenie, gra tam niemal cały zespół.

- Patryk Nowakowski porwał się na rzecz niebywałą - na wtorkowej konferencji prasowej opowiadał dziennikarzom dyrektor teatru Marek Mokorwiecki. - Kiedy powiedział mi, że zawsze marzył, by wystawić Bułhakowa, i to w takiej formie, spytałem go, czy ma za dużo pieniędzy. Przecież realizacja takiej sztuki na scenie kosztuje dziesiątki tysięcy złotych. A mówiąc poważnie, jestem mu bardzo wdzięczny, bo dzięki niemu pokażemy w Płocku rzecz niebywałą. I co warto podkreślić, dziś już rzadko wystawianą.

Płeć społeczno-kulturowa

- Ludzie bardzo często pytają mnie, dlaczego robię tę sztukę - dodawał Prus, który jest także autorem adaptacji opowiadania Bułhakowa. - Wydaje się im, że skoro komunizm upadł, dramat o rewolucji stracił już swą aktualność. Tymczasem dla mnie "Psie serce" to przede wszystkim opowieść o tym, skąd w ludziach bierze się zło.

Reżyser mówił jeszcze: - Owszem, sam kontekst jest historyczny, rzecz dzieje się po rewolucji październikowej, Rosja się już zmieniła, zmienili się ludzie. Jedynym bastionem normalności pozostaje mieszkanie profesora Preobrażeńskiego, który może żyć w tym otoczeniu i wygłaszać reakcyjne poglądy tylko dlatego, że leczy rewolucyjnych aparatczyków. Profesor podejmuje się pewnego eksperymentu, tak naprawdę szuka najlepszej kuracji odmładzającej, ale wszystko wymyka się spod kontroli. W ten sposób z porządnego psa Szarika tworzy człowieka, Szarikowa, który jak się okazuje, w porządku już nie jest.

Reżyser podkreślał, że w każdej realizacji "Psiego serca" podział ról był jasny - profesor reprezentował jasną stronę, był dobry, Szarikow zaś - pijak, donosiciel i ślepy piewca bolszewickich idei - godny potępienia.

- Mnie jednak wydaje się, że jest w postaci profesora pewne pęknięcie - zaznaczał Prus. - Fakt, że w jego mieszkaniu pojawia się Szarikow, każe mu spojrzeć inaczej na siebie, dostrzec, że także i w jego życiu króluje kłamstwo, kompromisy, hipokryzja. Oraz to, że choć zawsze miał się za człowieka usposobionego pokojowo, jego nowy lokator budzi w nim najgorsze instynkty.

Prus zdradził jeszcze, że płockie "Psie serce" będzie miało inne niż te u Bułhakowa zakończenie. W oryginale wszystko kończy się dobrze, bohaterom udaje się w końcu przemienić na powrót człowieka w psa. - Życie, historia uczą nas jednak, że taki obrót spraw byłby przecież niemożliwy - uśmiecha się reżyser. - Profesor i jego przyjaciele odkryli już w sobie zło. I nic nie może już wrócić do normy. Zaznaczam, że starałem się właściwie nie dopisywać nic do tekstu Bułhakowa, ode mnie pochodzi zaledwie pięć słów. Szarikow wypowiada je, gdy uczy się mówić i powtarza zwroty zasłyszane w sklepowych kolejkach. To bardzo znamienne dla czasów porewolucyjnych określenie "wyrób czekoladopodobny". Oraz dla naszych: "płeć społeczno-kulturowa".

Świat to za mało

Na konferencji był także Patryk Nowakowski, właściciel agencji, która wspólnie z teatrem produkuje spektakl. Dziennikarzom zdradził, że Bułhakow to jeden z pisarzy, który miał największy wpływ na jego życiowe wybory. - "Psie serce" zaś to alegoria rewolucji i zła - mówił. - Podejmuje temat aktualny i dziś - wystarczy spojrzeć na informacje na paskach stacji telewizyjnych. Na świecie po raz kolejny budzą się demony wojny i rewolucji. Świat taki, jaki jest, przestaje już ludziom wystarczać.

Jeśli chodzi o obsadę - pies na scenie raczej nie wystąpi, twórcy spektaklu piszą w programie, że Szarik "potrafi być wszędzie, choć nigdy go nie widać". Szarikowa zagra Piotr Bała, profesora - Jacek Mąka, jego asystenta - Szymon Cempura, pokojówkę Zinę - Katarzyna Anzorge. Prócz nich na scenie zobaczymy Dorotę Cempurę, Sebastiana Rysia i Hannę Chojnacką-Gościniak.

Z materiałów publikowanych przed premierą wynika, że Sebastian Ryś wystąpi na scenie jako skrzyżowanie radzieckiego działacza z kimś, kto nieodparcie przypomina słynną ze swego wizerunku Conchitę Wurst. A już Dorota Cempura będzie np. zdecydowanie męska. - O to także jestem często pytany, nie, ja niczego nie wymyśliłem, niczego nie dodałem. To wszystko jest u Bułhakowa, kiedy do profesora przychodzą członkowie komitetu i chcą zająć część jego mieszkania, jest wśród nich kobieta, która robi wszystko, by wyglądać jak mężczyzna - wyjaśnia Prus. - Dlatego w naszym przedstawieniu też są mężczyźni, którym wydaje się, że są kobietami. I odwrotnie. A także starzy, którzy są przekonani, że są młodzi...

Autorem scenografii (podobno dość mrocznej) płockiego "Psiego serca" jest Marek Mikulski, muzyki - Marcin Krakowiak. To interesujący szczegół - muzyka w spektaklu będzie wykonywana na żywo przez obecną na scenie (a umieszczoną dość wysoko...) wiolonczelistkę. W roli Muzy Porewolucji będą występować i grać na zmianę - Alicja Szydłowska i Martyna Kocik.

Spektakl zacznie się o godz. 19, potem "Psie serce" będzie można zobaczyć jeszcze 4 września, także o godz. 19. Bilety na niedzielną premierę kosztują 50 zł, potem są po 35 zł.

Czy wam czasu nie szkoda...

Na zakończenie ciekawostka - "Psie serce" było już wystawiane w Płocku. Więcej, w roku 1983 r., kiedy dyrektorem teatru był Andrzej Maria Marczewski, odbyła się u nas prapremiera teatralna tego utworu. Choć opowiadanie było długo zakazane - zarówno w Związku Radzieckim, jak i w Polsce - w końcu ukazało się, jak wspomina w materiałach przygotowanych dziś przez teatr Marczewski, w jakimś tygodniku literackim. Płocki Dramatyczny wykorzystał szansę i ruszył z przygotowaniami, władzom tłumaczył, że "skoro wydrukowano, to można i grać". "Psie serce" weszło na scenę, spodobało się, odbyło się kilkanaście spektakli. I wtedy do teatru przyjechał radca kulturalny z ambasady ZSRR. Obejrzał sztukę, powiedział, że owszem, podobała mu się, ale sam utwór jest słaby i "szkoda wysiłku teatru, bo są przecież lepsze utwory". Radca wyjechał bez żadnych sugestii, ale nazajutrz do teatru zatelefonował ktoś reprezentujący polskie władze. I nakazał zdjąć sztukę "ze względów technicznych, bo taka jest prośba towarzyszy radzieckich".

A obecna realizacja "Psiego serca" w Płocku jest już objęta patronatem Rosyjskiego Ośrodka Nauki i Kultury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji