Artykuły

Wizyta kata

Ostatnią premierą sezonu w gorzowskim teatrze były "Przy­powieści kryminalne" Fredricha Durrenmatta, w reżyserii i scenografii Przemysława Ba­sińskiego, w wykonaniu gwiazd - Henryka Machalicy, Leszka Teleszyńskiego. Na przedsta­wienie złożyły się dwie jedno­aktówki: "Nocna rozmowa z człowiekiem, którym się gardzi" i "Jesienny wieczór" - dedykowane światu wyzutemu z moralności, w którym jedno­stka mimo rozpaczliwego wy­siłku zawsze przegrywa z Insty­tucją. Wszelkie "myśli swobod­ne" jak magnes przyciągają rę­kę uzbrojoną w nóż. Kat (H. Machalica), nocą przychodzi do skazańca - Pisarza (L. Teleszyński). Do świtu przeciąga się rozmowa człowieka z narzę­dziem, sterowanym przez rzą­dzących światem.

Stonowana i skoncentrowana gra Machalicy jest atutem "Noc­nej rozmowy". Teleszyński nie bardzo radzi sobie z psychologią postaci. Przedstawienie się prze­ciąga. Widzowie, jak pasażero­wie karuzeli, oglądają ten sam pejzaż.

Scenografią zbrodni jest skwerek w parku z ławką, latar­nią i koszem na śmieci. W takim miejscu Kat wydaje się przypad­kowym draniem, a i egzekucja traci nieco ze swojej symboliki. Spektakl byłby bardziej przejmu­jący, gdyby, zgodnie z literackim pierwowzorem, zbrodnia przyda­rzyła się w mieszkaniu. Tam, gdzie człowiek powinien czuć się bezpieczny.

Druga jednoaktówka, dzięki kryminalnej akcji, przystępniej przemyca moralno-filozoficzne przemyślenia Durrenmatta. Emerytowany księgowy z pro­wincji (H. Machalica) odwie­dza sławnego pisarza, specjali­zującego się w opisach za­bójstw. Znudzony, lekko podpi­ty, wciśnięty w szlafrok geniusz słów, niechętnie zgadza się na rozmowę z "byle czytelni­kiem". Urzędnik przez lata ślę­czenia nad powieściami odkrył, że ich autor jest mordercą. I opisuje prawdziwe, nie zaś fi­kcyjne zbrodnie. Podstarzały księgowy, cały zbudowany z za­sad, nie może pojąć śmiechu pisarza. Wszystkie urzędnicze prawdy życiowe, załamują się, gdy literat wyjaśnia, że o jego krwawych zabójstwach wie i policja, i sądy. Ale czyż dla dobra sztuki nie warto poświę­cić kilku ofiar? Cel uświęca środki.

W drugiej jednoaktówce Teleszyński precyzyjniej kompo­nuje gesty, sprawniej posługuje się słowną ironią. Jednak nadal nie dorównuje popisowej grze Machalicy. Podobnie jak w pierwszej części spektaklu, mieszane uczucia wywołuje scenografia. Dom miliardera wydaje się nader skromny, przede wszystkim - niezbyt gu­stowny. Zwątpienie budzi de­rma odrywająca się od sofy i czarna płyta z fotografiami wielkich pisarzy. Nie bardzo pasuje również strój urzędnika: sportowy dres i czapeczka z daszkiem.

Po sezonowej przerwie "Przypowieści kryminalne" powrócą na scenę. Może dzięki letniemu słońcu nabiorą kolo­rów i z poprawnego przestawie­nia przemienią się w wydarze­nie artystyczne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji