Artykuły

Festiwal z antytezami

XIX Festiwal Szekspirowski w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

W minioną niedzielę zakończył się kolejny, XIX już Festiwal Szekspirowski

Złoty Yorick dla Jana Klaty, a do tego kilka sugestywnych przedstawień

Złoty Yorick, czyli nagroda dla najlepszego przedstawienia szekspirowskiego w minionym sezonie w polskich teatrach, dla "Króla Leara", spektaklu Narodowego Starego Teatru w Krakowie, w reżyserii Jana Klaty. Tak zdecydowała kapituła konkursu, który towarzyszy Festiwalowi Szekspirowskiemu. Na nagrodę, choćby w formie ustnej pochwały, zasługiwałby także tegoroczny festiwal. Niewiele było na nim nieporozumień i nadspodziewanie wiele przedstawień, które mocno wryły się w pamięć.

Potrzeba hierarchii

Spektakl Klaty mógłby też odebrać nagrodę dla najchętniej oglądanego przedstawienia. Nie przypominam sobie takiego ścisku i tylu widzów siedzących na schodach w Teatrze Wybrzeże. Magnesem była, podejrzewam, podskórna nadzieja, że "będzie szkandal". Wiadomo było przecież, że Jan Klata wydarzenia Szekspirowskiej tragedii przeniósł na papieski dwór, a abdykujący władca staje się w tym przedstawieniu abdykującym papieżem.

Skandalu jednak nie było. Klata o świecie religii i papiestwa mówi w swoim przedstawieniu trochę tak jak Philip Larkin, współczesny, nieżyjący już poeta agnostyk, w słynnym wierszu "Chodzenie do kościoła": "Dom to poważny, stoi na ziemi poważnej". Gdy w pierwszej scenie oglądamy hołd składany przez purpuratów i kler siedzącemu w lektyce papieżowi, nie wyczuwamy tonacji drwiny albo choćby żartu a la Fellini. Powolny rytm kroków, ścisła geometria przesuwających się postaci - to naprawdę tworzyć ma klimat hieratycznej powagi. W zderzeniu z nim tym mocniej zapewne miał wybrzmieć dramat władcy, który odtrącony przez swoje najbliższe otoczenie, popada w szaleństwo. Mam jednak wątpliwości, czy rzeczywiście dramat ten wybrzmiał.

Kreujący rolę Leara Jerzy Grałek tylko w momencie pierwszych, wymierzonych w niego intryg, pokazuje emocje zawodu i gniewu. Zwykle zamknięty w wielkiej klatce z przezroczystej pleksi, niczym dogorywający na szpitalnym łożu i oddzielony parawanem pacjent, staje się jedynie milczącym świadkiem wydarzeń. Jest w tak zagranym przez Grałka Learze coś przejmującego, to prawda. Jest także pytanie, które słyszy się najwyraźniej w scenie, polegającej po prostu na tym, że nowoczesne szpitalne łóżko, na którym leży Lear, podnoszone jest niemal do pionu, tak by słabego, bezradnego władcę najdosłowniej "postawić nam przed oczy". Co czujemy i myślimy, patrząc na niego? Przejmuje nas jego odchodzenie? Czy to jest jeszcze dla nas "ziemia poważna"? Ważne pytanie, ale i ono nie brzmi tu z dostateczną siłą. Dominuje za to wrażenie, że w sposobie opowiadania wydarzeń, w przeplataniu scen i songów, w zestawianiu kontrastów Klata nie wykracza poza własny sceniczny język. Sam koncept osadzenia wydarzeń "Króla Leara" na watykańskim dworze nie dał przedstawieniu jakiejś nowej energii.

Dekonstrukcja...

Scenicznej energii nie można za to odmówić "Burzy", wyreżyserowanej we wrocławskim Teatrze Polskim przez Krzysztofa Garbaczewskiego, również startującej w konkursie o Złotego Yoricka (o trzecim przedstawieniu, "Kto wyciągnie kartę wisielca, kto błazna?" Pawła Miśkiewicza), już pisaliśmy. Garbaczewski to w polskim teatrze kolejne reżyserskie pokolenie, które, jak każde kolejne pokolenie, w poszukiwaniach pozwala sobie na wiele. Na przykład na kompletne rozbicie tekstu Szekspira, na rozgrywanie spektaklu równolegle na scenie i w garderobie, na wulgarność i obsceniczność czy wreszcie na operację zmiany płci Prospera. Ten ostatni zabieg naprowadza chyba na główną myśl reżysera. Dla Garbaczewskiego, inaczej niż dla Klaty, nie ma świętości. Wszystko jest dziś zużyte i ograne, także sztuka Prospera czy miłość Mirandy i Ferdynanda, dla której tłem staje się kiczowata, że aż zęby bolą, cygańska kapela. Na tej zamienionej w ciemną, spustoszoną przestrzeń wyspie Prospera tylko dwie postaci pojawiają się w jasnym kostiumie: Prospero w kobiecym wydaniu, oraz - także w kobiecym wydaniu - Alonzo, król Neapolu. Dwie kobiety, a ściślej: dwie matki, które ze swoją zdolnością wybaczania i miłości rozjaśniają spustoszony świat. Wyczuwa się w tym echo feministycznych ideologii, ale, szczęśliwie, skłonność do budowania ideologicznego przekazu nie odebrała temu spektaklowi energii. Rozchełstanemu, męczącemu, ale zostającemu w pamięci.

...i tragizm

Nie ukrywam jednak, że największe wrażenie zrobił na mnie spektakl "The Tiger Lilies grają Hamleta" [na zdjęciu], pokazany przez brytyjską grupę The Tiger Lilies, do spółki z kopenhaskim Teatr Republique. Spektakl, będący antytezą rozwichrzonych, splątanych wersji Szekspira, jakich na festiwalu było najwięcej. Rodzaj teatralnej śpiewogry, w której z wydarzeń "Hamleta" zostały wybrane najistotniejsze wątki, a całość utrzymana jest w jednolitej, groteskowo-tragicznej tonacji. W połączeniu z wizyjnymi, plastycznymi obrazami ta żałobna msza, w jaką zamieniony został dramat Szekspira, paraliżowała wręcz swoim głęboko tragicznym widzeniem ludzkiej natury.

Jeśli szukać dalej antytez w festiwalowym programie, wspomnieć by trzeba jeszcze o "Juliuszu Cezarze", wyreżyserowanym przez Roberta Sturuę w gruzińskim Teatrze Rustaveli. Sturua z dramatu Szekspira zrobił niemal kabaretową burleskę. Nożowniczy mord na władcy został, owszem, pokazany z brutalną dosłownością. Ale cała historia to jakieś gangsterskie porachunki, jak w Chicago z czasów Ala Capone. Narkotyk władzy, który tak tu wszystkich upaja, to rzecz i straszna, i śmieszna. Szczególna wizja dziejów...

Szczególna okazała się też pokazana na koniec festiwalu wizja "Makbeta", wyreżyserowana przez Luca Percevala w rosyjskim Teatr Baltic House.

I tu, tak jak u Sturuy, korony, symbol władzy, zrobione są z papieru. W imię czego więc do niej się dąży? W imię najprymitywniejszych, wręcz biologicznych potrzeb. Wiedźmy są tutaj nader atrakcyjnymi, nagimi strzygami, a Lady Makbet swojego małżonka zwyczajnie spija i wciąga do łóżka, po to by nakłonić go do mordu na królu Dunkanie. Oto jak łatwo można uśpić ludzkie sumienie...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji