Artykuły

Mariusz Treliński, reżyser filmowy, laureat Paszportu Polityki, o nowej wersji Damy Pikowej

Premiera "Damy Pikowej" w Operze Narodowej już za parę dni - 19 grudnia. Jednak choć jest przygotowywana w koprodukcji z berlińską Staatsoper, która wystawiła "Damę" rok temu, będzie zupełnie inna. Przede wszystkim odmienną koncepcję muzyczną ma kierujący tą stroną spek­taklu Kazimierz Kord. Wyciął on m.in. fragment chóralny, za to przywrócił wykreśloną w Berlinie scenę z teatrzykiem-pastorałką, pokazującą w mi­niaturze, lekko i żartobliwie, tę samą opowieść, której dotyczy cała opera - o wyborze między mi­łością a bogactwem. Te parę zmian zgodnie z efektem domina spowodowało wiele dalszych; wiążą się one też z inną skalą warszawskiej sceny, o wiele większej od berlińskiej. W efekcie 60-70 proc. dekoracji powstało na nowo. Zupełnie inne od berlińskich są sceny w kasynie i na balu. Znikły też postacie lisów, symbolizujące siły dia­belskie. Ale choć warszawska realizacja pozornie operuje realistycznymi środkami wyrazu, w więk­szym chyba stopniu mówi o metafizyce. Bohatera Hermana, możemy widzieć w sposób racjonalny - jako człowieka chorego, owładniętego obsesją. Możemy też patrzeć na jego historię jak na opowieść o pakcie z szatanem. Nie darmo wciąż postrzegamy uzależnienie jako demona, używając określenia "w szponach nałogu". Staram się jednak w tym spektaklu nie nazywać wszystkich problemów po imieniu.

Zaraz po premierze "Damy" jadę do Petersburga przygo­towywać "Madame Butterfly" dla Teatru Maryjskiego - dyrektor Giergiew po obejrzeniu spektaklu w Waszyngtonie zaprosił mnie z nim. Premiera odbędzie się 19 marca.

"Butterfly" będzie taka sama jak w Warszawie, ale nie będzie koprodukcją - Rosjanie chcą mieć ją na własność, budują więc dekoracje całkiem od nowa. Po raz pierwszy w tym teatrze dyrektor zaprosił na casting reżysera, czyli mnie - dotychczas śpiewaków wybierał sam dyrygent. Giergiew wykonał ten gest, ponieważ chce tę operę odświeżyć, tworzyć spektakle dramatyczne i aktor­skie zarazem. Co do dalszych planów, ważą się losy "Orfeusza i Eury­dyki" Glucka, który miał powstać w koprodukcji poznańsko-waszyngtońskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji