Artykuły

Czy jest elektryk na sali?

"Wałęsa. Historia wesoła, a ogromnie przez to smutna" w reż. Michała Zadary w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Pawel Rudnev w rosyjskiej gazecie Vzgliad.

Dokumentalny spektakl w gdańskim Teatrze Wybrzeże rehabilituje Lecha Wałęsę w oczach rodaków. Polska staje się ojczyzną teatru społecznie zaangażowanego. Choć życie w Rosji i Polsce wygląda inaczej, a w polityce tyle nas dzieli, w obu krajach teatry cierpią na te same choroby.

Teatr Wybrzeże słynie z teatralnej dokumentalistyki. Sztuka Pawła Demirskiego "Wałęsa. Historia wesoła, a ogromnie przez to smutna" to nie tylko chęć przyjrzenia się historii Polski sprzed 25 lat oczami 20-letnich aktorów, ale także próba zmierzenia się z legendą.

Przeminęło ze stocznią

Aktor Arkadiusz Brykalski, który wcielił się w rolę Lecha Wałęsy, nie nosi kultowych wąsów płaczącego suma, ale robi coś o wiele bardziej znaczącego: w charakterystyczny sposób kaleczy język polski. Naładowany niesamowitą energią buntownik, przywódca robotników był szalenie przekonujący na barykadach, ale potem, kiedy zajął fotel prezydencki, wielokrotnie dawał takie "popisy", że cała Polska rumieniła się zań po uszy ze wstydu.

Niewykształcony, nieelegancki, ignorujący dobre maniery Wałęsa nie umiał się posługiwać językiem politycznym w dialogu z narodem. Niegdyś potrafił przekonać klasę robotniczą, że trzeba się podnieść z kolan, ale przegrał, gdy stał się najważniejszym politykiem w państwie. Rewolucjoniści nie potrafią rządzić krajem - ten paradoks historia wielokrotnie potwierdzała. Choć brzmi to cynicznie, tacy ludzie powinni umierać młodo, walcząc o wolność, aby potem po latach nie słyszeć powątpiewania co do swoich osiągnięć.

62-letni Lech Wałęsa jest postacią niejednoznaczną. Podobny jest dziś do stoczni, w której 25 lat temu zorganizował strajk. Komunizm wyparował, a polskie statki przestały być komukolwiek potrzebne. W miejscu legendarnych protestów Solidarności straszą puste oczodoły hal fabrycznych, wyposażenie sprzedano zagranicznej firmie, niebawem powstanie tu nowoczesne miasto z widokiem na Morze Bałtyckie - bogaty, nowy Gdańsk, gdzie miejsce ponurej fabryki zajmie flotylla śnieżnobiałych jachtów. - Zawsze potrzebowaliśmy starszego brata, ale obecnego starszego brata lubimy bardziej niż poprzedniego - mówi jeden z młodych reżyserów.

Druga część spektaklu pokazuje rozkład mitologii robotniczego zrywu. W muzeum Solidarności przechowywana jest olbrzymia tablica z 21 postulatami sierpniowego strajku. UNESCO uznało ten dokument za dorobek światowego ruchu zawodowego: wolność słowa i zgromadzeń, niezależność od partii komunistycznej, indeksacja płac, normowany czas pracy, regularne zaopatrzenie, pakiet socjalny itd. W spektaklu jeden z aktorów prowadzi porywający telewizyjny talk-show "Jak zniszczyć lub sprzedać 21 postulatów": rozwalić, przeżuć, polać, wystawić na aukcję, przykleić taśmą klejącą do głowy...

Zaczyna się epoka współdziałania Solidarności z władzą, na scenie pojawiają się aktorzy ucharakteryzowani na Gierka i Jaruzelskiego. Wałęsa podchodzi do demonstrantów i przekłuwa baloniki - alegorię złudzeń społeczeństwa.

Styropian z wypisanym krwawą czerwienią słowem "strajk" ląduje na ziemi, młodzieńcy rozwalają tablicę kopniakami. Zamiast starych, połamanych symboli mamy teraz tylko ich imitację: na wygładzonym bialutkim tle równiutko i estetycznie przykleja się nowy napis "strajk". Nie są to już wymalowane krzywym pędzlem gryzmoły, ale eleganckie plastikowe, ucywilizowane, czyściutkie literki. W kapitalistycznym społeczeństwie Solidarność stała się marką handlową. Spektakl kończy wycie syren.

Obudzeni przez Pasterza

Historia polskiego oporu jest niesamowita - wstrząsająca i wielce inspirująca. Takiej historii jest godny tylko wielki naród. W 1979 r. do socjalistycznej Polski przyjeżdża Polak Karol Wojtyła - papież Jan Paweł II. Pielgrzymka przebiega pod ścisłym nadzorem komunistycznych władz, podczas pobytu Ojca Świętego na ojczystej ziemi padają słowa wielkiej wagi. Papież mówi językiem prostym, trafiającym do każdego: o wielkich cierpieniach Polski, zapowiada nową erę, kiedy się odmieni oblicze "ziemi - tej ziemi".

Zryw Solidarności miał miejsce rok później - katolicki kraj dosłownie odczytał przesłanie swojego Pasterza. Przed Stocznią Gdańską rosną trzy krzyże z kotwicami: wiara, nadzieja i miłość. Bez nich nie byłoby Solidarności. Mija jeszcze rok i następuje reakcja władz: Wojciech Jaruzelski wprowadza stan wojenny.

Stan wojenny to nie była zabawa: zginęło około stu ludzi. Teraz, kiedy Polacy porównują znaczenie płotu, przez który przeskoczył Wałęsa, z obaleniem muru berlińskiego, mają rację. Bo to prawda, że rozpad bloku komunistycznego zaczął się właśnie w Gdańsku. Spektakl "Wałęsa" jest dokumentalnym świadectwem współczesnego życia, a jednocześnie stwarza historyczną perspektywę, rekonstruuje kronikę tamtych dni, zadaje pytania i nie drwi z przeszłości, mówi jasno i wyraźnie, kto jest bohaterem i co ma najwyższą wartość. Polskiemu teatrowi można pozazdrościć: Michaił Gorbaczow i Borys Jelcyn też zasłużyli na taką sztukę. Warto byłoby zrobić taki spektakl jeszcze za ich życia.

Można też pozazdrościć narodowi polskiemu. Dlaczego w Rosji nie powstał taki ruch społeczny jak polska Solidarność? Dlaczego Polacy znaleźli w sobie siłę, aby to wszystko przeprowadzić? Warto szukać odpowiedzi na to pytanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji