Powrót do Gorkiego
Gorki - dramaturg to dla nas przede wszystkim autor "Mieszczan" i "Na dnie", "Wrogów" i "Jegora Bułyczowa". Takim go znamy i do tych sztuk wracamy ilekroć jest mowa o jego teatrze. Tragedia człowieka skazanego na życie w środowisku burżuazji i jego dążenie do wolności, rozpad znienawidzonej klasy, wiara w zmianę porządku społecznego - z tym wszystkim spotykamy się w twórczości dramatycznej Gorkiego, tą miarą oceniamy jego sztuki, ich znaczenie ideowe.
Tymczasem przedstawienie "Letników" Gorkiego w Teatrze Dramatycznym jakby zaprzecza wszystkiemu, co dotąd o nim wiedzieliśmy. Miał być Gorki, a pokazano Czechowa. Mieli być "Letnicy" a patrzymy jakby na czechowowską "Czajkę"?
Na scenie domek w podmiejskim letnisku, niczym siedziba Sorina w "Czajce". Kaleria (K. Ciechomska) wygłasza napuszone monologi jak Nina u Czechowa. Ba! mamy nawet teatr w teatrze,jak tam, tylko zamiast sztuki Treplowa którą tam wystawiają, tu dość długie przygotowania do miłosnej etiudy scenicznej. Wreszcie wątki i powikłanie dość podobne - źle ulokowane tęsknoty miłosne Warwary (B. Klimkiewicz) zabiegi o nią Rumina (R. Barycz),i Szalimowa (E. Fetting), nawet próba samobójstwa "nieudacznika" Riumina, jakby żywcem wzięte ze wspomnianej sztuki Czechowa, jakby odbicie zabiegów o Ninę pisarza Trigorina i Treplowa. strzelającego się z nieodwzajemnionej przez nią miłości. Nawet w dialogach są podobieństwa, nawet w kompozycji obu sztuk. Oczywiście nie ma dymu bez ognia. "Letnicy" Gorkiego są dysputą z Czechowem. Coś jak polemiki w dramatach Słowackiego z Mickiewiczem. Stąd założone zbieżności sztuk, ich wspólny klimat, wątki, postacie Tylko Gorki idzie dalej. Krytykuje inteligencję, jej wygodnictwo i ucieczkę od spraw społecznych. To "letnicy" w ojczyźnie, poza ojczyzną. Podejmuje, jak Czechow, zagadnienie roli pisarza w społeczeństwie burżuazyjnym i znowu idzie dalej od poprzednika. Trigorin Czechowa "nie umiał" związać się ze społeczeństwem - Szalimow "nie chce", pogardza nowym czytelnikiem, szerokimi rzeszami społeczeństwa, itp.itp.
I o tym wszystkim trzeba pamiętać, idąc na sztukę,(a niestety w programie teatralnym ani słowa o tych sprawach!), bo inaczej wyblakłe i niezrozumiale będą dla nas problemy sprzed sześćdziesięciu lat. Jest to bowiem jedna z dwu sztuk Gorkiego o inteligencji (druga, również bardzo specjalna w swej problematyce, to - "Dzieci słońca"), jest typowa dla środowiska Inteligencji rosyjskiej lat dziewięćsetnych i bez klucza dziś już nieczytelna. Stąd też trudna rola teatru, bo "letników" można grać bądź to w klimacie czechowowskim z aluzjami "historycznymi", bądź zupełnie inaczej, odrzucając tamte powiązania - tylko wtedy jak? Tylko, co wtedy zostanie z jednej ze słabszych sztuk Gorkiego i problematyki dziś już nam dalekiej? Teatr Dramatvczny oddał trafnie klimat i atmosferę, z której sztuka powstała, nie miał jednak jednolitej koncepcji. Nie trzymał się konsekwentnie interpretacji bliższej oryginałowi, a nie znalazł "dzisiejsze go" klucza do sztuki. Stąd dłużyzny, powikłania inscenizacyjne, różne stylowo i sprzeczne interpretacje aktorskie, brak pointy. I tak mamy drugiego "Płatonowa".