Podróż do raju
Rossini wiedział, że jego utwór zrujnowałby każdy teatr.
Takie dzieła powstają tylko przy szczególnych okazjach. Gioacchino Rossini skomponował "Podróż do Reims" w 1825 r. na uroczystości koronacyjne Karola X. Dzieło zaprezentowano w Paryżu w obecności francuskiego monarchy, potem zagrano trzy razy i opera zniknęła. Znaczną część muzyki Rossini wykorzystał w następnym swym dziele, reszta spoczęła w domowym archiwum. Żmudnej rekonstrukcji partytury dokonano dopiero w latach 70. XX w. W 1984 r. premierą na Festiwalu Rossiniego w Pesaro "Podróż do Reims" rozpoczęła drugie, znacznie ciekawsze życie. Przewędrowała przez największe sceny świata, teraz dociera do Polski, gdzie wcześniej nie była prezentowana.
Przez lata uważano, że skoro Rossini po kilku spektaklach zabronił dalszego jej wystawiania, uznał, iż jest pozbawiona wartości. Dziś "Podróż do Reims" zalicza się do najwybitniejszych jego osiągnięć. Ta rozbieżność ocen nie jest zaskakująca. Po prostu poznawszy wreszcie oryginał, rozumiemy powody decyzji kompozytora - Rossini był człowiekiem teatru - wyjaśnia Alberto Zedda, dyrektor artystyczny Festiwalu w Pesaro. - Wiedział, że na tak szczególną okazję można było napisać utwór dla dwudziestu solistów. Codzienne spektakle z taką liczbą gwiazd zrujnowałyby każdy teatr.
Właśnie dyrygent Alberto Zedda, najwybitniejszy dziś znawca muzyki Rossiniego na świecie, przygotowuje polską premierę "Podróży do Reims". Zaprosił gwiazdy i młodych śpiewaków. Do tych pierwszych należą Ewa Podleś i Rockwell Blake, którzy niejednokrotnie mieli już okazję występować z Alberto Zeddą na europejskich scenach. Polskiej śpiewaczki nie trzeba przedstawiać, ma ona w kraju bardzo liczne grono fanów. Natomiast amerykański tenor Rockwell Blake wystąpi u nas po raz pierwszy, mimo że jego międzynarodowa kariera trwa już ćwierć wieku. Obok nich zobaczymy liczną grupę wykonawców, dla których udział w tej premierze będzie jednocześnie debiutem na scenie Opery Narodowej. Debiutantem jest także wybitny plakacista Rafał Olbiński, od lat związany z rynkiem amerykańskim. W 2002 r. dla Opery Filadelfijskiej przygotował scenografię do "Don Giovanniego" Mozarta, teraz po raz pierwszy pracuje w polskim teatrze. Reżyser Tomasz Konina, który miał tak udany ubiegły sezon ("Peleas i Melizanda" w Warszawie, "Fidelio" w Poznaniu), niewiele opowiada o swych założeniach inscenizacyjnych. Stoi z pewnością przed niełatwym zadaniem, by ukazać całe bogactwo komediowych postaci, które spotkały się w oberży "Pod Złotą Lilią". -Tajemnica geniuszu Rossiniego polega na tym - twierdzi Alberto Zedda - że buduje swój spektakl poza wszelkimi regułami, tworzy własną drogę. Widzowie z bohaterami tej opery nie dotrą ani do Reims, ani do Paryża, Gdy natomiast spektakl okaże się udany będzie to podróż do raju. Jeśli zaś nie, może to być podróż do piekła. Niezwykłe dzieło Rossiniego pod batutą Alberto Zeddy Opera Narodowa pokaże trzykrotnie: 6,9 i 11 kwietnia.