Skok w XXII wiek?
Widzowie - przyzwyczajeni do klasycznego repertuaru Opery Śląskiej - już w sobotę poczują powiew nowoczesności. Najnowszą premierą bytomskiego teatru jest "Muzeum Histeryczne Mme Eurozy" według autorskiego pomysłu śląskiego twórcy Piotra Schmidtke.
Przynajmniej raz na pięć lat Opera Śląska decyduje się na wystawienie sztuki, która niczego nie gwarantuje, lecz niesie ze sobą wielkie ryzyko: artystyczne i finansowe. Najnowszym projektem realizowanym w Bytomiu jest "Muzeum Histeryczne Mme Eurozy", który jego twórcy określają jako "antymuzealną operę konkretną". W Operze Śląskiej słychać głosy, że to dzieło dziwne i tajemnicze. Widrówie będą mogli zderzyć się ze współczesną awangardą muzyczną i być świadkami dzieła złożonego z elementów nigdy wcześniej nieprezentowanych (w warstwie zarówno muzycznej, jak i wizualnej). Realizatorzy przedstawienia liczą, że ich dzieło włączy się do dyskusji na temat przyszłości gatunku. - To projekt już nie na miarę XXI, ale XXII wieku. Kto wie, może właśnie w Bytomiu wyznaczymy nowy artystyczny szlak dla opery - mówi Tadeusz Serafin, dyrektor Opery Śląskiej.
Autorem libretta, muzyki i plastyki spektaklu jest Piotr Schmidtke, o którym mówi się: "artysta interdyscyplinarny". O stworzeniu dzieła operowego marzył od lat.
- "Muzeum Histeryczne Mme Eurozy" jest pewnego rodzaju syntezą moich dotychczasowych doświadczeń artystycznych. Nad tym projektem pracowałem od kilku lat - mówi śląski artysta plastyk, kompozytor, dramatopisarz i teoretyk sztuki. Widzowie - przyzwyczajeni raczej do klasycznych interpretacji - przeżyją niejedno zaskoczenie! Na ekranie będzie można śledzić partyturę, która w oryginalnej wersji Schmidtke jest 140-metrowym ciągiem rysunków. Jak deklarują twórcy, poznamy historię, która tylko z pozoru jest oderwana od rzeczywistości. Na scenie zobaczymy świat zagrożony komercją, w którym powstaje spisek polityków i finansistów. Wszyscy chcą zapanować nad sztuką i wpływem, jaki ta wywiera na umysły ludzkie.
Do pracy nad "Muzeum Histerycznym..." włączyli się znani śląscy artyści. Spektakl reżyseruje Ingmar Villqist, kostiumy przygotowuje Barbara Ptak, natomiast choreografię opracował Henryk Konwiński. W głównych rolach występują artyści na co dzień związani z Operą Śląską, m.in.: Barbara Bałda, Joanna Kściuczyk-Jędrusik, Leokadia Duży czy Bogdan Desoń. - Wszyscy artyści uczestniczący w przedsięwzięciu przełamują swoje przyzwyczajenie sceniczne. Są wśród nich osoby z wielkim stażem, które muszą przełamać na przykład strach przed śmiesznością - mówi Villqist.
Piotr Schmidtke zaprasza
Sięgnąłem po formę opery, bo to konsekwencja mojego sposobu na życie i twórczość, którym jest wielotorowość poszukiwań. Metaweryzm, kierunek, który stworzyłem, wymagał koronnej realizacji. Jest nią opera - konglomerat wielu sztuk i suma artystycznych wypowiedzi, takich jak plastyka, muzyka, literatura i film. W jakimś sensie jest to dzieło skierowane do ludzi młodych. Chciałbym w nich przełamać barierę niezrozumienia i niechęci do opery. Chodzi mi o to, żeby nie bali się opery i żeby nie kojarzyła im się ona więcej z trumiennymi lakierkami. Jestem spokojny o efekt końcowy, bo Opera Śląska, oparta na tradycji, mile mnie zaskoczyła, że podjęła się tego ryzyka i poszła w kierunku sztuki współczesnej,
Artysta interdyscyplinarny. Do niedawna: Piotr Szmitke. Jednak na potrzeby swojego koronnego dzieła ten katowicki artysta postanowił wrócić do rodowego nazwiska, zmienionego przez jego ojca w czasach stalinizmu. Trudno wymienić wszystkie dziedziny twórczości, którymi Schmidtke się zajmuje. Jest malarzem, rysownikiem, grafikiem, kompozytorem, dramatopisarzem, twórcą filmów i scenografem. Jako teoretyk sztuki za dzieło swojego życia uważa nowy kierunek artystyczno-filozoficzny: metaweryzm. Jednym z jego rezultatów jest wcielanie się Schmidtke w postacie kilku artystów, którzy wystawiają wspólnie swoje dzieła. Swój nowatorski kierunek stworzył we Francji, gdzie spędził dziesięć lat. Wyjechał w grudniu 1981 roku, na dzień przed stanem wojennym. Osiadł w Strasburgu, gdzie wystawiał, studiował teatr i film, a później sam projektował scenografię, pisał dramaty i wystawiał spektakle. Pod koniec lat 80. zaczął współpracę z Muzeum Surrealizmu w Melun pod Paryżem. Na kilka lat został nawet jego dyrektorem artystycznym. We Francji odbyła się pierwsza konferencja metawerystyczna, zakończona manifestem. Po powrocie do Polski w latach 90. Schmidtke zaczął współpracę z Telewizją Katowice, dla której realizował spektakle - performances. Niejedna poważna osoba dała się przekonać do wymyślonej przez Schmidtke postaci Zyndrama z Murcek. Całkowicie poświęcony sztuce, Schmidtke wierzy w jej sprawczą moc. - Sztuka to broń - deklaruje.