Artykuły

Zgnilizna, mociumdzieju!

Bywają różni staruszkowie: wesolutcy, krotochwilni, o twarzach pomarszczonych jak jabłusz­ko; staruszkowie dowcipni i w wieku jeszcze poborowym z kabaretu w telewizji; i wreszcie zgrzybiali przedwcześnie staruszkowie - ponuracy, nieznośni, bigoteryjni, zadręczający otoczenie. Ci pierwsi czytają książki i gazety, bo świat wciąż wy­daje im się ciekawy i godny studiowania w różnych swoich przejawach.Ci drudzy szperają po wszystkich czasopismach, żeby gdzieś znaleźć nieprzyzwoity rysunek, dwuznaczny żart "kpinę" z narodowej świętości. I piszą potem długie listy do redakcji "Stolicy". Żądają oficjalnej kary chłosty dla młodzieży (katowickie "Poglądy"), wzywają w sukurs milicje, a jak trzeba to i księdza - katechetę.

W dwudziestoleciu między-wojennym gniewni starsi panowie mieli sporo uciech. n Od roboty aż im się w rękach paliło. Pisywali sążniste elaboraty i zbiorowe protesty w sprawie "niejakiego Że­leńskiego" (tak nazywali Boya) czytali, aż im się uszy trzęsły, "Słówka" i "Mary­sieńkę Sobieską", oburzali się na Mickiewicza, że zbeszcześcił własny heroiczny ży­ciorys romansem z "żydowską księżniczką" Xawerą Deybel, pomawiali autora "Brązowników" o profanacje narodo­wych "tabu", kiedy ów (Boy oczywiście) mickiewiczowski romans opisał dla potom­nych.

W naszych czasach gniewni starsi panowie mają ograni­czone pole działania. Żaden Boy nie mąci im spokoju, a topienie czarownic wyszło dawno z mody. Nawet za­twardziałe dewotki z filmu Pomianowskiego przestały już wierzyć w skuteczność nakłuwania podobizny sąsia­da, który rzucił urok na by­dło - a rytualny taniec zem­sty "makumba" praktyko­wany bywa raczej w egzo­tycznych krajach. Pozostały jednak dwa żela­zne tematy ratujące samopo­czucie rozjątrzonych panów po siedemdziesiątce(choć,jak widać z dyskusji w "Stolicy" niektórzy więdną z oburze­nia już przed czterdziestką). Młodzież i Mrożek. Albo Mrożek i młodzież - jak kto woli. Każdy nowy utwór Mistrza Sławomira wywołuje pasmo szczęścia naszych "angry menów". Naprawiają zniszczone gęsie pióra i zasiadają do pisania protestów. Odmieniają przez wszystkie przypadki najświętsze słowa naszego życia: naród, honor, tradycja,patriotyzm - a w chwilach wytchnienia czyta­ją pisma zebrane Ignacego Chodźki.

Z młodzieżą sprawa jeszcze łatwiejsza. Tu nie trzeba żadnej okazji, wystarczy pobiadolić, że zepsuta i szydercza,że niemoralna i antyromantyczna, że cyniczna, konformistyczna, socjotechnicz­na i że "wszystko to zgniliz­na, mociumdzieju". Nie wiem, jakich to star­szych panów, chwalących w gazetowych recenzjach "Śmierć porucznika" Mrożka - (wystawioną w Teatrze Dra­matycznym i nagrodzoną na konkursie przez tak wytraw­nego w sprawach narodowej tradycji mecenasa jak nasze wojsko) - ma na myśli L. Wysznacki w liście do war­szawskiej "Kultury". Ale peronie nie zawziętych mrożkologów, którzy, z filarem dyskusji, T. Sygą na czele, opublikowali na łamach pisma "Stolica" wiązankę moralistycznych przeciwwskazań oraz wykropkowanych kilku-literówek. W tekście p. Wysznackiego zbiegły się znamienne dla ulubionych przez rodzimego chowu "angry menów" - tematy: Mrożek i młodzież. "Cyniczna, bez­duszna, niepatriotyczna, amo­ralna" - grzmi Wysznacki. I z patetycznym, godnym je­nerała Kozietulskiego gestem, pointuje swoją tyradę sub­telnym uogólnieniem:

Ojcowie - Termopile

Synowie - za ile?

Jeśli już chodzi o ścisłe sumy, to istotnie trudno po­liczyć. Za całkiem sporo, w każdym razie, według obli­czeń Rocznika Statystyczne­go. Za np. bezpłatne studia i szkoły, za tanie książki, za prawo do pracy, za normal­ny start życiowy itd. itp - jak w refrenie piosenki z STS-u. W każdym razie nie "na piękne oczy" red. Wysznackiego wspominki z okre­su I wojny światowej p. Sygi. Nikt już dziś nie żąda od ni­kogo ułańskich szarż i poty­czek, tym bardziej gołych deklaracji i frazesów. Frazes zaś tym różni się od ideału, że ideał znajduje pokrycie w praktyce życia społecznego, a nonkoformizm tym się róż­ni od konformizmu, że nie posługuje się pustym fraze­sem. Pewien krytyk - z tej samej kategorii "angry menów", tyle, źe wyładowujący "gniewność" w innym za­kresie - pomstował niedaw­no na L. Schillera, że za cza­sów swojej dyrekcji w Tea­trze Polskim (lata pięćdzie­siąte) zamiast nowej insceni­zacji "Dziadów" grywał sztuczki Juliusza Haya. Kry­tyk, jak mi powiedziano, za dyrekcji Schillera dawno przestał nosić śliniaczek. Ale nie pamiętam żadnego artykułu podpisanego nazwikiem krytyka, który by do­magał się wystawienia "Dzia­dów" w latach 1949-54. Ba, nie pamiętam też żadnych protestów, nawet wtedy, kie­dy Schiller nie mógł wysta­wić gotowej już inscenizacji "Kordiana". Pamiętam natomiast, że recenzenci chwalili zgodnym chórem sztuczki Haya.

Ot i wyszła krytykowi kupa frazesów...

Ale wróćmy do Mrożka, jako napiętnowanego w dy­skusji na łamach "Stolicy" staruszka, który demoralizuje młodzież. Znów ta młodzież! Nie wiem, kto w końcu, tu winien. Obrzydliwcy do 35 lat, którzy lubią Mrożka, czytają Mrożka, kochają Mrożka, którzy przy tym solidnie uczą się w szkołach, pracują w fabrykach i groma­dzą książki - nie zawsze martyrologiczne - czasem zaś (o horror, horror) pośmieją się w teatrze - czy też rozwiąźli staruszkowie typu autora "Indyka", sprowa­dzający tę "złą" młodzież na jeszcze gorsze manowce krytycznego myślenia, niechę­ci do solidarystycznego uświę­cania każdej tradycji. Chciałoby się polecić redakcji "Stolicy" i Teofilowi Sydze, jako uzupełnienie kolekcji listów stanowiących podstawę ich kampanii mrożkologicznej, jeszcze jeden. Pochodzi z 1952 roku z drukowanego w "Szpil­kach" felietonu pt. "Ano­nim". Oparty jest na auten­tycznej korespondencji do Mistrza Sławomira: "Jak czytamy, co pan piszesz w tych pańskich gazetach, to nam się przypominają hetma­ni polscy co ich pan zdradzi­łeś. Uważaj pan, żeby panu nie uschła ręka.. Jakbyś pan był Polak to byś pan znał taką legendę, jak był chłopczyk co mu ręka uschła, bo bił swoją mamusię. I ta rę­ka mu później sterczała z grobu i ludzie się na niej potykali. A pan też bijesz swoją mamusie - tradycję polska, taką prawdziwą na­szą, a nie żadną ze wsi(...) Módl się pan i przestań pan bryzgać jadem. Podpisano: "Prawdziwy Socjalista".

Mogłoby być: Prawdziwy Patriota.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji