Artykuły

Mój facet jest gwiazdą

Każda z nas marzy o gwiazdce z nieba. Tylko co, jeśli nasze marzenia się spełniają, gdy ta gwiazda spada prosto z nieba na naszą kanapę i okazuje się, że jest tą najprawdziwszą, za którą goni sznur paparazzich i fanek. Jak wygląda życie tych dziewczyn, które takiego życia wcale nie wybierały? - pisze Katarzyna Mizera w magazynie JOY.

A teraz są na nie skierowane blaski fleszy i uwaga mediów. One wybrały tylko facetów, których twarz pojawia się na okładkach magazynów i o których przeczytasz na Pudelku. Mówi się, że świecą światłem odbitym od swoich sławnych partnerów. Zarzuca im się też czasem, że robią karierę "na plecach swojego partnera". Poznałam kilka z nich i wiecie co? Teraz już wiem, czemu ONI wybrali właśnie te dziewczyny!

Pracująca dziewczyna

Z przekorą mówi, że wolałaby, aby jej mąż był listonoszem albo przedstawicielem handlowym. "Aby miał pracę od - do, abym wiedziała, na kiedy ugotować obiad i czy uda nam się wspólnie spędzić trochę czasu w niedzielę", żartuje Agnieszka - dziennikarka, żona aktora, Kuby Wesołowskiego. "To była po prostu wielka miłość. Wybrałam takiego, a nie innego mężczyznę, choć do końca nie wiedziałam, na co się piszę", śmieje się i z rozbrajającą szczerością przyznaje, że fakt, że Kuba jest popularnym aktorem nie robił na niej większego wrażenia. "Dla mnie Kuba niczym się nie różnił od innych nieznanych twarzy - skromny, zabawny facet, który nigdy się nie wywyższał. A moja ówczesna świadomość medialnego świata skupiała się wtedy tylko wokół polityki i newsów, ze względu na moją pracę". Agnieszka miała 19 lat, kiedy zaczęła pracę w telewizji TVN. Dwa lata przed poznaniem Kuby. Jej zadaniem było zbieranie informacji do głównego wydania "Faktów". Każdy, kto dobrze ją zna, powiedziałby o niej "niezwykle ambitna i pracowita dziennikarka". By osiągnąć to, co teraz ma, przeszła długą zawodową drogę pełną wzlotów i upadków. Oprócz pracy w "Faktach" współtworzyła programy rozrywkowe w TVN Warszawa. Spełnieniem jej marzeń stał się angaż do "Dzień Dobry TVN". Po sześciu latach pracy w telewizji dostała propozycję od magazynu "VU MAG". Otworzyło jej to drogę do świata mody, który stał się jej ogromną pasją. Kolejne wyzwania? "Stawiam je sobie każdego dnia!, wyznaje Aga. "W tej chwili chcę skupić się na programie "Na językach", dla którego robię relacje z czerwonego dywanu. Wiem, że muszę włożyć jeszcze sporo pracy w swój rozwój. Na chwilę obecną praca na wizji jest moim celem, do którego dążę i w którym chcę dojść do doskonałości". Perfekcyjna Pani Aga? Agnieszka pozwala też sobie na chwile odpoczynku. Obydwoje z mężem uwielbiają podróże. Kiedy tylko obowiązki zawodowe im na to pozwalają, spontanicznie wyruszają w najdalsze zakątki Polski. Lubią, gdy dużo się dzieje i gdy te wrażenia mogą ze sobą dzielić. Dlatego urlop to ich ulubiony czas, który zostawiają tylko dla siebie. I na jeszcze jedną wspólną pasję, jaką jest sport. "Na wakacjach zawsze staramy się razem biegać albo jeździć na rowerze - to jest możliwe tylko na urlopie. Razem ustalamy czas na czytanie książek, na pływanie, leżakowanie czy oglądanie filmów. Dlatego tak bardzo lubię wakacje!", rozmarza się. Agnieszka to propagatorka zdrowego trybu życia i to nie tylko na wakacjach. Na swoich profilach społecznościowych często wrzuca zdjęcia własnoręcznie przygotowanych posiłków lub selfie z treningów. "Zdarza mi się spotkać w realnym życiu moje instagramowe followerki i to są niezwykle ciekawe spotkania! Wydaje ci się, że wrzucasz te zdjęcia dla siebie, że nikogo one nie obchodzą. A później na ulicy spotykasz dziewczynę, która dziękuje ci za motywację do biegania. Takie osoby dają mi sporo wsparcia i wiary, że nawet małe rzeczy mogą mieć duży wpływ na czyjeś życie". Wszelkie oznaki popularności wciąż ją zawstydzają. "Raczej się peszę i pytam, czy mnie z kimś nie pomylono", opowiada skromnie. Normalność jest chyba słowem kluczem do opisania tej pary, o której mówi się "najsympatyczniejsza para salonów". Ich przepis? "Jesteśmy zwykłymi ludźmi, którzy mają sporo szczęścia i którzy włożyli jeszcze więcej pracy, by osiągnąć to, co mają", mówi mile zaskoczona komplementem Agnieszka. "Jesteśmy wdzięczni losowi za to, co osiągnęliśmy i za możliwość realizowania naszych marzeń. To wielka zasługa Kuby, który ma dużo pokory, bo wie, że w każdej chwili karta może się odwrócić. Najbardziej cenię w nim szacunek do ludzi, którzy nas otaczają. Między innymi dzięki temu mamy cudownych przyjaciół i wspaniałą rodzinę, która jest dla nas wsparciem. To wszystko tworzy pozytywną energię, którą staramy się oddać innym".

Apetyt na miłość

"Sara pracowała jako hostessa podczas Euro 2012. A ja na tej imprezie byłem kucharzem. Od razu wpadła mi w oko i już wiedziałem, że muszę zdobyć jej numer!" wspomina Tomek. "Ja nie miałam pojęcia, że jest znanym kucharzem i byłam raczej na nie, ale tak mnie ujął swoim uporem, że dałam mu szansę", opowiada z przekorą o ich poznaniu Sara. W ich przypadku sprawdza się powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają. Zwłaszcza jeśli ma się do czynienia z typowym warszawiakiem i prawdziwą poznanianką! Tomka nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest kucharzem-autorytetem i dziennikarzem kulinarnym. Gospodarz popularnego programu "Jakubiak w sezonie" w telewizji Kuchnia+. Wcześniej związany z "Dzień Dobry TVN" oraz gościnnie występujący w "Pytaniu na śniadanie". Szef kuchni w swojej autorskiej restauracji "Gar Jakubiaka" należy też do elitarnej Fundacji Klubu Szefów Kuchni. Gotowanie to jego żywioł. A miłość od trzech lat nosi imię Sara. Jest to 21-letnia studentka kosmetologii. Mimo że obydwoje mają mnóstwo obowiązków, on zawodowych, ona na uczelni, zawsze znajdują czas dla siebie. Ich wspólną pasją są podróże. Te, w poszukiwaniu chwil wytchnienia, ale też nowych smaków. "Po prostu wsiadamy w auto i jedziemy przed siebie - byleby być razem, stwierdzają zgodnie. "Mój sposób na relaks to książki. Dosłownie pochłaniam kryminały", dodaje Sara. "Tomek śmieje się, że cały czas chodzę z głową w chmurach". Wszystko inne dzielą przez dwa. Tak jak chociażby pasję kulinarną. "Uwielbiam wszystko, co Tomek mi przygotuje!", rozpływa się Sara. Co do przepisów, czasami uda mi się podrzucić mu pomysł na nową potrawę czy sposób jej podania. I kilka razy już je wykorzystał!". Oprócz wielu ambicji zawodowych podzielają też marzenie o domu na wsi i założeniu rodziny. Mamy ogromną potrzebę wyciszenia się. W ten sposób ładujemy baterie. Taki dom byłby dla nas oazą i miejscem tylko Naszym". Sielanka? Chyba tak. Małą rysą na ich idyllicznym życiu może kłaść się tylko rozpoznawalność Tomka ze wszystkimi swoimi cieniami. "Życie ze sławną osobą jest niekiedy bardzo trudne. Każde wyjście z domu wiąże się z tym, że ktoś podchodzi, prosi o zdjęcie lub autograf, ale rozumiem, że teraz jest jego czas. Tłumaczę sobie, że za to w domu mam go tylko dla siebie", mówi Sara. Ale ta popularność Tomka ma też wiele zalet. "Moją ulubioną jest ta, że gdy wchodzimy do danej knajpy, szefowie kuchni wychodzą i częstują nas większością pozycji z menu", żartuje Tomek, choć też ubolewa nad ilością czasu, jaką może poświęcić rodzinie. "Nie ukrywajmy, że sława niesie za sobą dużo pokus", przyznaje Tomasz. "Jednak mam obok siebie Sarę i oddaną paczkę przyjaciół, którzy nie pozwalają, by sodówka uderzyła mi do głowy". "Jest może tylko jeszcze bardziej otwarty i towarzyski, niż był. Wiecznie tracę go z oczu, gdy ktoś go zaczepi, z kimś się zagada", przyznaje Sara. "Bo gotowanie to sztuka życia - rozmowy, wymiany dobrej energii. A Tomek jest tej sztuki mistrzem", dodaje z czułością. Przygotowywanie komuś jedzenia może wyrażać wiele uczuć - miłość, szacunek i troskę. Może też pomagać. Tomek z oddaniem angażuje się w takie właśnie projekty edukacyjne. Jest też ambasadorem akcji SOS Wioski Dziecięce. "Nawet przez pięć sekund nie zastanawiałem się, czy wziąć udział w tej inicjatywie. Jeśli masz możliwość pomagać, po prostu to rób! I to bez zastanowienia", zachęca Tomek. "Moje idealne życie trwa. Jest wszędzie tam, gdzie jest Tomek. Wiem, że to banał, ale tak naprawdę jest", przekonuje Sara. "Jeśli ma się obok najbliższą osobę, to nic więcej do szczęścia nie trzeba". I trudno im nie wierzyć. Jak oni na siebie patrzą...

50 twarzy Romea

Do Warszawy przyjechał z Górnego Śląska po role we flagowych musicalach Teatru Buffo. Telewidzowie mogą go znać z "Bitwy na głosy 3". Niedawno podbił serca publiczność w "Twoja twarz brzmi znajomo", gdzie po mistrzowsku udawał takie gwiazdy jak Michał Bajor, Ricky Martin czy Ewa Farna! (nasze serce skradł "kocurzymi ruchami" w dyskotekowej wersji Agnieszki Chylińskiej:)). Mateusz Jakubiec, bo o nim mowa, to chłopak o wielu twarzach. Jedną, tę prawdziwą, ma tylko dla swoich bliskich, wśród nich jest narzeczona Natalia. Ich związek to prawie romantyczna historia Romea i Julii. Prawie, bo współczesna, bez zwaśnionych rodów, no i z innym, bo z prawdziwym happy endem. Poznali się na deskach Teatru Buffo przy produkcji musicalu "Romeo i Julia". On zawadiaka o chłopięcym uroku. Ona - eteryczna blondynka, idealne uosobienie szekspirowskiej bohaterki. Miłość od pierwszego wejrzenia? "Nigdy bym nie pomyślała, że będziemy razem", śmieje się Natalia. "Potrzebowałam czasu do zrozumienia i podjęcia decyzji, która dzisiaj obróciła moje życie do góry nogami".

Natalia jest absolwentką Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Łodzi, w klasie skrzypiec. Śpiewała i tańczyła w łódzkich zespołach od dziecka. Od początku kariery związana jest z Teatrem Muzycznym Buffo, gdzie gra we wszystkich spektaklach np. w "Metro" i "Polita". Wcześniej można było ją podziwiać w teatrze Roma, m.in. w "Upiorze w Operze". Jest laureatką Grand Prix na Konkursie Piosenki Aktorskiej w Bielsku-Białej.

Mateusz i Natalia tworzą więc razem zgrany i rozśpiewany tandem. "Z Jakubcem wspinamy się coraz wyżej, po szczeblach, do spełnienia naszych marzeń i celów. We dwójkę zawsze raźniej!", przyznaje, marząc o jakimś wspólnym projekcie artystycznym. Nawał pracy u obojga i nagła popularność Mateusza po programie "Twoja twarz..." niewiele zmieniła w ich codziennym życiu. "Czas dla siebie znajdujemy zawsze. Lubimy podróżować - poznawać nowe miejsca i ludzi. Nasze guilty pleasure to maratony ulubionych seriali". Gdy pytam Natalię, czy popularność zmieniła Mateusza, odpowiada "Jeśli ktoś ma poukładane w głowie i dobrych ludzi wokół siebie, nie ma opcji, żeby sława go zmieniła. A Matti zyskał wszystko dzięki własnej empatii, odpowiedzialności i ogromnej pracy. Jestem z niego bardzo dumna!" Ma do tego pełne prawo, zwłaszcza że Mateusz ma nie tylko złoty głos, ale i serce. Z okazji Dnia Dziecka na zaproszenie Fundacji Herosi w Klinice Chirurgii Onkologicznej Dzieci i Młodzieży Instytut Matki i Dziecka pojawił się jako gość specjalny i świetnie bawił się z małymi pacjentami, śpiewając hity, które wykonywał w swoim ostatnim programie. "Kiedyś bałam się jego ewentualnej popularności. Nie jestem przyzwyczajona do tego typu życia i cenię sobie prywatność", przyznaje Natalia. "Nic się jednak nie zmieniło, poza zabawnymi sytuacjami, gdy nastolatki ze łzami w oczach biegną po jego autograf" (śmiech). "Poznałam Mateusza, gdy nie był jeszcze rozpoznawalny i to wtedy stał się dla mnie najważniejszy. Jest moją wielką miłością - w blasku fleszy czy bez całego tego blichtru sławy". Sam Szekspir nie wymyśliłby takiego romansu.

WAG next door

Należy do grona znanych polskich WAGs (ang. Wives And Girlfriends, czyli żony i narzeczone piłkarzy). Jednak niewielu umieściłoby ją w tym kręgu sławnych dziewczyn piłkarzy, prowadzących luksusowe i medialne życie. Emilia, żona Łukasza Brozia - obrońcy warszawskiej Legii, to zupełnie inna WAG. Skromna, pracowita i niezwykle rodzinna. Swoim szczęściem chce się dzielić z innymi. Nie funkcjonuje w życiu publicznym i jak sama mówi, nie zdarzyła jej się sytuacja, aby była w ten sposób określana. I choć nie odbiera tej metki partnerek futbolistów negatywnie, zawód "żony piłkarza" to dla niej zdecydowanie za mało. "Coraz bardziej staje się w naszym kraju to określenie głośne, a dziewczyny znane. Ale jeżeli sława chłopaków może trochę pomóc, żeby nieść pomoc innym, to uważam, że należy z tego korzystać", wyjaśnia z wrodzoną skromnością. Bez rozgłosu i aplauzu Emilia działa charytatywnie m.in. przy Biznesowej Lidze Pomocy, która pomaga dzieciom. Emilia sama jest mamą dwóch uroczych córek, dlatego los dzieci jest bardzo bliski jej sercu. "W BLP biorę udział od początku. To niesamowite, gdy można choć trochę pomóc dzieciakom. W 2013 sfinansowaliśmy remont świetlicy środowiskowej, a w 2014 zakup pulsoksymetru i skanera naczyń krwionośnych dla oddziału dziecięcego szpitala w Łęczycy", opowiada z zaangażowaniem. Mąż wspiera ją w tych działaniach i bierze udział w charytatywnych meczach ze szlachetnym celem. "Sami jesteśmy rodzicami, więc ta wrażliwość na potrzeby innych dzieci jest u nas ogromna". W tym roku Łukasz i Emilia zrezygnowali z urlopu, żeby pojawić się w Łodzi na meczu rozegranym dla Fundacji Gajusz. "Właściciele firmy IQ SPORT Advisory Group - organizatorzy tego meczu - to dla nas bardzo bliskie osoby i gdy usłyszałam, że moglibyśmy wziąć w tym udział, nie zastanawialiśmy się ani chwili. Jesteśmy trochę jak wielka piłkarska rodzina". "Ja jestem w takim momencie życia, w którym dzieciaki nie potrzebują mnie przez cały dzień, więc chciałabym zacząć pomagać innym", dodaje. Piękna i dobra - to właśnie cała Emilia. No i bardzo zakochana! "Każdy wolny czas Łukasza spędzamy razem. Jak tylko pojawia się taka możliwość, wyjeżdżamy do siebie do Giżycka albo pakujemy się i chociaż na chwilę lecimy gdzieś z dzieciakami." Niestety tych chwil nie ma teraz wiele. Łukasz jest w szczytowym punkcie swojej sportowej kariery - zgrupowania, turnieje - jest więc gościem w domu. "Wszystko jest podporządkowane pod grafik Łukasza", przyznaje Emilia. "Zanim pojawiły się dzieci, zupełnie nam to nie przeszkadzało. Mieliśmy wspólny "świat piłki", a ja miałam również swoją własną przestrzeń: pracę, znajomych, zainteresowania, więc potrafiłam sobie zorganizować czas, gdy Łukasz wyjeżdżał". Teraz jest trochę trudniej. Gdy większość weekendów Emilia spędza sama, ona i dzieci tęsknią za Łukaszem. "Nasza starsza córka ostatnio zapytała mnie, dlaczego zafundowałam im takiego "krótkiego tatę", bo tak krótko z nimi bywa", śmieje się Emilia. Czy zmieniłaby więc swoje życie na zwyklejsze? "Nieraz się nad tym zastanawiałam", odpowiada. "Wydaje mi się jednak, że choć życie u boku piłkarza jest mało stabilne i nieprzewidywalne, to nie zamieniłabym tego na tryb etatowy. Emocje, poznawanie nowych ludzi, zmiana miejsc zamieszkania to wielka przygoda - czas na stabilizacje jeszcze przyjdzie". Życie z Łukaszem bywa zwariowane. Ale ten związek był im po prostu pisany... Szczęściu pomogli znajomi, którzy zaaranżowali pierwsze spotkanie w rodzinnym Giżycku. Od dawna próbowali ich ze sobą poznać, ale Emilia studiowała w Gdańsku, a Łukasz grał w Łodzi, w Widzewie. "Pewnego dnia dostałam SMS z nieznanego numeru. Okazało się, że to on. Zaczęliśmy pisać, potem spotkanie u znajomych... no i zaiskrzyło", wspomina Emilia. "Dopiero po jakimś czasie Łukasz przyznał się, że już pół roku wcześniej podpytywał przyjaciół o piękną nieznajomą. "Przed samym spotkaniem wiedziałam oczywiście kim jest. Poznałam go jako bardzo nieśmiałego i skromnego chłopaka i choć teraz jest bardziej otwarty, to jest to dalej bardzo pomocny i stąpający mocno po ziemi facet. A przede wszystkim to najlepszy ojciec jakiego znam!" Łukasz zaraził żonę aktywnym i zdrowym trybem życia. Treningi, wycieczki rowerowe z dzieciakami, a ostatnio także sporty motorowodne - tak spędzają wspólny czas. No i oczywiście wspólnie oglądane mecze piłki nożnej. "Nasi przyjaciele mówią, że jesteśmy jak rodzeństwo. A my się po prostu także bardzo lubimy i kumplujemy", opowiada. Emilia to właśnie taki typ dziewczyny z sąsiedztwa. Marzącej o prostych, ale i najważniejszych rzeczach. "Staram się nie wybiegać za daleko w przyszłość. Skupiam się na tu i teraz. Trzeba się cieszyć każdym dniem, więc mamy jedno marzenie - abyśmy jak najdłużej żyli w takim zdrowiu i szczęściu jak dziś. No i żebyśmy mieli więcej czasu dla siebie", podsumowuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji