Wrocław. Czy Opera szyła na boku?
Dyrektor Opery Wrocławskiej Ewa Michnik zwolniła swojego zastępcę Janusza Słoniowskiego. Powodem są nadużycia finansowe, których miał się dopuścić. Sprawa prawdopodobnie trafi do prokuratury.
Nieprawidłowości w finansach placówki wykazała wewnętrzna kontrola przeprowadzona w operze. Janusz Słoniowski miał narazić budżet publicznej instytucji na straty. Chodzi przede wszystkim o szycie kostiumów i związane z tym nadużycia.
Jak się dowiedzieliśmy, etatowi pracownicy operowej szwalni prowadzą także własne firmy. Przyjmowali zlecenia od innych instytucji kultury, m.in. Opery Śląskiej w Bytomiu, i wykonywali je w godzinach pracy w Operze Wrocławskiej. Mieli do tego wykorzystywać materiały zakupione za pieniądze z budżetu dolnośląskiej sceny.
Przy okazji ostatniej premiery (plenerowego megawidowiska "Latający Holender" wystawianego przy Hali Stulecia) pracownicy mieli odmówić stworzenia kostiumów i dekoracji do tego spektaklu. Janusz Słoniowski miał więc zlecić wykonanie tej pracy firmie zewnętrznej za wyższą kwotę. Ta z kolei zamówiła wykonanie strojów właśnie u pracowników Opery Wrocławskiej, a oni przyjęli zamówienie.
Słoniowski miał zatwierdzić to zlecenie. Opera mogła w ten sposób stracić co najmniej 30 tys. zł.
Zwolnienie Janusza Słoniowskiego ze stanowiska zastępcy dyrektora miało nastąpić za porozumieniem stron. Jego obowiązki pełni czasowo kierownik techniczny Karol Dutczak.
O sprawie został poinformowany urząd marszałkowski, któremu podlega opera. - Skierowałem do Opery Wrocławskiej w trybie pilnym kontrolę, która ma wyjaśnić, czy doszło do nadużyć - mówi marszałek województwa Cezary Przybylski. - Powinna zakończyć się w ciągu tygodnia. Jeśli wykaże nieprawidłowości, to będę zmuszony skierować sprawę do prokuratury.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że pierwsze nieprawidłowości Ewa Michnik wykryła w 2012 roku. Kontrola zlecona przez marszałka ma sprawdzić dokumentację finansową instytucji i wyjaśnić, jak długo trwał proceder. - Marszałek zastanawia się także nad przeprowadzeniem kontroli w pozostałych instytucjach kultury na Dolnym Śląsku - mówi rzecznik urzędu marszałkowskiego Jarosław Perduta. Chodzi o placówki teatralne, które posiadają własne szwalnie. Pomysł marszałka popierają radni z komisji rewizyjnej.
Nie udało nam się uzyskać komentarza Janusza Słoniowskiego ani dyrektor opery - Ewa Michnik jest na urlopie do 10 sierpnia.
Na zdjęciu: "Latający Holender"