Artykuły

Teatralne popisy klaunów i śmiech, który oczyszcza widza

28. ULICA - Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych w Krakowie. Pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Przez cztery dni podążaliśmy ulicami Krakowa za teatrami z całego świata.

Tysiące zdjęć i filmów trafią w Polskę i świat po tych czterech dniach 28. Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych, który przyciągał codziennie międzynarodowy tłum widzów.

Na hasło: "Klaun, boski pomazaniec", jakim opatrzył festiwal jego twórca Jerzy Zoń, zareagowali czołowi przedstawiciele tej sztuki.

Przyjechali do Krakowa Jango Edwards i wzruszająca swym "Śmiechem rozbitków" Claire Ducreux, i Leo Bassi, klaun i showman, nieunikający w swych programach mocnych akcentów dydaktycznych, pokazujący, jak globalizacja i bezgraniczny pęd do konsumpcji ogranicza wolność człowieka.

Podobne przesłanie, już bez słów, bez klaunady, Jerzy Zoń zawarł w swym najnowszym spektaklu "Peregrinus" [na zdjęciu]. Teatr KTO pokazał go trzykrotnie. Bo klaun - ów błazen, który w zabawnych scenkach splata pantomimę, ekwilibrystykę, akrobatykę, taniec, grę na instrumentach, który posługuje się głosem, maską, kostiumem - to ktoś, kto pod pajacowatym kostiumem kryje mądrość i wrażliwość na sprawy tego świata. I stąd obecność klaunów w wielowiekowej tradycji literatury, teatru, kina. Wieloaspektowo opisali to autorzy książki, wydanej przez Teatr KTO na festiwal. Pozycję graficznie dopracował Witold Siemaszkiewicz.

Choć może miał rację Leo Bassi, gdy w sobotnim występie przyznawał, że klauni przestają być istotni, że tracą władzę... Ale przecież na całym świecie są wspaniali kontynuatorzy dawnych mistrzów klaunady: w Argentynie - Loco Brusca, w Meksyku - Aziz Gual, bawiący wspaniale i dorosłych i dzieci, w Polsce - klaun Pinezka. I Paul Marocco, Brytyjczyk, wspierany przez dwóch muzyków. Razem - jako El Macho, El Gentleman i El Grotesquo - bawią i zaskakują pojawiającymi się znikąd piłeczkami pingpongowymi.

Tych, którzy z uwagi na wiek przyjechać do Krakowa nie mogli, jak Pierre Etaix czy Dino Fratellini przypomniały filmy, pokazywane, a potem analizowane w Kinie Pod Baranami.

Ogromnie wiele działo się przez te cztery dni na Rynku Głównym, na Małym Rynku, na placu Szczepańskim. Wystarczyło spacerować po nich, by nagle zobaczyć skłębiony tłum, który okalał kolejny zespół czy klauna. A wystawili w sumie 80 programów.

Imponujące widowisko zaprezentował w czwartek Theater Tol z Belgii, podniebne tańce aniołów na rowerach z zachwytem oglądał wielotysięczny tłum. Podobnie było w sobotę, gdy wokół Rynku Głównego przemaszerowali w muzyczno-tanecznej paradzie. Rej wodziła belgijsko-francuska orkiestra du Vetex. Byli szczudlarze, klauni i para z Teatru Nikoli, przywodząca na myśl filmy Felliniego.

Powrócił ten wielki twórca kina na koniec wieczoru, gdy to do muzyki Nino Roty z filmu "La Strada" para tancerzy z hiszpańskiego zespołu Delreves wykonywała prostopadle do ściany Ratusza powietrzny taniec Pierrota i Colombiny. Wczoraj po raz ostatni wyszły teatry na ulice Krakowa. Powrócą za rok.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji