Artykuły

DAWAĆ TU SPRAWIEDLIWEGO!

NIE MAMY w tym sezonie (i w poprzednich nie mieliśmy również) szczęścia do współczesnej polskiej komedii. Nie ma do niej szczęścia i Teatr Dramatyczny w Warszawie. Tym razem zdawało się, że wszystko zapo­wiada sukces. Jerzy Jurandot jest auto­rem o dużej praktyce i doświadczeniu dramatopisarskim, doskonale dającym so­bie radę z trudnymi sprawami warszta­tu komediowego. Reżyserią zajął się sam Ludwik René, zaś obsadę dobrano sta­rannie: Barbara Krafftówna, Janina Traczykówna, Aleksander Dzwonkowski, Jó­zef Nowak, Stanisław Gawlik. Jednym słowem komedię potraktowano na ser­io - zbyt serio, łącznie zresztą z auto­rem, który zabawny musical usiłował nasycić uogólnieniami co najmniej na­tury socjologicznej. Wszystko ubrane zostało przez autora w modny kostium przypowieści biblijnej, zaś przez sce­nografa w uwspółcześnione fin de sieclowe szatki. Nie robiono przy tym tajemnicy,że chodzi o współczesność. A więc z tej uwspółcześnionej satyry na stosunki panujące w "biblijnej" Sodomie dowiadujemy się, że sprawiedliwi mu­szą się ukrywać przed opinią społeczną, przed zmową hochsztaplerów, złodziei mienia publicznego i łapowników, oczy­wiście, satyra polega na przejaskra­wieniu i karykaturze, ale czy to nie lek­ka przesada. Ta intelektualnie podbar­wiona komedia w rzeczywistości wy­grana na schematach i banałach zręcz­nie ukrytych pod kostiumem przypo­wiastki filozoficznej. Świadczą o tym choćby dowcipy na temat domku z czerwoną latarnią, wprowadzonego na scenę zapewne dla uciechy starszych pa­nów. Zresztą chwyciło!

Aktorzy nie zawiedli, przeciwnie sta­rali się wycyzelować mniej lub więcej udane scenki, przydać swoim postaciom coś więcej niż mógł im dać autor. Nie zapominali przy tym, że mamy do czynienia z komedia muzyczną urozmaico­ną kabaretowymi wstawkami. Podobnie potraktował to przedstawienie reżyser Ludwik René, zbyt jednak na serio biorąc zawarte w sztuce "podteksty", zbyt­nio też ufając autorowi. Ta komedia nie zmusza do myślenia, a co gorsza nie prowokuje do śmiechu. Przeciwnie, refleksje są dość smutne. Czy bowiem musimy tylko lawirować między niezgrabnością początkujących komediopi­sarzy a świetnie opanowanym rzemio­słem z pozorami oryginalności. Kome­dia Jerzego Jurandota należy więc do komedii na kanikułę, nie pozbawionych wdzięku, urozmaiconej zręcznymi - choć nie zawsze gustownymi kupletami. Nie jest to jednak "komedia współ­czesna" i chyba miał rację scenograf, cofając jej akcję już nie w starotesta­mentowe dzieje, ale w czasy, gdy to się jeszcze tańczyło kankana.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji