Jako mąż i nie mąż
Wczoraj w Teatrze Powszechnym odbyła się premiera "Męża i żony" Aleksandra {#au#207}Fredry{/#} - sztuki o której Kazimierz Wyka napisał: "Wszyscy w niej wszystkich zdradzają, a Fredro ani się nie dziwi, ani gorszy, ani pochwala".
Reżyseruje Krzysztof Zaleski, dekoracje zaprojektował Andrzej Przybył, kostiumy - Zofia de Ines. Hrabinę Elwirę gra Krystyna Janda, jej męża Wacława - Janusz Gajos. W roli pokojówki Justysi występuje Joanna Żółkowska, w postać Alfreda, kochanka Elwiry wciela się Piotr Machalica. Kamerdynera gra Gustaw Lutkiewicz.
Po raz pierwszy wystawiono "Męża i żonę" w 1822 r. we Lwowie. Premiera zgorszyła bardziej konserwatywnych widzów, ale nikt nie zaprzeczał, że Fredro wiernie opisał obyczaje miłosne szlachty (hrabina Elwira chowała pliki listów miłosnych za domowym ołtarzykiem).
Wiele lat później - w 1860 r. sam autor tak pisał o swojej komedii: "Pierwsze czasy (po wojnach napoleońskich) były we Lwowie dla młodzieży, z małym wyjątkiem wojskowej, dalszym ciągiem życia garnizonowego i obozowego - bez troski i umysłowego zajęcia, a przy tym nieco lekkomyślnego. 'Maż i żona' jest niezawodnie refleksem owych czasów".
Później sztukę nazwano "historią o tym, jak małżeństwo się ze sobą nudzi" i zaliczono ją do najwybitniejszych utworów komediopisarza. {#au#102}Boy{/#} pisał o niej: "Fredro zawarł w sztuce prastary morał Erosa, który drwi ze społecznych układów" i "zamieścił w niej zuchwałe drwiny z samej formy małżeństwa".
- Nie mam zamiaru powiedzieć ani pokazać w tym przedstawieniu czegoś, czego nie powiedział i nie pokazał nikt przede mną - mówi reżyser Krzysztof Zaleski. - W dzisiejszym teatrze raczej rozmazuje się rzeczywistość. Chcę, za pomocą jak najbardziej tradycyjnych środków, skonfrontować cztery aktorskie indywidualności z tekstem Fredry. U mnie nawet meble stoją na scenie, tak jak w zamyśle Fredry - dodał reżyser.
Recenzja Wandy Zwinogrodzkiej w jednym z najbliższych numerów "Gazety".