Artykuły

Kłopoty z Autentykiem

Litewski reżyser Oskaras Koršunowas podjął się zadania przeniesienia na scenę prozy Brunona {#au#814}Schulza{/#}. Scenariusz Rolandasa Rastauskasa pomieścił najistotniejsze motywy opowiadań drohobyckiego pisarza, a inscenizator wypełnił go właściwymi sobie - niekiedy pełnymi inwencji - skojarzeniami. Jestem pod wrażeniem zgrabnie rozegranego widowiska, pozostającego wszelako w pewnym oderwaniu od Autentyku. Inaczej zresztą być nie mogło.

Kłopot z Schulzem polega na tym, że jego poetycka proza jest niezwykle wizyjna. Niesie całe sekwencje niezmiernie plastycznych skojarzeń; kipi wręcz od bogactwa szczegółów. To zaś, oczywiście, na scenie czy ekranie jest nie do odwzorowania.

Obcowanie z wyrafinowanym językiem prozy Schulza wymaga kameralnego wyciszenia, intymności, co też sprawia, że tak skonstruowana materia niezmiernie trudno poddaje się zabiegom adaptacyjnym. Wszelka wizualna konkretyzacja zadaje bowiem gwałt kanonicznemu dziełu. Pisarz, co i rusz kusi jednak reżyserów, choć nawet znakomita wersja filmowa "Sanatorium Pod Klepsydrą" Wojciecha Jerzego Hasa ledwie naskórkowo dotknęła skomplikowanej materii oryginału.

Czy warto było zatem Koršunovasowi podejmować ryzyko artystyczne? Sądząc po efekcie, jestem zdania, że tak.

Nawet wnikliwy czytelnik Schulza, który nie poczuje się w pełni usatysfakcjonowany widowiskiem, z przyjemnością, jak mniemam, obejrzy Jana Peszka w roli Ojca - Jakuba. Grał ją Peszek już wcześniej - w wersji, którą stworzył wraz z dziećmi Marią i Błażejem oraz w realizacji telewizyjnej Rudolfa Zioły - ale niewątpliwie najciekawiej wypadł w najnowszej, w Teatrze Studio. Są tu kunsztownie poprowadzone sceny, w których wykonawca błyskawicznie przeobraża się z patriarchy kupieckiego rodu w ptaka machającego skrzydłami wielkich liczydeł, nie przestając jednocześnie reagować na uwodzicielskie podniety kierowane doń przez niewieście plemię. To, co w opowiadaniach odnajdujemy na kilkudziesięciu stronach druku, aktor po mistrzowsku ukazał w niespełna minutowym skrócie. Osiągnięcie!

Z kręgu pozostałych postaci na wyróżnienie zasługuje rzetelne aktorstwo Rafała Maćkowiaka, który zagrał Syna - Józefa, Marii Peszek jako Bianki oraz Andrzeja Mastalerza, w wyrazistym epizodzie Doda. Cały zespół sprawnie poruszał się we wszystkich, skomplikowanych przestrzennie planach, utrzymując rytmy. Jeśli mi czegoś szczególnie nie dostawało, to owej charakterystycznej, emanującej z niemal każdej z zapisanych przez Schulza stron, erotyki. Tej leniwej kobiecej seksualności - na scenie przedstawionej stanowczo zbyt skrótowo i pobieżnie.

Brak ów starały się wynagrodzić pomysłowo zakomponowane "żywe obrazy" z udziałem wszystkich wykonawców, które atrakcyjną kulminację znalazły w spektakularnej akcji stopniowego rozwijania bel różnokolorowych materiałów. Koršunovas nie byłby sobą, gdyby do ostatka nie wykorzystał każdego pojawiającego się na scenie rekwizytu. Różnorodność sposobów użycia na scenie pozostałych po rozwinięciu materii tekturowych tub niejednego widza może wprawić w zdumienie. Mam nadzieję, że nie na tyle duże, by po wyjściu z teatru zapomniał o swym postanowieniu: powrotu do lektury prozy Brunona Schulza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji