Artykuły

Konrad Swinarski: Szukałem po świecie - znalazłem w Krakowie

Sławę swą i uznanie publiczności w kraju i w świecie Stary Teatr zawdzięcza wielkim ludziom, którzy go tworzyli. Do najwybitniejszych, obdarzonych genialnym talentem należał Konrad Swinarski. W 10. rocznicę śmierci reżysera, którą obchodzimy w tym roku, Stary Teatr zorganizował "Dni Swinarskiego" będące wyrazem hołdu dla tragicznie i przedwcześnie zmarłego twórcy. W wernisażu wystawy, spotkaniach ze scenografami, reżyserami, kompozytorami i aktorami, w pokazie filmów pod hasłem "Konrad Swinarski i jego teatr" będziemy mieli okazję wziąć udział w dniach 29 listopada -1 grudnia.

19 sierpnia 1975 r. okazał się tragiczny dla polskiej kultury. Już następnego dnia nagłówki gazet donosiły: katastrofa samolotu czechosłowackiego pod Damaszkiem. Zginęło 126 osób. Wśród ofiar są Polacy. Śmierć poniósł Konrad Swinarski. I dalej, według Polskiej Agencji Prasowej: w pobliżu międzynarodowego lotniska w Damaszku uległ katastrofie samolot Czechosłowackich Linii Lotniczych, odbywający lot na trasie Praga - Damaszek -Bagdad -Teheran. W katastrofie poniósł śmierć wybitny polski reżyser teatralny - Konrad Swinarski oraz dwóch znanych muzyków - Krzysztof Czech i Tomasz Stocki. Na pokładzie samolotu znajdowało się 117 pasażerów i 11 członków załogi. Według doniesień z Damaszku katastrofę przeżyło jedynie dwóch pasażerów.

Od tego wydarzenia minęło 10 lat.

"19 sierpnia, a więc przed tygodniem, Konrad już nie wszedł na scenę - wspomina Tadeusz Łomnicki. W kulisach teatru pożegnał się z nami. Udawał się na cztery dni do Shiraz, by obejrzeć miejsca i sceny, na których zespół Starego Teatru w Krakowie mógłby w przyszłym roku zagrać "Dziady" na odbywającym się tam rokrocznie festiwalu teatralnym. Zostaliśmy sami, by prowadzić końcowe próby "Pluskwy" Majakowskiego, nad którą w Teatrze Narodowym w Warszawie od stycznia pracował z nami. O godzinie 21.37 tego samego dnia już nie żył. Jest krótka scena w finale "Pluskwy" której już nie oglądał Konrad. Powstała ona mimo woli na trzeci dzień po tej tragicznej wiadomości. Jest to moment, w którym Prysypkin wychodząc z klatki zauważa młodego człowieka klęczącego przed klatką. Grając tę scenę, nieświadomie uśmiechnąłem się do tego chłopca. On uśmiechnął się do mnie. I tak zostanie. Gdyby to Konrad widział na pewno by zaakceptował. W moich myślach poświęciłem ten moment właśnie jemu, gdyż Konrad był człowiekiem, który nie tylko genialnie myślał, lecz umiał uśmiechać się. Była w nim życzliwość, dobroć, mądrość, którą tak szczodrze obdarzał aktorów, z którymi pracował, ludzi, których znał, świat, w którym żył".

W pierwszych dniach po tej śmierci, która wstrząsnęła całym polskim teatrem, odnajdujemy na łamach prasy krótkie artykuły, nieomal okolicznościowe. Autorzy zachowują się jakby im nagle zabrakło słów, by wyrazić bezmierny żal, protest i ból wobec okrucieństwa losu. Bo jak trudno jest pisać i cóż właściwie można napisać? Teatr polski poniósł niepowetowaną stratę? Że zginął jeden z najbardziej utalentowanych i najwybitniejszych reżyserów współczesnego teatru? Że odszedł w pełni sił twórczych w wieku 46 lat, w okresie największego rozkwitu swego talentu? Że wreszcie takie przedstawienia jak "Fantazy" Słowackiego, "Klątwa" i "Sędziowie" Wyspiańskiego, "Nieboska komedia" Krasińskiego, "Wszystko dobre, co się dobrze kończy" Szekspira i "Wyzwolenie" Wyspiańskiego, a także Mickiewiczowskie "Dziady" wniosły nowe i trwałe walory do narodowej kultury?

Trzeba było wielu dni, by oswoić się z myślą, że Konrada Swinarskiego nie ma pośród żyjących. Rodzą się tedy refleksje głębsze i bardziej osobiste, jak ta, która wyszła spod pióra Witolda Fillera: "Każda śmierć przychodzi nie w porę, tragizm tej uznać trzeba za zupełnie szczególny: po "Dziadach" i po "Wyzwoleniu" powszechne stało się wiązanie z osobą Konrada Swinarskiego nadziei najwyższych. Może dlatego osiągnął ten stan wtajemniczenia w sztukę, że potrafił się wyzwolić z tego, co w teatrze bywa taktyką tworzenia, rzutującą mniej korzystnie na tego tworzenia esencję. Swinarski nigdy nie chciał np. objąć dyrekcji, choć .proponowano mu to niejednokrotnie: wiedział, że okradałaby go taka sytuacja z energii, którą chciał wyładować jedynie poprzez akt twórczy. Nigdy nie tworzył też przeciw czemuś lub komuś. Zdawały się go w ogóle nie obchodzić porównywania jego prac z pracami kolegów. Był wolny od zawiści szczerze cieszył się z cudzych sukcesów, acz sędzią bywał surowym."

Konrad Swinarski urodził się w 1929 r. w Warszawie. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Katowicach, później w Sopocie, w 1951 r. ukończył wydział malarstwa pod kierunkiem Władysława Strzemińskiego w Wyższej Szkole Plastycznej w Łodzi. Potem studiował na wydziale reżyserskim w Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie, ukończonym przedstawieniem sztuki Bertolta Brechta "Karabiny pani Carrar". Przez dwa kolejne lataodbywał praktykę w teatrze Bertolta Brechta - Berliner Ensemble, gdzie po śmierci wielkiego dramaturga zrealizował z zespołem uczniów "Strach i nędze III Rzeszy" Brechta. W latach następnych reżyseruje w warszawskich teatrach: Dramatycznym i Ateneum, a także w Kaliszu, Gdańsku, Bydgoszczy. Wybitne jego przedstawienia powstają w Starym Teatrze w Krakowie.

O mieście pod Wawelem Konrad Swinarski powiedział: "Szukałem po świecie, znalazłem w Krakowie". Tu był jego prawdziwy dom, tu otaczano go powszechnym szacunkiem i miłością. Miał sobie oddany zespół z którym znakomicie się wzajemnie rozumieli. W końcu miał swój teatr, który określił swymi najwybitniejszymi przedstawieniami, zjeżdżano na nie do Krakowa z całego kraju. Tutaj też, w Krakowie pracował nad swym ostatnim, niedokończonym dziełem "Hamletem". "Ten Hamlet przygotowywany od miesięcy, zdumiewający rozległością inscenizacji i charakterystyczną dla Konrada oczywistością jego zrazu przewrotnej, a potem jedynej, wydaje się, interpretacji, "Hamlet", którego widzieliśmy już przed oczyma duszy w dziesiątkach wyjaśnień, wizji, olśniewającej pomysłowości sytuacji i poszczególnych rozwiązań, przygotowywany na scenie przysposabianej przez Lidię i Jerzego Skarżyńskich, "Hamlet" poprzedzony setkami godzin spędzonych na rozmowach i również prywatnych zajęciach z aktorami -| głównie z Jerzym Radziwiłowiczem, który miał grać księcia, Anną Polony, która miała być królową i Jerzym Trelą, który sposobił się do roli Klaudiusza - ten "Hamlet" pieszczony i cyzelowany miesiącami jak żadna z dotychczasowych prac Swinarskiego - miał być sumą dotychczasowych doświadczeń i możliwości twórczych. Dziełem przewyższającym "Dziady" prostotą i teatralnością, która jest niczym innym, jak istnieniem w prawdzie" - wspomina Jan Paweł Gawlik.

Ostatnią wypowiedzią Swinarskiego w prasie był wywiad, w którym mówi m. in. o "Hamlecie", a ściśle o "Studium" Wyspiańskiego na temat "Hamleta": "Rzeczywiście uważam "Studium" Wyspiańskiego za najważniejszą pracę o "Hamlecie" w języku polskim. Ale to wcale nie znaczy, że się z nią całkowicie zgadzam. Zderzenie Szekspir - Wyspiański będzie podstawą do trzeciej wersji, która w mojej intencji ma być jak najwierniejsza autorowi. Okropnie mnie drażnią te wszystkie zabiegi, jakich na ogół dokonuje się na "Hamlecie"...

Pod kierunkiem Konrada Swinarskiego przeprowadzono 51 prób "Hamleta": prób analitycznych całości sztuki i prób sytuacyjnych. Pozostały nienaruszone sceny 2, 3, 4 z aktu IV i 2 z aktu V.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji