Artykuły

Poznanie to triumf życia czy zagłady?

Szwajcaria, która w ciągu dwóch wiel­kich światowych wo­jen zachowała, zrzą­dzeniem przypadku, neutralność - zna­lazła się w pozycji czujnego i krytycz­nego obserwatora zdarzeń, do którego dochodziły nieskrzywione przez propa­gandę informacje o stanie rzeczy. Wy­tworzyło to pewien określony, pozbawio­ny złudzeń, obiektywny i sceptyczny, lecz odkrywczy stosunek do walki pojęć, któ­rymi operowały strony walczące. Zrodziło to również rzetelny wysiłek i dociekli­wość w poszukiwaniu drogi do prawdy.

Taką postawę zajmuje najwybitniejszy dramatopisarz szwajcarski, piszący po niemiecku - Friedrich Dürrematt (ur. w 1921 roku) lub jak chcą inni - najwybit­niejszy dramatopisarz niemiecki-Szwajcar rodem.

Z szeregu sztuk jego, w których wysta­wieniu wyspecjalizował się Teatr Współ­czesny, kolejno ukazywały się na tej sce­nie: "Romulus Wielki", "Wizyta starszej pani", "Anioł zstąpił do Babilonu". Obecnie wystawiono ostatnią jego sztu­kę."Fizycy", aktualizującą w formie na poły komediowej, najboleśniejsze i tra­giczne zagadnienia chwili, związane z przewagą czy rozstrzygającą rolą "fizyki" w życiu współczesnym, fizyki, która ope­rując grozą termojądrowego argumentu, jak miecz Damoklesa zawisła nad stru­chlałym światem. Dürrematt podejmuje w sztuce swej zagadnienie, które w XIX-wiecznej pro­pagandzie nauki wyraziło się w znanym, humanitarnie wtedy pojmowanym sloga­nie: "Wiedza - to potęga". Wtedy poj­mowano to po prostu jako zachętę do kształcenia się, ułatwiającą człowiekowi życie, czyniącą go pożytecznym człon­kiem społeczeństwa...

Trochę inaczej, i bliżej Dürrematta, pojmował tę rolę wiedzy i nauki już Prus w "Lalce". Prof. Geist wprzęgnąć się sta­ra Wokulskiego do pracy laboratoryjnej nad wynalazkiem metalu lżejszego od po­wietrza. Ma to w przyszłości dać narzę­dzia władzy nad światem w ręce wybra­nej garstki ludzi-orłów - rzekomo - dla szczęścia ludzkości. Ta wiedza, którą wprowadza szwajcar­ski pisarz do swego dramatu - przestaje być już środkiem zbawienia i pociechą dla maluczkich. Stała się ona groźbą, apokaliptyczną potęgą - w najściślej­szym słowa tego znaczeniu, ale zarazem jako potęga staje się czy stać się może w każdej chwili, narzędziem polityki, środkiem zdobycia władzy nad światem, narzędziem tyranii i podporządkowania sobie wszystkich przez tego, który zmo­nopolizuje środki zagłady. Takie narzędzia władzy może wypra­cować współczesna nauka, geniusz naj­bardziej humanitarnie usposobionych Ein­steinów, Plancków. Schroedingerów, któ­rzy zamknięci w swych pracowniach i formułach, nie pokwapili się zatrosz­czyć o wyniki swej potwornej, w możli­wych zastosowaniach praktycznych - wiedzy. To niebezpieczeństwo przewidział bo­hater sztuki Dürremattaa, genialny fizyk i odkrywca - Möbius, który zbliżywszy się w odkryciu swoim do granic wiedzy, uświadomił sobie grozę praktycznych konsekwencji swego odkrycia: "Doszliś­my do końca naszej drogi. Ale ludzkość pozostała w tyle. Wysforowaliśmy się naprzód, lecz nie ma nikogo za nami, znaleźliśmy się w próżni. Nasza wiedza stała się czymś straszliwszym, nasze ba­dania grożą niebezpieczeństwem, nasze poznanie niesie śmierć".

W poczuciu straszliwej odpowiedzial­ności za skutki społeczne swego odkrycia gdy zdobyte przezeń narzędzia potęgi opanują ludzie o psychice drapieżców, Möbius woli zniszczyć swoje dzieło, sam udać wariata - i dać się zamknąć w do­mu dla obłąkanych, by świat uchronić przed grozą przygotowanego wysiłkiem jego twórczej pracy - przewrotu i ka­tastrofy. Zbyt cenne jednak i potężne w dzia­łaniu jest odkrycie Möbiusa, by świat się dał zwieść jego tragicznej maskaradzie. Wywiady mocarstw i trustów starają się wydrzeć od niego tajemnicze odkrycia,i na tym polega kanwa komediowa tego dramatu, który w formie wariackiej gro­teski z trupami trzech ofiar obłędu rzekomych wariatów - maluje celowe i roz­paczliwe wysiłki trzech uczonych: znale­zienia sensu i racji życia w tym domu dla obłąkanych, jakim jest świat. W pesymistycznym przeświadczeniu, te - im bardziej planowo ludzie działają, tym skuteczniej uderza w nich przypa­dek - autor rozwija celowe usiłowania trzech męczenników nauki, którzy dla dobra świata, w humanistycznej ofiar­ności gotowi są skazać się na dozgonną izolację. Straszliwe i rzekomo zniszczone dzieło Möbiusa dostaje się, dzięki przy­padkowi, w ręce autentycznej wariatki, której fanatyczna żądza władzy przeleje się "na kraje, kontynenty, złupi cały sys­tem słoneczny, sięgnie do mgławicy An­dromedy..."

Świetny i żywy dialog tej tragicznej w gruncie rzeczy komedii, błyskotliwość paradoksu słowa na tle mrożących krew w żyłach perspektyw najbardziej humanitarnej i odkrywczej pracy geniuszu ludzkiego, otwarte szeroko oczy autora, który nie okłamuje się błahymi pocie­chami dobrej wiary w przyszłość, lecz przenikliwie, czujnie i nieufnie syntety­zuje najrealniejsze fakty i zjawiska ro­dzącego się życia i nauki - wszystko to czyni z tej sztuki arcydzieło prawdziwie współczesnej myśli i wysokiego kunsztu dramaturga. Tekst swojej sztuki uzupełnia autor 21 punktami, które w formie paradoksalnie sformułowanych tez - cyzelują myśl au­tora. W punkcie 17 tych tez pesymizm epilogowy dramatu stara się przezwy­ciężyć, odwołując się do prawdy, że "to co dotyczy wszystkich ludzi, może być rozwiązane tylko przez wszystkich ludzi". Ten apel do czynnej woli współczesnej demokracji jest pozytywem myśli autora na tle negatywu akcji tej świetnej i błys­kotliwej komedii intelektualisty i Europejczyka w ambitnie całkującym słowa tego znaczeniu.

Sztuka toczy się gładko i potoczyście. Batuta reżyserska Ludwika Renego wypunktowuje składnie i celowo akcenty węzłowe akcji, której pulsujący rytm trzyma w napięciu uwagę widza.

Cztery czołowe role komedii znajdują przednich wykonawców w osobach: Wan­dy Łuczyckiej (dr von Zahnd), Jana Świ­derskiego (Möbius), Edmunda Fettinga (Newton), Bolesława Płotnickiego (Ein­stein). Przedstawienie jest klasyczną ilustracją podwójnej gry, czujnej i wyrazistej ref­leksji, niewyczerpanych możliwości kunsztu aktorskiego Jana Świderskiego oraz dynamicznego w opanowaniu, przy­czajonego do wariackiego skoku - bo­gactwa i pełni środków wyrazu Wandy Łuczyckiej.

Jest to jedna z najciekawszych pozycji bieżącego sezonu teatralnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji