Artykuły

Ariadna Elżbiety Sikory

Ten wątek mitologiczny związał się z operą niemal w momencie jej narodzin. Od prawie czterech stuleci kompozytorzy — od Monteverdiego, Marcella, Handla po Straussa, Martinu i Milhauda — każą płakać swym opuszczonym Ariadnom. Także Elżbieta Sikora: w jej jednoaktowej operze, wystawionej przez Warszawską Operę Kameralną, „lamento” Ariadny należy do najbardziej ujmują­cych partii utworu. Ta nowa Ariadna różni się wszelako od swoich historycznych pierwowzo­rów nie tylko rodzajem techniki kompozytorskiej, ale także uję­ciem mitologicznego tematu od­miennym od obiegowej wersji. W dialogu Cesare Pavesego Winnica (z Dialogów z Leukoteą) oblicze mitu jest surowe i archaiczne, rozwiązanie ma gorzki smak. W imię prawdy psychologicznej, w imię filozoficznej refleksji. Ten właśnie utwór, z trudem poddają­cy się gatunkowej klasyfikacji (można by dla niego szukać miej­sca gdzieś na styku mitologii, poe­zji i eseistyki filozoficznej) oka­zał się doskonałym librettem, nie wymagającym prawie żadnych przeróbek.

Ariadna Sikory jest dziełem par excellence kameralnym. W obsa­dzie: sopran i mezzosopran oraz maleńka orkiestra (wraz z dyry­gentem 20 muzyków); nieskomplikowane wymagania dotyczące scenicznego kształtu utworu. Cała akcja, rozgrywająca się na wys­pie Naksos między zmierzchem a świtem, to rozmowa porzuconej przez Tezeusza Ariadny z nimfą Leukoteą. Oczekujące Ariadnę spotkanie z Dionizosem będzie spełnieniem ofiary; może przynie­sie jej śmierć (jakże odmienna konkluzja dramatu w porówna­niu z afirmacją życia i miłości w najbardziej znanej Ariadnie — Straussa i Hofmannsthala).

Forma libretta sprawia, że Ariadna jest właściwie wielką sceną dla dwóch śpiewaczek, zaś od strony dramaturgiczno-wyrazowej — operą nastroju, atmosfery, sub­telnych stanów uczuciowych. Jest to rodzaj muzycznego psychologizowania daleki od wszelkich koneksji z ekspresjonizmem, nasuwa raczej skojarzenia z Peleasem i Melizandą. Jedynie trzy sekwen­cje instrumentalne towarzyszące orszakowi Dionizosa (na początku, w środku i pod koniec utworu) wprowadzają wyraźny odcień hektycznego niepokoju; poza tym przejrzysta tkanka instrumentalna tworzy drugi plan, tło, komentarz pełen subtelnych niuansów rytmicznych i melodycznych. Dlatego też Ariadna, kontemplacyjna i liryczna rozmowa, wydać się może utworem nieco nużącym i monotonnym słuchaczowi, który nie zasmakuje w klarownym, powściągliwym i eleganckim języ­ku dźwiękowym Sikory. W każ­dym razie językowi temu nie można odmówić indywidualności; decyduje tu o niej dyscyplina ma­teriałowa i charakterystyczne, quasi-tonalne zabarwienie me­lodyki i struktur pionowych.

Bardzo piękne kreacje stworzyły obie wykonawczynie partii wokalnych — Ewa Ignatowicz jako Ariadna i Lidia Juranek jako Leukotea. Warstwę instrumental­ną stanowiło nagranie zespołu pod dyrekcją Jacka Kasprzyka, bez wątpienia nienaganne, choć nie zastępujące udziału żywych muzyków; byłoby niedobrze, gdy­by ta praktyka stała się zasadą przy prezentowaniu współczes­nych oper kameralnych przez WOK. Bardzo sugestywnym ele­mentem skromnej oprawy sce­nicznej przedstawienia był orszak Dionizosa, kreowany przez człon­ków Sceny Mimów Warszawskiej Opery Kameralnej.

Uzupełniając polską Ariadnę jedną z jej poprzedniczek — La­mentem Monteverdiego, kameralną kantatą Haydna, melodramem Bendy czy „minutową ope­rą” Milhauda — stworzyłoby się całość bardziej efektowną i zam­kniętą tematycznie. Ale i wido­wisko pantomimiczne Sikory Twarzą ku niebu, wypełniające pierwszą część wieczoru, było in­teresującym doświadczeniem. Warstwę dźwiękową stanowiła muzyka elektroniczna, skompono­wana niezwykle przejrzyście z nakładanych pasm, charakterystycznych struktur glissandowych, eufonicznych brzmień, z oszczędnie dozowanymi napięciami, kul­minacjami i efektami naturalny­mi. Niezbyt czytelna, choć budzą­ca szacunek dla pantomimicznego rzemiosła wykonawców, wydała mi się natomiast sceniczna warstwa spektaklu, zrealizowana przez artystów Sceny Mimów. Je­śli dobrze zrozumiałem, chodziło o historię dość banalną: wypa­dek, bohaterka traci wzrok, zy­skuje za to nową wrażliwość… W każdym razie w programie nie zawadziłoby umieścić parę słów komentarza.


Elżbieta Sikora Ariadna, kameralna według Winnicy Cesare Pavesego. Kierownictwo muzyczne — Jacek Kasprzyk, scenografia — Andrzej Sadowski, reżyseria — Krzysztof Rogalski, choreografia — Scena Mimów WOK.

Elżbieta Sikora: Twarzą ku niebu. Scenariusz, choreografia i wykonanie: Jolanta Kruszewska, Rajmund Klechot, Zdzisław Starczynowski, Maria Świdergał, Andrzej Szczużewski. Prapremiera Warszawskiej Opery Kameralnej w Sali Kameralnej FN 12 marca 1979.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji