Kulturalne Polecenie: Ceremonie, czyli król umiera
Anna Dymna, Anna Polony, Dorota Segda i Jerzy Trela to tylko czwórka aktorów spośród wielu, którzy stworzyli świetne role w spektaklu Piotra Cieplaka "Ceremonie, czyli król umiera". "Ceremonie" Eugene Ionesco to traktat o życiu, to w istocie jego pochwała. Pochwała miłości, namiętności i bogactwa drobiazgów. Żyjemy w świecie, w którym wszyscy chcą być piękni, młodzi, bogaci i cieszyć się życiem, panuje wręcz terror młodości. A Piotr Cieplak sięgnął po tekst, w którym autor, Eugene Ionesco, zaprasza nas do wzięcia udziału w ceremonii umierania. Czy zatem dramat ten koresponduje ze współczesnym światem? - W takim świecie pytania o sens umierania w potocznym języku uchodzą za nudne, wręcz niestosowne. Nasz spektakl tak naprawdę jest zaproszeniem do rozmowy o życiu, o tym, co ważne i co warto w nim odkrywać. Od wieków mądrzy ludzie powtarzają, że perspektywa końca, perspektywa śmierci wcale nie jest smutna, tylko zbliża nas do prawdy o naszej ułomności, kruchości, sprzyja uświadomieniu sobie, że jesteśmy zaledwie cząstką większej całości. To piękne, bo pozwala nam wciąż na nowo odkrywać sens naszego istnienia - powiedział nam reżyser, zapraszając do wizyty w Starym Teatrze, gdzie spektakl zrealizowano przed kilkoma sezonami. Kto nie widział, zobaczyć powinien koniecznie. Niezwykle piękna i do głębi przejmująca jest finałowa scena, w której Anna Polony jako królowa Małgorzata przeprowadza Jerzego Trelę - króla, na drugą stronę życia, tam, gdzie już tylko jasność i spokój.
- Jeśli mówię o światłości wiekuistej, to naprawdę w to wierzę. Jeśli jest mowa, że "światłość wiekuista im świeci", to dla mnie jest to coś jasnego. To nie jest koniec. Wyspiański pisze: "Umierać musi, co ma żyć". Zdaję sobie sprawę z tego, że to może nie jest medialne, ale ja naprawdę tak myślę - powiedział reżyser o swym spektaklu.