Artykuły

Postkomunistyczny porządek absurdu

Były pop jest prorokiem. Były nie­doszły reżyser Teatru Wielkiego podobnie jak były niedoszły nobli­sta w dziedzinie materializmu - bezdomny. Prysypkin to ofiara mi­nionego stulecia. Rządzi absurd - porządek nastały po komunizmie

Tekst Tadeusza Słobodzianka "Sen Pluskwy, czyli towa­rzysz Chrystus" to kontynuacja "Plusk­wy" napisanej w 1929 roku przez Włodzi­mierza Majakowskie­go. Obraz Moskwy lat 90. pokazany jest w tekście Słobodzianka przez pryzmat losu Prysypkina - zamkniętego w klatce w zoo w latach 30., a wypuszczonego pod koniec lat 90. Ofiara minionego stulecia przetrzy­mywana jako "burżujus vulgaris" po półwieczu z okładem mierzy się ze światem pełnym gangsterów, sprzedajnych urzędników, oszukujących i oszu­kanych.

Moskwa w zamyśle Słobodzianka nie jest jedynie stolicą i największym mia­stem Rosji. To rzeczywistość umowna, sceneria odpowiednia, by pokazać każ­dy z krajów postkomunistycznych.

Przekłada się to na inscenizację wy­reżyserowaną przez Krzysztofa Kopkę w Teatrze Jeleniogórskim. Architektu­ra Moskwy pokazana jest jedynie w po­staci szablonu - widać kopułę Kremla i pozostałe budynki, ale w oddali, w nieprzytłaczających rozmiarach - w postaci metafory, którą od autora tekstu przejmuje autorka scenografii.

Tekst bogaty w obrazy skrzy absurdem. Są w nim nawiązania nie tylko do Maja­kowskiego, ale też do Bułhakowa czy Dostojewskiego. Na jeleniogórskiej scenie wiele traci na rzecz przeważających, cią­gnących się, jak w kabarecie, nieustan­nych gagów.

Prysypkin kreowany przez Piotra Konieczyńskiego nie przekonuje do swej słabości i zagubienia. Snuje się w kolej­nych scenach, ale najczęściej nie widać, czy coś go boli, czy przestrasza. Nieźle wypada w rozmowie z towarzyszem Stwórcą. To jedna z lepszych scen. Pry­sypkin niemal w ciemności, widoczny je­dynie dzięki wąskiej smudze światła, za­daje serię retorycznych pytań.

Doskonale gra Irmina Babińska. To ona rządzi sceną, kiedy w roli Murki nalewa swym towarzyszom "łzy kom­somołki". Ciekawa jest koncepcja po­staci Psa Nerona, który wraz z dozor­cami poszukuje Prysypkina. Obsadzo­ny w tej roli Jacek Grondowy to agent w czarnym ubraniu i ciemnych okula­rach.

Spektakl, który miał być świadectwem rzeczywistości, mimo kilku dobrych ról ciągnie się jak mało już śmieszący ka­baret znużonych artystów. Niewiele śmieszy, niewiele przestrasza, mało za­dziwia. Bardzo letni, jak na czas absur­du.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji