Artykuły

Tak trzymać!

"Inicjatywa młodych adeptów sztuki musicalowej już w momencie podjęcia decyzji zmierzenia się z tak ogromnym materiałem teatralno-muzycznym budzi ogromny szacunek i podziw" - o spektaklu "Miss Saigon" w reż. Antoniusza Dietziusa ze Śródmiejskiego Teatru Muzycznego w Warszawie w Teatrze Studio pisze Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.

"Miss Saigon" króluje na musicalowych scenach świata od 20 września 1989 roku. Wtedy to bowiem dzieło Claude-Michela Schönberga i Alaina Boublila pojawiło się na londyńskiej scenie Royal Drury Lane. W Polsce za sprawą Wojciecha Kępczyńskiego wielokrotnie nagradzany musical ujrzał światło sceniczne w 2000 roku w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie. Teraz wersja School Edition została zrealizowana przez Śródmiejski Teatr Muzyczny w Warszawie i trafiła w gościnne progi Teatru Studio. Oczywiście nie sposób porównywać obydwu inscenizacji, jako że spektakl wyreżyserowany przez Antoniusza Dietziusa opiera się przede wszystkim na umiejętnościach młodych amatorów, utalentowanych wokalnie, aktorsko i tanecznie, pracujących przy Młodzieżowym Domu Kultury na Łazienkowskiej, między innymi pod okiem Izabeli Tomaszewskiej i Anny Gwarek. Zainteresowanie nową odsłoną legendarnego już dzieła było jednak ogromne. Na widowni zasiadło wielu znakomitych gości, między innymi kierownik literacki Teatru Roma, Daniel Wyszogrodzki, Katarzyna Łaska, pierwsza polska wykonawczyni roli Kim, a także szef sceny muzycznej przy Teatrze Rampa, jeden z najlepszych wokalistów tego gatunku w Polsce, Jakub Wocial.

Inicjatywa młodych adeptów sztuki musicalowej już w momencie podjęcia decyzji zmierzenia się z tak ogromnym materiałem teatralno-muzycznym budzi ogromny szacunek i podziw. "Miss Saigon" wymaga sporych środków inscenizacyjnych i wieloosobowego aparatu wykonawczego - to opowieść o miłości pokazana w obliczu amerykańskiej wojny w Wietnamie, rozpostarta między kwietniem roku 1975, a końcem października 1978. Losy uczucia Kim i Krisa zdeterminowane są brutalnością, bezładem, okrucieństwem i agresywnością wojennej rzeczywistości, a także konsekwencjami jakie przynosi opanowanie miasta przez wietnamskie władze komunistyczne. Atrakcyjność tej wzruszającej historii podkreśla doskonale napisana muzyka, wykorzystująca całą gamę bogatego instrumentarium orkiestrowego, włącznie z elementami perkusyjnymi nawiązującymi do brzmień charakterystycznych dla południowej Azji. Warstwa wokalna nie jest tutaj prosta, dlatego z tym większą estymą należy spojrzeć na pracę, jaką wykonali zarówno soliści, jak i członkowie wszystkich scen interpretowanych zespołowo. Pasja, zaangażowanie, temperament, energia i żywiołowość połączona z muzykalnością młodych wykonawców są doprawdy imponujące, do tego to na ich barkach spoczywa również obowiązek dokonywania zmian technicznych, od których w końcu zależy rytm i płynność poszczególnych sekwencji w spektaklu. A jest ich sporo - ulice i ciemne zaułki Sajgonu muszą nagle zamienić się w hotelowy pokój, a wietnamski dom schadzek w amerykańską ambasadę.

Z wykonawstwem oczywiście jest różnie, wiadomo, że sam talent i młodość nie wystarczą, bo muszą być poparte odpowiednim warsztatem, szczególnie jeśli chodzi o rysunek wokalno-aktorski głównych postaci, ale na duże wyróżnienie zasługują dwie role męskie. Maciej Dybowski w roli Szefa doskonale odnajduje się w największych hitach tego musicalu - "American Dream" pokazuje całą skalę swojej charyzmatycznej osobowości, operując swobodnie głosem, któremu potrafi w zależności od emocji jakie przekazuje nadać specyficzną barwę i brzmienie. Dybowski to naprawdę wielki talent, posiada już dużą sceniczną świadomość każdego ruchu, gestu, tanecznego kroku, próbujący z dużą dozą wnikliwości wejść w skórę wyjątkowo cynicznej i wyrachowanej postaci, dlatego bez wątpienia przyszłość w teatrze muzycznym stoi przed nim otworem. Podobnymi komplementami można obdarzyć drugą bardzo dobrą rolę męską - Thuy w interpretacji reżysera, Antoniusza Dietziusa, to aktorska dojrzałość budowana pewnością i świadomością tego, w jakiej sprawie artysta pojawia się na scenie. Spory potencjał tkwi też w wykonawcy postaci Krisa, jednakże przed Mikołajem Kisielem jeszcze sporo pracy, przede wszystkim jeśli chodzi o znajdowanie adekwatnych do emocji środków wyrazu aktorskiego, które szczególnie w mimice aktora są jeszcze przejaskrawione i nadekspresyjne. Ale o tym, że na scenie "mniej" znaczy "więcej" młody artysta wielokrotnie zdoła się jeszcze przekonać. Póki co tworzywo wokalno-muzyczne i umiejętność konstruowania dramatycznej frazy zdają się wciąż przerastać jego aktualne możliwości. Natomiast Katarzyna Kanabus, wcielająca się w postać Kim, dysponuje znakomitymi warunkami scenicznymi, jednakże zdolności wokalne do tak forsownej i odpowiedzialnej partii potrzebne są dużo większe. Kanabus już śpiewa bardzo dobrze w średnicy, jednakże nad dźwiękami wyższymi wypada jeszcze popracować. Natomiast niewątpliwym talentem wokalnym, już w dużej mierze uporządkowanym oddechowo i intonacyjnie jest Katarzyna Stopka, grająca żonę Krisa, Ellen. Piękny w barwie, duży ciemny głos już dzisiaj brzmi zniewalająco.

Spektakl wyreżyserowany przez Antoniusza Detziusa żyje pełnią scenicznego dziania się dzięki dynamice i ekspresji całego zespołu - wokalnego, aktorskiego i tanecznego. Młodzi wykonawcy nawet najbardziej epizodyczną postać obdarzają ogromną dozą emocji, w wyrazie czytelnych i jasnych, podporządkowanych nastrojowi sceny. Ciekawie ustawione są wszystkie sekwencje ansamblowe, budując odpowiednie napięcie i klimat. Jedna uwaga na przyszłość, bo jak zapowiedziano po premierze spektakl ma wrócić do repertuaru po wakacjach. Koniecznie trzeba uporządkować spektakl pod względem akustycznym i dykcyjnym. Na razie zbyt wiele tekstu ucieka - wielokrotnie zagłuszany jest przez samą muzykę, ale myślę, że warto też jeszcze popracować nad prawidłową wymową i artykulacją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji