Artykuły

Okiem kata

"Mary Stuart" Wolfganga Hildesheimera w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Kamila Łapicka w tygodniku W Sieci.

W nowym spektaklu Agaty Dudy-Gracz motyw tańca śmierci przybiera szczególną formę. Jedną z tancerek jest "Mary Stuart", postać ze sztuki Wolfganga Hildesheimera, którą wystawił warszawski Teatr Ateneum.

Tragiczne życie królowej Szkocji stało się inspiracją dla wielu twórców. Dramat Hildesheimera, podobnie jak wersja Friedricha Schillera, nie jest w pełni zgodny z prawdą historyczną. XX-wieczny niemiecki dramatopisarz umieścił akcję krótko przed egzekucją Marii. Do jej śmierci została godzina - to czas, który spędza ze swoimi poddanymi, osobami o podwójnej moralności, które pragną, by ta godzina upłynęła jak najprędzej. Paradoksalnie czekający na wykonanie swojej roboty kat wydaje się jedyną szczerą osobą, która traktuje Marię z szacunkiem. Nie szczędzi jej jednak bolesnych szczegółów, jak wzmianka o tym, że jej przerzedzone włosy nie utrzymają ciężaru głowy, którą uniesie po egzekucji do góry, albo że zostanie później przyszyta, jeśli rodzina wyrazi takie życzenie.

Kat jest zresztą świetny w wykonaniu Przemysława Bluszcza, zwłaszcza że przypadła mu w udziale jedna z najbardziej statycznych ról w historii polskiego teatru. W drugoplanowej roli służącej Jane błyszczy z kolei talent młodej Pauliny Gałązki - łączy nieprawdopodobny pragmatyzm ze swoiście rozumianym kultem pracy. "Jesteś całkiem ładna. Jak na swoje możliwości" - to zdanie Marii najlepiej charakteryzuje tę postać. Wreszcie charakter szkockiej królowej w ujęciu Hildesheimera. Potrafi być okrutna. Życie w zamknięciu zasklepiło w niej odruchy miłosierdzia - taką tezę zdaje się stawiać autor. I każe przeplatać Marii groźby wobec służby żarliwą modlitwą.

Grająca tytułową rolę Agata Kulesza znakomicie pokazuje złożoność sytuacji swojej bohaterki. Dumna królowa, poniżona kobieta, człowiek w ślepej uliczce. Między tymi trzema biegunami buduje obraz Marii. Jej charakteryzacja starej kobiety (o której kolorowe media rozpisywały się pod hasłem: "Aktorka dała się oszpecić dla roli") jest naprawdę uderzająca. Inna sprawa, że w Anglii Tudorów, w której przeciętna długość życia kobiety wynosiła 30 lat, 45-letnia Maria naprawdę była już seniorką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji