Artykuły

"Sprawa Gorgonowej" w Teatrze Starym

"Sprawa Gorgonowej" Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Justyna Janusz w portalu kulturatka.pl

Tym procesem żyła cała Polska. W nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku zamordowana została Lusia, córka lwowskiego architekta. Opinia publiczna wydała swój wyrok zanim zrobił to sąd. Winą obarczono kochankę ojca nastolatki, Ritę Gorgonową. Co prawda, wiele poszlak wskazywało właśnie na nią, ale też nigdy nie znaleziono dowodów na to, że to ona zabiła. Finalnie została skazana, a jej twarz była w całym kraju obliczem dzieciobójczyni. Więzienie opuściła w wyniku amnestii udzielonej z powodu wybuchu wojny. Dalsze jej losy nie są znane, nie wiadomo kiedy umarła i gdzie znajduje się jej grób. Jej życie pełne jest mroku i niejasności.

Po słynny i do dziś intrygujący proces sięgnęła Jolanta Janiczak tworząc sztukę "Sprawa Gorgonowej", którą obejrzeć można na deskach Teatru Starego w reżyserii Wiktora Rubina. Nie jest to jednak interpretacja wydarzeń z grudniowej nocy 1931 roku, która próbowałaby odpowiedzieć na pytanie, czy Rita rzeczywiście okazała się zabójczynią czy nie. Historia Gorgonowej jest tu raczej punktem wyjścia, by snuć uniwersalną opowieść o winie, karze, potępieniu i śmierci. Ogromną rolę odgrywa tutaj słowo. Gorgonowa udziela odpowiedzi na pytania sędzi i detektywa, ale robi to wychodząc poza dosłowną sytuację procesu. Mimo, że sztuka ma metafizyczny wydźwięk, jest ona skupiona na ciele i biologii. Spektakl na poziomie wizualnym jest turpistyczny, co sprawia, że w niektórych momentach balansuje na granicy dobrego smaku. Jak jednak stwierdza brat zamordowanej: "Ciało to zbrodnia", musi więc stać się ono narzędziem męki i zepsucia. Gorgonowa staje przed widzem w bieliźnie, tarza się w ziemi, pozwala, by na nią pluto. Na pytanie, czy przyznaje się do winy, pyta: "W jaki system, w jaki światopogląd mam się teraz przyciąć?". Fenomenalnie odegrana Rita przez Martę Ścisłowicz bywa delikatna i wojownicza, urzekająca i odpychająca. Ona nie daje się do końca poznać, mimo, że w trakcie spektaklu zostaje poddana hipnozie. Ten wątek pokazuje kolejną twarz oskarżonej, choć sama scena nie mogła być, i nie jest, spektakularna - a to ze względu na swój introspekcyjny charakter.

W "Sprawie Gorgonowej" dużą rolę odgrywa także scenografia (Michał Korchowiec), która jest tajemnicza i ponura. Trudno jest nadążyć za wizualizacjami, słowami ojca zamordowanej wyświetlanymi na jednej ze ścian, obrazami pojawiającymi się na ekranie telewizora. Wizja lokalna i proces są nagrywane, co odzwierciedla stan nieustannej obserwacji, a nawet osaczenia. Jak kiedyś Rita Gorgonowa stała się ofiarą medialnej nagonki, tak i dziś żyjemy w świecie, gdzie wielkie dramaty rozgrywają się w świetle reflektorów, stając się przez to spektaklem, w którym trudno oddzielić prawdę od kłamstwa. Ta sztuka nie odpowie na pytanie, czy Rita była morderczynią; będzie mnożyć kolejne. Jak wyznała Lusia: "Najbardziej sexy jest nie to, że umrę, ale to, że nikt nie zrozumie mojej śmierci". Jak więc zakończy się proces Gorgonowej, jaki padnie wyrok? Finał może zaskoczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji