Artykuły

Stuletni Mrożek

"Leonce i Lena", utwór niemiec­kiego romantyka Georga Büchnera, wystawiany właśnie przez Wandą Laskowską w Teatrze Dramatycznym, został napisany prawie sto trzydzieś­ci lat temu. Gdybyśmy jednak nie znali historii literatury, niełatwe by­łoby się tego domyślić. Zapewne, nie jest te także utwór całkiem współ­czesny - ale pod wieloma względa­mi prekursorski. Niektóre pomysły Büchnera, pokazane w tej lekko zwariowanej sztuce, uderzają świeżością | aktualnością. Ot, choćby koń­cowa scena demonstracji dwojga za­kochanych jako automatów, porusza­jących się i mówiących za pociśnięciem odpowiedniego guzika - scena groźna, przerażająca i bardzo trafna w naszych zmechanizowanych czasach. A ponadto "Leone i Lena" przypomina i naszego współczesnego Mrożka - jak w "Indyku" i tu przedmiotem żartu, kpiny, groteski jest romantyczna miłość w atmosferze ogólnej nudy, zniechęcenia - jednym słowem tak bardzo nam zna­nej "niemożności".

Georg Buchner był te młody ge­niusz, który nie zdążył się rozwinąć. Umarł mając 24 lato, w 1137 reku. Napisał jeden znany dramat ("Śmierć Dantona"), jeden niedokończony ("Woyzeck"),i tę właśnie filozoficzną, poetycką groteską - czy też mo­że raczej żart sceniczny - "Leonce i Lena". Jest to bardzo krótki utwór, jakby tylko naszkicowany. Widać,że autor był bardzo młody, kiedy te pisał - choć jednocześnie bardzo poważny. Kiedy kpi, ma jednak na sercu sprawy, na których bardzo mu zależy. Czasem drwi prawie po sztubacku, obok tego pełen jest wielkiego pesymizmu. To połączenie sprawia, że jego utwór ma niepowtarzal­ny wdzięk naiwności i zarazem siłę, jaka bije tylko z autentycznej praw­dy. Autorowi zdaje się, że przejrzał do końca kulisy władzy i polityki, wobec tego pokazuje, jak bardzo nie umie ukryć pogardy do tych spraw - a tym samym zdradza się przecież, jak bardzo go te rzeczy pasjonują. Pokazuje też, jak bardzo poznał mi­łość, jak ją przejrzał, drwi z niej - a zarazem demonstruje wielką poe­tyczną tęsknotę.

Dzięki temu sztuka Buchnera jest chyba bardzo ciekawym materiałem dla aktorów. Dwie główne role gra­ją Elżbieta Czyżewska i Edmund Fet­ting. Oprócz nich trzeba wymienić Aleksandra Dzwonkowskiego i Woj­ciecha Pokorę. Ta świetna obsada ma jednak trudności z przekazaniem tekstu widzom. Słowa z trudom prze­dzierają się przez inscenizację. Sztuka Büchnera ma pewne uroki, które inspirowały reżysera w kierunku stwo­rzenia widowiska. Dwór królewski, wędrówka po świecie dwojga przy­szłych kochanków w ucieczce przed banałem rzeczywistości, błazeńskie in­termedia - te pomysły autorskie do­magały się afektów inscenizacyjnych. Poszła w ruch scena obrotowa, cugi i zapadnie. Maszyneria teatralna za­grała precyzyjnie i prawidłowe pod wprawną ręką reżysera, ale kameral­ny tekst zahuczał ponad swoją miarę na olbrzymiej scenie. Byłoby jeszcze pół biedy, gdyby do dzieła nie włą­czył się scenograf. Józef Szajna, de­korator, który stworzył już własną szkołę i styl - tym razem zaprezen­tował wszystkie konsekwencje tego stylu i doprowadził rzecz do takiej doskonałości,że runęło przedstawie­nie. Gigantyczne kukły zjeżdżały na sznurach, horyzont w papuzie wzorki przytłaczał aktorów, Dzwonkowski w zegarze szafkowym na głowie nie mógł się poruszyć, wokół niego krą­żyły zdeformowane postacie przypomi­nające jakieś okaleczone gejsze... A do tego jeszcze z podłogi sceny wyrastała wielka dłoń ludzka. I druga taka sama wisiała nad sceną... Tego się nie da opisać. Na zakończenie para bohaterów wyszła z wielkimi maskami na głowach - i to właśnie tam, gdzie logika nakazywała poka­zać ich najbardziej natural­nymi. Rozżalony na świat autor mówi w tym miejscu: patrzcie, ci ludzie to automaty. Patrzymy, a tam stoją rzeczywiście nie ludzie, a drewniane potwory. Morał ulotnił się bez śla­du.

Scenograf, pełen olśniewających pomysłów, zgasił prawie wszystko to, co dobre w tej sztuce. Nie pierwszy to raz zdarza mi się ostrzegać przed scenografami. Dlaczego powstał w niektórych tea­trach poligon doświadczalny dla efek­tów, które nie mają wiele wspólnego z sensem granych tam utworów? Przecież nie po to chodzimy do tea­tru, aby obserwować, jak tektura fru­wa w powietrzu?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji