Artykuły

Staś Ignaś Witkaś

"Iuvenilium permanens" w reż. Tomasza Wysokiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Recenzja Joanny Targoń w Gazecie Wyborczej-Kraków.

Wyobraźnia Witkacego pracowała od dzieciństwa. I w zalążku zawierała już to, co później znalazło się w dojrzałej twórczości Stanisława Ignacego

Krótkie sztuczki genialne dziecko Witkiewiczów pisało od ósmego roku życia. Komedyjki z życia rodzinnego, czyli reporterskie zapisy codziennych domowych sytuacji - wstawanie z łóżka, poranne obrządki, śniadania, wizyty. Krwawe bajki (Staś wcześnie przeczytał Szekspira).

W spektaklu Rafała Dziwisza (scenariusz) i Tomasza Wysockiego (reżyseria) Witkacych jest dwóch. Mały Staś (znakomity Miłosz Konarski) - rozgarnięty, rozbrykany, ciekawy wszystkiego dookoła, czy to będzie proces powstawania kwasu siarkowego, czy wizyta cioci. Drugi (Błażej Wójcik) to już Stasiek - Witkacy, początkujący artysta. Patrzymy na to, co dzieje się na scenie oczami obydwu. Ważniejszy jest chyba ten starszy: spektakl rozpoczyna się od niego.

Ciemno, Witkacy z kochanką leży w łóżku. On siada, coś mu się przypomina. Poranne wstawanie w dzieciństwie, budzenie mamy (Marta Waldera) i taty (Rafał Dziwisz), skoki po łóżku, mycie się w miednicy, zakładanie pończoch. Rozmowy z góralską służącą Urszulą (Anna Tomaszewska). Potem są sceny wizyt - przybiega zmoknięta po burzy Pani Gnoińska (Natalia Strzelecka), przychodzi Góral (Marian Cebulski) z różnymi interesami, wytworna Ciocia (Joanna Mastalerz), Pan Zamoyski (Maciej Jackowski).

Te zwyczajne czynności i zdarzenia odsłaniają pod spojrzeniem Staśka drugie dno - pojawia się szaleństwo. Białe ściany obracają się - teraz są kolorowe i witkacowskie. Pani Gnoińska gnie się demonicznie na stole (to ona jest tą kochanką, z którą Stasiek leżał w łóżku), Góral wcale nie ma zamiaru wychodzić, siada w kącie i wciąż żąda za coś centa - a Ojciec wciąż proponuje mu "kropnięcie wódki". Pan Zamoyski wciąż się oblewa herbatą i wybiega oparzony, Ciocia demonicznieje, a Urszula dziwnieje. Czas się zapętla. Rodzina wciela się w postaci z absurdalnie krwawych bajek o zoo czy królewnie Magdalenie.

Spektakl jest niedługi i zabawny, choć nieco łopatologiczny w podkreślaniu związków między małym Stasiem i dużym Witkacym. Wolę małego Stasia, przynajmniej takiego, jaki jest w przedstawieniu. To on przecież napisał te wszystkie sztuczki. Ten starszy - nie da się ukryć - pisał jednak lepsze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji