Kłótnie małżeńskie w Teatrze Nowym
"Poper" w reżyserii Any Nowickiej na dobre rozgościł się na Trzeciej Scenie Teatru Nowego. Komedię Hanocha Levina można zobaczyć ponownie w sobotę i w niedzielę o godz. 19.30. Warto. Na scenie - dwa domy, których granice kreśli biała linia na czarnej podłodze. W każdym z domów epicentrum wydarzeń wyznacza łóżko: symboliczne zarzewie konfliktów, które targają bohaterami i napędzają fabułę. Na pierwszy rzut oka nie dzieje się tu nic niezwykłego. Oto zazdrosny mąż - Szwarc (Paweł Binkowski) robi karczemne awantury swojej żonie. Paradująca w nocnej koszuli Szwarciska (kipiąca niezwykłą sceniczną energią Daniela Popławska) raz po raz odwraca się do małżonka wypiętym tyłkiem i z retorycznym pytaniem "Widzisz to?" lawiruje między postawą ugodowej kury domowej i kobiety uparcie stawiającej na swoim. Małżeńskie zgrzyty obserwuje niemo znad łóżka ślubny portret obojga, oprawiony w ozdobną ramkę.
O co kłócą się bez końca Szwarcowie? O gapowatego sąsiada (w rolę tytułowego Popera wciela się Mirosław Kropielnicki), którym, zdaniem Szwarca, łączy Szwarciskę sekretny romans. Błahe? Bardzo. Ale w tym właśnie tkwi urok kolejnych scen, powracających jak refren tej samej piosenki. Prawdziwych utworów w pełnokrwistych wykonaniach (w głowie zostają zwłaszcza muzyczne interpretacje Doroty Abbe-Kuźmińskiej i Łukasza Mazurka, czyli scenicznej Kulpy i Kaca) jest zresztą w spektaklu Any Nowickiej sporo, zgodnie z pomysłem izraelskiego dramatopisarza Hanocha Levina, który opatrzył swój tekst podtytułem "komedia z piosenkami". Spektakl Any Nowickiej to jednak nie tylko niewinna komedia, a także opowieść o tym, jak sami szukamy guza, nieżyczliwie zaglądając "innemu" przez okno do domu. Jak obarczamy się wzajemnie poczuciem winy za całe zło tego świata - od "zatwardzenia po śmierć".