Artykuły

Anna Guzik: Poświęcam wygodę, by móc się realizować i spełniać w zawodzie

Nie kryje, że zawodowo łatwiej funkcjonuje się w Warszawie, ale stołeczny blichtr jej nie do końca odpowiada. Znakomita aktorka woli bielski spokój. I to już od 16 lat

Urodziła się w Katowicach, studiowała we Wrocławiu, ale to Bielsko-Biała od 16 lat jest jej domem. Nie kryje, że łatwiej zawodowo funkcjonuje się mieszkając w Warszawie, ale Anna Guzik-Tylka, znakomita aktorka teatralna i telewizyjna, woli bielski spokój. - Gdybyś miała policzyć, ile czasu spędzasz w Bielsku, a ile w rozjazdach? - pytam, gdy po miesiącach prób udaje nam się umówić na spotkanie. - Bywa różnie. Ten tydzień, o dziwo, spędzam w Bielsku, ale bywa że nie ma mnie w domu nawet 2 tygodnie - mówi.

Henryk Talar dostrzegł to "coś"

Umawiamy się w miejscu dla Ani szczególnym. W Teatrze Polskim przy ulicy l Maja. Pierwszy raz pojawiła się tu w 1999 roku.

Anna Guzik-Tylka urodziła się 15 sierpnia 1976 w Katowicach, gdzie uczęszczała najpierw do Szkoły Podstawowej nr 31, a potem do VIII LO im. Marii Curie-Skłodowskiej. We Wrocławiu ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Jest cenioną aktorką teatralną i telewizyjną. Znana m.in. z seriali "Hela w opałach" oraz "Na Wspólnej", gdzie wciela się w postać Żanety. W 2007 roku razem z Łukaszem Czarneckim wygrała VI edycję programu "Taniec z gwiazdami". W 2013 roku wyszła za mąż za Wojciecha Tylkę.

Ania na scenie

9 i 10 maja w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej będzie można zobaczyć monodram "Singielka". Są jeszcze ostatnie bilety na te spektakle.

- To był dla mnie bardzo trudny czas. Jeździłam po teatrach w całej Polsce, szukając pracy i swojego miejsca w życiu, i odbijałam się od drzwi - w Krakowie, Warszawie, Szczecinie, Wrocławiu... Wiedziałam, że będzie mi ciężko, bo nie miałam typowego emploi świeżo upieczonej absolwentki, raczej nie nadawałam się na Julię, byłam pulchną dziewczyną z charakterem. Ale wierzyłam, że ktoś dostrzeże we mnie talent i iskrę bożą. I tak się stało, tą osobą był Henryk Talar, ówczesny dyrektor Teatru Polskiego - opowiada z uśmiechem.

- Postanowił sprawdzić moje umiejętności. Zostałam przyjęta na etat w czerwcu, więc zadowolona i zrelaksowana pojechałam na wakacje. A we wrześniu okazało się, że czeka na mnie niespodzianka i nowy dyrektor... Na szczęście Tomasz Dutkiewicz również dostrzegł we mnie to "coś" i za jego dyrektury zagrałam wiele pięknych ról - "Iwonę, księżniczkę Burgunda", Stellę w "Tramwaju zwanym pożądaniem" czy Mary Warren w "Czarownicach z Salem". A później zaczęła się moja przygoda z serialem, coraz częstsze wyjazdy i przeprowadzka na dwa lata do Warszawy - opowiada.

W intensywnym teatralnie okresie Anna regularnie miała kilka premier rocznie. Zdarzało się, że równocześnie uczestniczyła w próbach do dwóch spektakli, albo przechodziła płynnie z jednej premiery w następną. - Miałam możliwość sprawdzenia się w różnym repertuarze, zderzenia teorii, którą wyniosłam ze szkoły teatralnej, z praktyką na bielskiej scenie oraz ułożenia swojego systemu pracy. Teatr Polski był miejscem twórczych poszukiwań i szkolenia aktorskiego warsztatu - podkreśla.

Kiedy Anna coraz częściej zaczęła grać w popularnych serialach telewizyjnych: "Na Wspólnej", "Hela w opałach" czy "Agentki", stanęła przed wyzwaniem, jak pogodzić serial z teatrem. - Pomimo rozwijającej się kariery telewizyjnej, nie zdecydowałam się na porzucenie teatru. Nie byłam na to gotowa. Miałam zatem podwójne obowiązki, na planie serialu w Warszawie i w bielskim teatrze. Okazało się, że 24 godziny potrafią być bardzo pojemne. Bywało, że rano miałam zdjęcia do serialu, następnie wsiadałam w pociąg, by zdążyć na wieczorną próbę (podczas której zdarzało się, że nie wchodziłam na scenę), aby w nocy z powrotem wsiąść do pociągu jadącego do Warszawy. No cóż, nie miałam wtedy taryfy ulgowej, a i tak niektórzy koledzy mieli pretensje, że dyrektor zwalnia mnie czasem z prób. Na szczęście byłam tak zmęczona, że nawet nie miałam siły wchodzić w jakąkolwiek polemikę. Musiało minąć trochę czasu, zanim zrozumieli, że moja pozycja i popularność jest swoistego rodzaju kapitałem, który można wykorzystać również w teatrze - dodaje.

Jestem strasznym "tremiarzem"

Anna mówi o kilku istotnych dla niej spektaklach, które wyznaczały kolejne etapy jej zawodowej ścieżki. - Jednym z nich była "Królowa piękności z Leenane" w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza, za którą otrzymałam Złotą Maskę i Ikara. Ta rola przyszła do mnie, gdy po intensywnej pracy w serialu postanowiłam ponownie skupić się na teatrze - opowiada. Wymieniając spektakl "Ifigenia", wspomina o ważnym spotkaniu z reżyserem Pawłem Wodzińskim, obecnie dyrektorem teatru w Bydgoszczy. - Uwielbiam spotkania z artystami, którzy zaskakują mnie swoją wizją spektaklu, systemem pracy i sposobem myślenia. To pomaga wyrwać się ze schematu, w który często, chcąc nie chcąc, popadamy. Miałam lalka takich spotkań w swoim życiu zawodowym i czekam na więcej - mówi.

W marcu tego roku w Teatrze Polskim premierę miał nowy spektakl z udziałem aktorki, "Apokalipsa homara" w reżyserii Tomasza Dutkiewicza. - Wcielam się w postać Paige, wytwornej pani domu, która wydaje ekskluzywną kolację na cześć swojego męża. Jest elegancka, inteligentna i piekielnie złośliwa. To jedna z tych skomplikowanych postaci, które wymykają się schematom, jest zbudowana z półcieni. Bywa wspaniała i okrutna zarazem. Spektakl prowadzi do odkrycia brutalnej prawdy o postaciach, a wszystko doprawione jest odpowiednią dawką czarnego humoru - dodaje.

Nauczyć się trzymać rakietę...

Po trudach pracy dobrze jest odreagować stres. Dla Ani od kilku lat rozrywką, a zarazem okazją do zadbania o dobrą kondycję fizyczną, jest tenis ziemny. Jedziemy więc na korty tenisowe Solar, znajdujące się przy ulicy Oświęcimskiej 22.

Ten sport pojawił się w życiu Ani przez przypadek. - Zadzwoniła do mnie Kasia Skrzynecka z zapytaniem, czy może przekazać mój numer organizatorowi turnieju Baltic Cup, Adamowi Grochulskiemu, bo wie, że jestem sportowym typem, a szukają artystek, które mogłyby zagrać w tym turnieju. Z miejsca się zgodziłam i tak zaczęła się moja przygoda z tenisem, której matką chrzestną jest Kasia - śmieje się. -Kiedy pojawiłam się na turnieju w Pogorzelicy, trzymałam rakietę zaledwie miesiąc, ale po dwóch wygranych i trzech przegranych spotkaniach wiedziałam już, że zaraziłam się tym sportem na dobre. Obudził się we mnie duch sportowej rywalizacji, którego już dawno nie czułam -wspomina.

W krótkim czasie pojawiły się zaproszenia na kolejne turnieje, m.in. odbywający się w sierpniu w Hotelu Jawor Spa turniej Beskid Cup, który w tym roku będzie miał 10. edycję.

Kiedy ma zdjęcia w Warszawie do serialu "Na Wspólnej" lub programu "Zdrowie na widelcu", musi zrezygnować z tenisa, ale później nadrabia zaległości i stara się spędzać na korcie 4 godziny w tygodniu. To moment, kiedy może przestać na chwilę myśleć o pracy.

Miejsc do odpoczynku w Bielsku-Białej Ania wylicza kilka. Wśród nich Cygański Las, czyli bielskie błonia, popularne miejsce wypoczynku mieszkańców miasta. Chociaż na początku w planie spaceru było zaliczenie kolejki na Szyndzielnię, to zmieniamy kurs i idziemy w stronę polany pod Dębowcem. Można się tam dostać w ciągu kilkunastu minut, a na miejscu zastać piękne widoki: panoramę Bielska-Białej. - Kiedy jest piękna pogoda, Dębowiec roi się od ludzi. Zimą działa tutaj wyciąg narciarski, z kolei latem można rozkoszować się pięknym widokiem i relaksować się leżąc na łące. W sezonie letnim odbywają się w kościółku plenerowe msze święte. To miejsce jest pewnego rodzaju symbolem, że góry są na wyciągnięcie ręki. Zresztą bielszczanie korzystają z tych udogodnień. To wspaniałe, że coraz więcej ludzi spędza aktywnie czas, dbając o kondycję i zdrowie - podkreśla.

Ostatnim punktem spotkania jest pięknie wyremontowany dworzec PKP. - Ten dworzec jest alegorią mojego życia na walizkach. Od momentu rozpoczęcia nauki w szkole teatralnej we Wrocławiu, a było to już 20 lat temu, moje życie po części toczy się w pociągach. Ale nie narzekam, taki był i jest mój wybór. Poświęcam swoją wygodę, aby móc się realizować i spełniać w swoim zawodzie. Ta perspektywa, którą dają podróże i praca w różnych środowiskach, działa na mnie kojąco. Potrafię dostrzec zalety i nie przejmować się zbytnio niedogodnościami. Myślę, że to kolejny etap, do którego udało mi się dojść - podsumowuje Anna Guzik.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji