Artykuły

Międzynarodowy Dzień Tańca. Czego życzy się tancerzom?

- Żadnego poświęcenia. Wystarczy codziennie stawać do drążka, dbać o kondycję, mieć zapał do pracy, czas na próby, lubić wysiłek, zapamiętać choreografię i trochę ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Jakie tu poświęcenie? Dlatego ten zawód musi być pasją, czymś więcej niż tylko pracą - z Mirosławem Różalskim, choreografem i dyrektorem Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Poznaniu, rozmawia Stefan Drajewski z Polski Głosu Wielkopolskiego.

Dziś Międzynarodowy Dzień Tańca. Czego życzy się tancerzom?

Mirosław Różalski: Oczywiście "połamania nóg", ale tak naprawdę to, aby kontuzje omijały ich z daleka.

Od kilku lat Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa przeżywa renesans. Niemal każdego roku otwieracie dwie klasy. W Poznaniu działają również prywatne szkoły baletowe. Skąd takie zainteresowanie nauką tańca, baletem?

Mirosław Różalski: Kiedyś "łamaga", który nie umiał tańczyć, nie mógł się pokazać na dworze, czyli z kariery nici. Na szczęście dzisiaj każdy może tańczyć "raz lepiej raz gorzej", ale jak chce się na imprezie "poderwać" dziewczynę, to lepiej opanować kilka kroków. Zainteresowanie tańcem zawsze było duże, ale ono dotyczy tańca jako hobby, przygody, sposobu na zrzucenie kilku kilogramów (to panie). Na karierę zawodową, a szczególnie baletową mogą decydować się tylko najbardziej wytrwali i oczywiście tacy, którzy spełniają wyśrubowane kryteria fizyczne.

Szkoła wymaga poświęceń, a zawód trwa krótko.

Mirosław Różalski: Żadnego poświęcenia. Wystarczy codziennie stawać do drążka, dbać o kondycję, mieć zapał do pracy, czas na próby, lubić wysiłek, zapamiętać choreografię i trochę ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Jakie tu poświęcenie? Dlatego ten zawód musi być pasją, czymś więcej niż tylko pracą. Taniec może stać się zajęciem na całe życie, bo chociaż na scenie tańczy się 15-20 lat, ale nauczycielem, choreografem, baletmistrzem, mieć własne studio czy być dyrektorem szkoły baletowej lub pisać o tańcu można długo.

Jaki jest los absolwenta szkoły baletowej? Musi się bać o pracę?

Mirosław Różalski: Tancerze to zaradni życiowo, twardzi ludzie, przyzwyczajeni do trudów, zmagania się z przeciwnościami, którzy nie poddają się szybko. Uczeni kreatywności, analizowania, obserwacji, szybkiego uczenia się, bo to niezbędne cechy w zawodzie, radzą sobie w życiu. A miejsce na scenie trzeba zdobyć, wywalczyć, pokonać innych, być lepszym, ale można tego dokonać tylko na dwa sposoby - talentem i pracą. Kto chciałby inaczej, poniesie porażkę. Scena nie toleruje braku talentu i lenistwa.

Kiedyś tancerz mógł przejść wcześniej na emeryturę. Po ostatniej reformie emerytalnej tancerz, który nie może tańczyć, musi znaleźć pomysł na siebie, co dalej. Czy Pana uczniowie mają tego świadomość?

Mirosław Różalski: Oczywiście, że tak. Już w szkole mówimy, że taniec musi być pasją, ale niejedyną. Nie chcemy, aby nasi uczniowie żyli tylko tańcem, dlatego wspieramy naszych uczniów w rozwijaniu różnorodnych zainteresowań - choreograficznych, literackich, reżyserskich, aktorskich. Jedna z naszych uczennic zagrała w filmie u Kolskiego i to był najlepszy młodzieżowy debiut od lat. Inna wygrała tzw. debatę oksfordzką i zrealizowała projekt teatralny. Fajnie mieć zdolnych, nie tylko baletowo, uczniów.

Kiedy gmach przy Gołębiej 8 w Poznaniu będzie własnością szkoły?

Mirosław Różalski: Wierzę głęboko, że już niedługo i będzie to spełnienie marzeń wielu ludzi. Na tę wiadomość czekają nie tylko uczniowie, nauczyciele, rodzice, ale także wielu mieszkańców Poznania, środowiska artystyczne, "zwykli ludzie". Pytali nas o to niedawno w Warszawie, w Szczecinie, w Gdańsku, a nawet podczas naszych występów w Berlinie i Tel Awiwie. To zasługa dziennikarzy, ale doceniamy też zmianę klimatu w kurii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji