Artykuły

Wow, naprawdę czekaliście właśnie na mnie?

"Stopklatka" Maliny Prześlugi w reżyserii Jakuba Zubrzyckiego w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Piotr Grobliński w portalu e-kalejdoskop.pl.

"Stopklatka" Maliny Prześlugi to kolejne przedstawienie, zrealizowane w Teatrze Powszechnym przez absolwenta reżyserii łódzkiej Szkoły Filmowej - debiut teatralny Kuby Zubrzyckiego. Właściwie można tu mówić o monodramie, choć oprócz grającego główną rolę Jakuba Firewicza na scenie pojawia się też Magdalena Dębicka.

Autorka tekstu była już kilka razy nagradzana za twórczość dla dzieci, choć ma też w dorobku dramat o niechcianym macierzyństwie. Tym razem napisała tekst adresowany do młodzieży gimnazjalnej i licealnej, czyli najbardziej zaniedbanej przez współczesny teatr grupy wiekowej. Na co ma chodzić do teatru piętnastolatek, który wyrósł już z teatru lalkowego, a nie jest jeszcze przygotowany na eksperymenty formalne czy szokujące sceny brutalistów? Może iść na Stopklatkę - spektakl na przyzwoitym poziomie, poruszający ważne problemy w sposób może nie odkrywczy, ale interesujący. Może trochę zbyt dydaktyczny, ale przemycający ten dydaktyzm całkiem inteligentnie.

Bohaterem sztuki jest młody chłopak, który skacząc do wody, złamał kręgosłup. Jest sparaliżowany, właściwie nie mówi, może leżeć na łóżku lub siedzieć na wózku, oglądać filmy i zastanawiać się nad swoim życiem. Kiedyś uwielbiał kino, podrywał dziewczyny na "Buszującego w zbożu", toczył z matką spory o styl ubierania się. Można by o nim nakręcić filmową etiudę z hip-hopowy podkładem muzycznym. Sam zresztą lubił tak myśleć o swoim życiu - chodzić po ulicach (unosić się ponad chodnikami) ze słuchawkami w uszach i wyobrażać sobie, że występuje przed kamerą. I nagle stop - filmowa metaforyka prowadzi nas do tytułowej stopklatki, która dla Wojtka staje się klatką własnego ciała. Funkcja "przewiń w tył" nie działa.

Kogo gra Jakub Firewicz? Sparaliżowanego chłopaka (takiego, jakim go widzi otoczenie), jego wewnętrzne życie (w filmie byłby to głos z offu), ale i aktora grającego sparaliżowanego chłopaka. Te trzy role się mieszają, płynnie w siebie przechodzą - aktor zwraca się do publiczności, zapowiada odegranie scenki (dwóch wersji scenki), wybiera sobie z widowni partnerkę. Sparaliżowany Wojtek siedzi na wózku i bełkoce, dusza Wojtka myśli, czuje, wchodzi w relacje z innymi. Ci inni to trzy bliskie mu kobiety - dziewczyna, matka i pani doktor. Wszystkie gra Magdalena Dębicka (świetna scena z matką obsesyjnie poprawiającą koc przez kolejne miesiące). Jej obecność przełamuje konwencję monodramu, a jednocześnie pokazuje, że dla innych życie toczy się dalej. Wyobraźmy sobie filmową stopklatkę, która dotyczy tylko jednej osoby - pozostałe grają dalej. Dziewczyna odwiedza Wojtka, przygotowuje mu urodzinowy tort, wmawia sobie, że nadal go kocha, ale podoba jej się raczej jej własne poświęcenie. Do czasu.

To wręcz idealny temat na godzinę wychowawczą albo na dyskusję i wypracowanie z języka polskiego. Wasz chłopak (dziewczyna) ulega wypadkowi - czy nadal z nim będziecie? A jeśli to będzie mąż (żona)? Czy złamanie przysięgi "i nie opuszczę cię aż do śmierci" w takiej sytuacji to tchórzostwo czy szczerość? Bohater sztuki - wbrew pozorom - ma tu coś do powiedzenia. A co wy macie do powiedzenia na temat sensu życia osób po takim wypadku? To drugi temat rozprawki (do wyboru). Ale mamy jeszcze temat trzeci - gdyby pani od moralnych rozważań wolała kulturoznawcze rozważania: Film a teatr - omów różnice na podstawie spektaklu "Stopklatka".

Można pisać, bo sztuka Prześlugi zawiera również autotematyczną refleksję. Wojtka kiedyś teatr nudził (wolał kino), teraz pojawia się przed nami na scenie. Wow, naprawdę czekaliście właśnie na mnie? - pyta nas bohater na początku. Na końcu zadaje jeszcze jedno pytanie: kogo będziecie za chwilę oklaskiwać? Aktora, bohatera, autorkę? W kinie raczej się nie klaszcze, bo na ekranie nie ma żywych ludzi. Ale teatr jest spotkaniem. Oczywiście w spektaklu nie mogło zabraknąć projekcji - ekran, na który rzucane są zdjęcia Wojtka sprzed wypadku tworzące jakiś obrazowy strumień świadomości, to główny element scenografii. Niby więc wszystko ładnie się tłumaczy i zazębia, ale dla mnie ten wątek filmowo-teatralny wymagałby jakiegoś zamknięcia. O ile bowiem brak puenty w wątku zmagań z niepełnosprawnością jest niejako naturalny, o tyle porzucenie pojawiających się w pierwszej części nawiązań filmowych jest chyba jakimś kompozycyjnym defektem.

"Stopklatka" to nie jest spektakl, który zrewolucjonizuje teatr współczesny. Można też powiedzieć, że poniekąd wywoływane przez samego reżysera porównania z filmami na ten sam temat mogą być strzałem do własnej bramki. Czy po filmach "Motyl i skafander", "Chce się żyć", ale też "Imagine" czy "Carte blanche" można o sytuacji chorego powiedzieć coś odkrywczego. A jednak obraz leżącego na podłodze w plamie światła Jakuba Firewicza zostanie w mojej pamięci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji