Artykuły

Warszawa. "Pan Tadeusz - wszystkie słowa" - czytanie II księgi

Jan Englert, Janusz Gajos, Jerzy Radziwiłowicz, Anna Seniuk, Ewa Konstancja Bułhak, Mariusz Bonaszewski i wielu innych znakomitych aktorów Teatru Narodowego czyta epopeję Adama Mickiewicza. "Pan Tadeusz - wszystkie słowa" to projekt przygotowany z okazji 250-lecia narodowej sceny. Czytanie I księgi "Gospodarstwo" widzowie nagrodzili owacją. W najbliższą niedzielę o godz. 12 będzie można usłyszeć II księgę "Zamek". Reżyserem tego wydarzenia jest Piotr Cieplak.

Izabela Szymańska: Pamiętam twoje przedstawienie "Historię o Narodzeniu Pana Jezusa na Dworcu Centralnym", które wystawiłeś w dworcowej hali. Tym razem też zapraszasz nas na nietypowy projekt. W Teatrze Narodowym przygotowujesz czytania kolejnych ksiąg "Pana Tadeusza". Piotr Cieplak: Teraz cała teatralna Polska wystawia "Dziady", co bardzo mi się podoba, ale do tego nie dołączę, bo nie za bardzo wiem, o czym one dzisiaj są. Ale z całą pewnością wiem, o czym jest "Pan Tadeusz". O nas. To przenikliwa diagnoza polskich tematów w różnych tonacjach: od serio do buffo. A dlaczego czytanie? Nie potrzeba kontuszy, wąsów ani karabel, żeby to zobaczyć na scenie i bawić się tym. Miałam wrażenie, że to coś pomiędzy próbą czytaną a słuchowiskiem radiowym, którego realizację podglądamy.

- Tak miało być. Nagrywałem kiedyś "Fantazego" Słowackiego jako słuchowisko i to doświadczenie bardzo mi teraz służy. Podczas czytań nie przydzielamy doktrynersko aktorów do postaci, część obsady będzie się wymieniać. Tym widzom, którzy wiernie będą przychodzić na kolejne czytania, przygotowujemy niespodzianki inscenizacyjne.

Podczas czytania I księgi mocno wybrzmiały odwołania do Rosji. W jaki sposób podnosić dziś, w świecie otwartych granic, w którym zaletą jest mieszkanie, studiowanie w różnych częściach globu, tematy narodowe?

- Kiedy Ryków wypowiada słowa: "Ja mówię, będzie wojna u nas", to aktor nie musi robić oka do publiczności, nie gra Putina, ale siłą rzeczy takie zdanie jest dosyć wstrząsające. Po co dziś czytać "Pana Tadeusza"? Dobrze jest wiedzieć, skąd się jest, skąd się wziął polski język. Mickiewicza nie byłoby bez Kochanowskiego. A bez Mickiewicza nie mielibyśmy następnych pisarzy. Dla literatury polskiej to jest wzorzec metra z Sevres. Na tej skali można mierzyć autorów, którzy albo walczyli z tym wzorcem, albo go podejmowali. Ważne są też tematy, których dotyka. Historia to jedno, ale mamy tu

też spór tradycji z nowoczesnością, romans czy wschody i zmierzchy słońca. Dziś słońce zajdzie za lasem w taki sam sposób, jak opisał to Mickiewicz w I księdze. Nadzwyczajne jest to, że można tego posłuchać. Wydaje się, że Mickiewicz stracił swoją wieszczowatość. Nikt go już nie stawia na pomniki. Można z całą swobodą, a zarazem szacunkiem, podziwem i zabawą słuchać jego fraz bez narodowo-wyzwoleńczych kontekstów. On jest zdumiewająco krystaliczny, zrozumiały. Dlatego tak lubię ten cały ambaras z czytaniem - przywołujemy Mickiewicza i dzięki samym jego słowom możemy być naprawdę bogaci. Finałem czytań będzie spektakl?

- Chciałbym zrobić przedstawienie o ludziach, którzy czytają "Pana Tadeusza". Mickiewicz będzie zderzony z naszym światem. Aktorzy będą przynosili do spektaklu "odgłosy" codzienności, a to mecz piłkarski, a to wiadomości radiowe, współczesną muzykę. Z całą pewnością wiem, że nie będzie to przedstawienie o tym, że wszystko się rozpadło. Natomiast chciałbym ujawniać pewne komplikacje, wielość światów w tym jednym świecie, w którym teraz jesteśmy. Jest on zarazem polski i europejski. "Pan Tadeusz" ma być próbą spięcia tej wielowątkowej i porozbijanej rzeczywistości.

Mickiewicz pisał ten tekst w Paryżu, w rozpaczy i kompletnej samotności. Pisał o świecie, którego nie ma. Pisał z pamięcią o ludziach, którzy zamarzali na Syberii. Tym tekstem podjął próbę przerzucenia pomostu w zupełnie niewyobrażalną przyszłość. Sto lat później Czesław Miłosz w najbardziej makabryczną, okupacyjną noc w Warszawie tworzy wiersz "Piosenka o końcu świata". Mówi: nie ma trąb archanielskich, pszczoła krąży nad kwiatem, staruszek podwiązuje pomidory, "innego końca świata nie będzie". To była jego odpowiedź na apokalipsę. Wiersz był inspiracją do spektaklu?

- Tak. Na pierwszej próbie "Pana Tadeusza" czytałem "Piosenkę..." aktorom. Myślę, że w przedstawieniu, które wystawimy za rok, jeszcze raz go przypomnę. To jest mój punkt wyjścia do myślenia o "Panu Tadeuszu". Nie chciałbym powiedzieć, że dziś jesteśmy świadkami apokalipsy. Możemy mówić o przesileniu, o końcu jakiegoś świata i zagadkowym następowaniu nowego. Trzmiele już powoli próbują oblatywać łąki, wypatruję bocianów. Czarne myśli możemy mieć z powodu jałowienia, rozpadu współczesnej kultury. Ale to nie oznacza, że do tych apokaliptycznych głosów trzeba od razu dołączyć. Dobrze jest być świadomym aury świata. I czytać "Pana Tadeusza".

To jedno z wydarzeń z okazji 250. urodzin Teatru Narodowego. Czego życzyłbyś teatrowi z tej okazji?

- Teatrowi przede wszystkim dziękuję, że mnie przygarnął i taki nieoczywisty pomysł zaakceptował. Gdybym powiedział "dobrych przedstawień", to słabe życzenia, bo można je składać bez szczególnych okoliczności. Chyba najlepsze życzenia teatrowi złożył William Szekspir, pisząc, że powinien oddawać czasom ich obraz. Jeśli teatr będzie stał przy świecie i go opisywał, trwał w wierze, że ma sens powtarzanie starych słów, dbanie o tradycję, ale też jej ciągłe podkopywanie, to wtedy możemy być spokojni, że za 50 i 100 lat się w tym teatrze spotkamy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji