Artykuły

TVP Kultura: 22 godziny misji na dobę

Kulturalne getto czy telewizja przyszłości dla kreatywnych? TVP Kultura obchodzi dziesiąte urodziny - pisze Izabela Szymańska w Gazecie Wyborczej.

Kiedy dziesięć lat temu Jerzy Kapuściński i Jacek Weksler tworzyli TVP Kultura, wielu obawiało się, że powstanie "kulturalne getto", że zgrupowanie programów o kulturze w jednym kanale spowoduje konsekwentny spadek ich widowni, aż w końcu program zostanie zamknięty, a misyjne tematy związane ze sztuką - całkowicie wyeliminowane z telewizji publicznej.

Jednak z dzisiejszej perspektywy powołanie do życia TVP Kultura okazuje się pomysłem nie tylko pionierskim, ale także skutecznym. Dziś dla odbiorców tzw. wysokiej kultury w Polsce to jest rozpoznawalna marka.

Era wielkiej zmiany

Uprawiając zapping z pilotem w ręku, dostajemy kalejdoskop tematycznie zgrupowanych propozycji: kino, podróże, lifestyle, kulinaria. Ostatnia dekada w mediach to rewolucja. - Telewizja nie jest już tym, czym była, dziś zamiast kilku programów mamy setki, tematycznych; konkurują ze sobą, ale przede wszystkim z internetem - mówi prof. Mirosław Filiciak, kulturoznawca z SWPS. - Granice pomiędzy tymi mediami będą zresztą dalej się zacierać, telewizja zmienia się pod wpływem internetu, a kanały internetowe w coraz większym stopniu stają się miejscem publikacji treści telewizyjnych - dodaje.

- Istnieje ponad 200 polskojęzycznych kanałów tematycznych, które ścigają się między sobą. Mimo to my nie mamy bezpośredniej konkurencji, nie istnieje w Polsce inny kanał poświęcony wyłącznie kulturze - mówi Katarzyna Janowska, dyrektor TVP Kultura. - Ale już w kategorii filmowej konkurencja jest spora. U nas bardzo dobrze oglądają się filmy arthouse'owe, festiwalowe, jak np. "Miłość" Ulricha Seidla - bo ten widz, który do nas trafia, szuka oferty ambitnej.

(Dodajmy, że statystyczny widz TVP Kultura to: kobieta w średnim wieku, mieszkająca w średnim lub małym mieście).

Równolegle z rozdrobnieniem rynku narodziły się nowe przyzwyczajenia widzów. Rzadko oglądają oni telewizję "ciągiem". Wielu komponuje własny kanał: decydują się na pojedyncze programy z różnych stacji, szperają w ofercie VOD zamieszczanej na internetowej platformie. Wybierają to, co chcą, i włączają o porze dnia, jaka im pasuje. Czym może ich przyciągnąć konwencjonalny kanał tematyczny?

Tylko bez polityki, proszę

Najsłynniejszym kanałem w Europie poświęconym kulturze jest telewizja ARTE. Działająca od 1991 r. francusko--niemiecka stacja (dziś z redakcją w Strasburgu) powstała, by integrować Europejczyków za pomocą kultury - 85 proc. jej produkcji pochodzi z krajów Unii. Pokazuje spektakle, koncerty, filmy. W programach publicystycznych jest maksymalnie różnorodnie: od teatru po cyrk, modę, podróże i naukę. ARTE jest dostępne w 165 mln gospodarstw domowych na świecie.

Pomysł na młodszą o 14 lat TVP Kultura się zmieniał. Zależało to nie tylko od wizji jej szefów, ale też od nacisków politycznych, od których nie jest wolna cała TVP. - Przez mniej więcej pierwszy rok TVP Kultura miała radykalne i twórcze podejście do medium telewizyjnego, powstawały nowatorskie programy jak "Studio alternatywne" czy "Noc artystów", gdzie można było na żywo eksperymentować na antenie. Dziś te materiały są ważnymi archiwami kultury polskiej w ogóle - uważa Max Cegielski, dziennikarz od początku związany ze stacją, współprowadzący z Janowską program "Hala odlotów".

Kurs zmienił się rok później. - Dziennikarzy stacji poinformowano nagle, że programy o poszczególnych dyscyplinach sztuki prowadzić będą... prawicowi publicyści polityczni, bo "mają szerokie horyzonty". Brawa dla ówczesnego szefa stacji Krzysztofa Koehlera, że szybko zorientował się w skali tej katastrofy - mówi Michał Chaciński, dziennikarz prowadzący m.in. "Tygodnik kulturalny". - Dziś za sukces stacji uważam to, że trudno przypisać jej linię ideologiczną. W tym zresztą widzę zadanie na przyszłość: nie dać się wciągnąć w doraźne spory polityczne, tylko szukać odpowiedzi na tzw. wielkie pytania, wspierać artystów, a nie publicystów - dodaje. Polityczność zniknęła z TVP Kultura, kiedy prezesem TVP został Juliusz Braun, a kanał objęła Katarzyna Janowska. Która zastrzega jednak: - Mój poprzednik, dyrektor Koehler, nie miał tu łatwo. TVP Kultura groziło zamknięcie, on walczył o jej przetrwanie. Ja walczę o rozwój, to jest zupełnie inny punkt startu.

Druga ważna zmiana to technologia - dzięki cyfryzacji od półtora roku TVP Kultura jest dostępna w całej Polsce, a nie tylko w stacjach kablowych. Zyskała techniczne narzędzie, by być ogólnonarodową agorą kulturalną. W którą stronę powinien pójść?

Libera jak Wołoszański

TVP Kultura ma w budżecie ok. 5 mln zł na produkcje programowe - dla porównania: to równowartość trzech edycji Warszawskich Spotkań Teatralnych. Ten festiwal trwa dwa tygodnie. Jak telewizja ma przeżyć za to cały rok? - Udaje mi się pozyskiwać drugie tyle, czyli prawie 5 mln zł, z zewnętrznych źródeł: instytutów kultury, od samorządów, sponsorów, Ministerstwa Kultury. Przykładem jest telewizyjny festiwal teatrów, który właśnie uruchomiliśmy z okazji 250-lecia teatru publicznego w Polsce. Co miesiąc transmitujemy przedstawienie z innego miasta. Połowę pieniędzy daje samorząd, drugą dajemy my, oni też rekomendują spektakle, które my akceptujemy. To sposób na zdobycie dobrego materiału, którego nie będzie miała żadna inna telewizja - opowiada Janowska.

Wiele koprodukcji, zarówno spektakli, jak i koncertów, powstaje we współpracy z Narodowym Instytutem Audiowizualnym. TVP Kultura zgłasza do NIN-y projekty, po czym wspólnie ustalają listę programów do koprodukcji. Część z tych produkcji oglądamy w ramach Teatru TV - jego redakcja działa przy TVP Kultura i zajmuje się przygotowywaniem spektakli dla całej publicznej telewizji.

Efektem współpracy z zewnętrznymi instytucjami jest również program Zbigniewa Libery "Przewodnik po sztuce" (wspólnie z Muzeum Sztuki w Łodzi). - Zbyszek Libera to nasz Wołoszański. Przybliża biografie współczesnych artystów i ich dzieła w sposób w fascynujący - mówi Janowska. Artysta przygotowuje już czwarty sezon siedmiominutowych odcinków. - To dosyć nieortodoksyjna wersja historii sztuki - przyznaje. - Edukuje, zachęca do poszukania czegoś dla siebie tych, którzy dotąd niespecjalnie interesowali się sztuką. Ale zdarza się też, że znajdę coś, co jest w stanie zaskoczyć nawet znawców. W następnej serii, jesienią, zajmiemy się artystami z lat 30. Poproszę też współczesnych twórców, m.in. Joannę Rajkowską, o stworzenie pracy, która będzie się odnosiła do jednego z odcinków. TVP Kultura powinna stawiać na własne produkcje, które potem można sprzedawać za granicę - uważa Libera.

Stacja odnowiła współpracę z ARTE. W piątki można oglądać dokumenty przezeń produkowane, kolejnym krokiem będzie wspólne przygotowanie dwóch filmów: Borys Lankosz wyreżyseruje dokument o Stanisławie Lemie, a Andrzej Fidyk - o Lechu Wałęsie.

Czy telewizja może być staroświecka

Przez ostatnią dekadę zmieniła się telewizja, ale też społeczny odbiór kultury - internet daje pośredni dostęp do wydarzeń w zasadzie na całym świecie. Jak w tym gąszczu nie utonąć, jak wyłapywać rzeczy wartościowe? Czy w ogóle możliwe jest dziś stworzenie kulturalnego kanonu? Dyr. Janowska uważa, że tak, i temu właśnie mają służyć m.in. programy publicystyczne.

Rodzajem rankingu jest "Tygodnik kulturalny". Krytycy związani z różnymi mediami omawiają wybrane przez siebie wydarzenia tygodnia z różnych dziedzin. W ostatnim odcinku były to m.in.: "Więcej niż możesz zjeść. Felietony parakulinarne" Doroty Masłowskiej, premiera III części "Dziadów" wyreżyserowanych przez Michała Zadarę we Wrocławiu czy płyta zespołu Kwadrofonik i śpiewaka Adama Struga "Requiem ludowe".

- To tradycyjna forma gadania o kulturze, ale prawdziwa, mówimy do siebie nawzajem, patrzymy sobie w oczy, a nie jak najczęściej dziś w telewizji - w kamerę. I ta staroświecka formuła się sprawdza - mówi Justyna Sobolewska, krytyk literacki tygodnika "Polityka". - Przyjemnie jest móc się nie zgadzać. Rzadko w prywatnym życiu mamy okazję do takich rozmów. Kto dziś ze znajomymi przy stole kłóci się o książki? Telewizja idzie dziś w stronę skrócenia, chodzi o to, żeby wypowiedzieć tylko bon mot, który nadaje się do zacytowania, a tu można przekazać całą myśl, sprecyzować ją i dokończyć - w tym tkwi siła tej formuły.

- Takie gadające głowy powinny mieć miejsce w ramówce. Jeśli spojrzymy na zagraniczne telewizje i ich programy kulturalne, to w nich nie ma błyskotek. Sednem jest merytoryczność rozmowy - mówi prof. Filiciak. - Osobiście cenię publicystyczne produkcje amerykańskiej PBS - ich twórcy często wychodzą poza studio, ale kluczowe pozostają dobrze dobrany temat i rozbudowane wypowiedzi kompetentnych ludzi - dodaje.

TVP Kultura to transmisje koncertów, premiery dokumentów, bloki poświęcone poszczególnym twórcom, pomysłowe czerpanie z przepastnych archiwów na Woronicza oraz bieżące życie kulturalne. W niezobowiązujący sposób o nowych książkach rozmawiają pisarka Sylwia Chutnik, dziennikarka Karolina Sulej i krytyczka Anna Kałuża. Z kolei w "Hali odlotów" można się przyjrzeć dyskusjom w rodzaju: skąd się bierze zło, czy nadal istnieje jakaś forma cenzury, czy Kościołowi Franciszka grozi schizma. Oprócz osób, które kojarzymy z kulturą elitarną, jak kuratorka Anda Rottenberg, wśród gości są też ludzie z kulturalnego mainstreamu, jak aktor Tomasz Karolak.

- Poddajemy programy liftingom i szukamy własnych formatów, które oddawałyby charakter tego, w jaki sposób dziś rozmawia się o kulturze. "Hala odlotów" ma wpisany w swój rytm ruch: ludzie przychodzą, wymieniają się opiniami, spotykają się przy stole - mówi Janowska. - Pilnie śledzimy, jak zmienia się obiór kultury, i próbujemy przełożyć to na antenę. Jeśli zamkniemy się w wieży elitarności i będziemy ex cathedra informować: "To jest najlepsza książka, a to film" - to widownia tego nie kupi. Widzowie są dziś nastawieni na interakcję, są krytyczni, ironiczni, posługują się żartem, memem, skrótem. Więc próbujemy łączyć nowoczesny rodzaj przekazu z wartościami, które są dla nas ważne, prezentujemy dzieła już dziś klasyczne, pokazujemy, że kultura to ciągłość, świadomość tradycji, że tylko ona może być punktem wyjścia do awangardy. Dlatego niedawno np. pokazaliśmy filmy Wajdy, ale poprzedzone jego autorskim komentarzem. A z drugiej strony stale prezentujemy rzeczy jak najnowsze - ich twórców nagradzamy zresztą naszymi Gwarancjami Kultury - dodaje. (Tegorocznych laureatów Gwarancji poznamy jutro).

Jeden procent. Jesteś w nim?

Zmiany wprowadzane do TVP Kultura doceniane są na świecie, kanał zdobył m.in. dwukrotnie Hot Bird TV Awards czy EBU Connect, artyści chętnie z nim współpracują - czy przy programach, czy przy ich graficznej oprawie. Z okazji jubileuszu jest już nowa wersja autorstwa młodej artystki Julii Mirny i dżingiel sióstr Wrońskich.

Jednak po dekadzie starań TVP Kultura wciąż ma niecały 1 proc. oglądalności (choć z drugiej strony - to dwukrotnie więcej niż jeszcze cztery lata temu). Dziś średnia minutowa widownia tej stacji to 35 tys. osób. - Nie łudźmy się, że TVP Kultura będzie kiedykolwiek kanałem dla milionów. Powinna być raczej stacją dla tych, którzy na te miliony mają jakiś wpływ - dla procentu kreatywnych, ciekawych ludzi, którzy zadają pytania, chcą lepiej zrozumieć siebie i ciągle czegoś szukają - mówi Michał Chaciński.

- Tu pojawia się dylemat: czy należy zdecydować się na jakość, za którą idzie pewna niszowość, czy nastawić się na większą popularność, ale kosztem komercjalizacji treści - mówi prof. Mirosław Filiciak. - Ja dobrze oceniam ten program. Jeżeli coś dziś w TVP realizuje jej publiczną misję, to jest to właśnie TVP Kultura.

Dyrektor Janowska: - TVP Kultura rozliczana jest z jakości, a nie z oglądalności. Ale my naprawdę robimy program dla ludzi o szerokich zainteresowaniach, a nie tylko dla garstki freaków.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji