Artykuły

Do dobrego przez dobre...

Losy Borysa Pasterna­ka i jego dzieła życia, powieś­ci "Doktor Żiwago" od lat trzydziestu otoczone są atmos­ferą nieco tajemniczą, mgieł­ką skandalu, mają posmak nieco sensacyjny z jednej a na pewno tragiczny z dru­giej strony.

Konfrontacji dzieła z od­biorcą podjął się Teatr Ocho­ty. W środę, 27.01. odbyła się tu prapremiera przedsta­wienia sztuki "Doktor Żiwago" w adaptacji i reżyserii Jana Machulskiego, w prze­kładzie Igora Śniatyńskiego.

Rodzi się dylemat: czy oce­niając sztukę należy ją kon­frontować z książką a na­wet filmem? Chyba jednak nie, bowiem zarówno książki jak i filmu nasz widz i czy­telnik (na razie) nie zna, więc nie wypada w recenzji wykazywać przewagi i mówić o tym, co nie jest znane od­biorcy.

Jan Machulski - jak to zresztą powiedział sam w wypowiedzi dla TV - uznał, że emocje, sensacje i ostrości polityczne zawarte w pier­wotnym dziele Pasternaka dziś już nieco zwietrzały, a w każdym razie straciły swą ostrość - choćby dlatego, że przestały być zakazane a mówi się o nich głośno. Nieprze­mijające są natomiast te wąt­ki dzieła Pasternaka, w któ­rych zawarte są ponadczaso­we, ogólnoludzkie problemy ukazane na tle Rewolucji Paź­dziernikowej. A więc obro­na własnego człowieczeń­stwa przed chaosem, przed zmiażdżeniem w "imię ogól­noludzkiego dobra"; ucieczka przed okrucieństwem czasów i ludzi; próba ocalenia pięk­na, które każdy człowiek no­si w sobie; ratowanie godnoś­ci własnej; czysta, bezgra­niczna miłość nawet wtedy, gdy nosi na sobie piętno zła, brudu, ludzkiej niegodziwości. I wreszcie rzecz chyba najważniejsza, którą głosi autor: ukazywanie dobra jako siły twórczej, ratującej wszyst­kie wartości; potępienie prze­mocy, siły, brutalności, szu­kanie drogi w życiu poprzez realizację hasła "do dobrego przez dobro".

Te przesłania zawiera sztu­ka zaprezentowana na scenie Teatru Ochoty. Bardzo pięk­ne i humanitarne w swej wy­mowie jest to przedstawienie. Reżyseria zresztą zasługu­je na szczególną uwagę. Jest w spektaklu kilka pięknych pomysłów budzących wzru­szenie - jak choćby pełna poezji, delikatna, nasycona baletowym wręcz wyrazem gra dwóch par rąk wyraża­jących scenę miłosną między Larisą a Doktorem Żiwago.

Bo właśnie młodzi aktorzy tworzą to przedstawienie. Z wyjątkiem występującego goś­cinnie Wiesława Machow­skiego (Komarowski), który zresztą jest dosyć rutynowy, właśnie aktorzy młodzi a na­wet wręcz kandydaci na ak­torów (studenci PWST) sta­nowią obsadę spektaklu. Na plan pierwszy niewątpliwie wysuwa się młodziutka Mo­nika Gabryelewicz (Larisa) - właśnie studentka szkoły teatralnej, która tworzy postać pełną uczuć, rozdartą we­wnętrznie, miotającą się między dwoma wielkimi miłościa­mi, noszącą w sobie krzywdę z wczesnej młodości, a zara­zem bardzo ludzką i bardzo kobiecą. Cezary Pazura w ro­li tytułowej schodzi przy niej nieco na drugi plan, choć je­go gra także jest pełna za­angażowania i dramatyzmu. Szczególnie godzi się pod­kreślić świetną scenografię Doroty Morawetz, a także muzykę Lucjana Kaszyckie­go - bardzo rosyjską, bar­dzo sentymentalną, ale świet­nie współbrzmiącą z treścią sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji