Artykuły

Premiera w Teatrze Wielkim. Qudsja Zaher

Rzecz dzieje się na Morzu Bałtyckim. Z płynącego statku w zimną toń rzuca się kobieta. To Afganka, Qudsja Zaher, która należy do znajdującej się na statku grupy uchodźców.

Tak rozpoczyna się dwuaktowa opera Pawła Szymańskiego "Qudsja Zaher" na dwa głosy solowe, aktora, chór mieszany i chłopięcy, wielką orkiestrę symfoniczną i efekty elektroakustyczne. Jej światowe prawykonanie odbędzie się w sobotę 20 kwietnia w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Dalszy ciąg akcji rozgrywa się na dnie morza, gdzie Qudsja spotyka chór Topielców i Uciekinierów, Nauczyciela i jego małych uczniów, a także Przewoźnika do Krainy Umarłych. Wchodzimy w zupełnie inny wymiar opowieści, której treść przypomina nordyckie sagi w stylu fantasy.

Autorem libretta opery jest Maciej Drygas, reżyser filmowy i dokumentalista, zaś autorem muzyki jeden z największych obecnie polskich kompozytorów Paweł Szymański. Na prawykonanie "Qudsji Zaher" trzeba było czekać aż 14 lat, od momentu zamówienia, które w 1999 r. złożył Pawłowi Szymańskiemu ówczesny dyrektor Opery Narodowej Waldemar Dąbrowski. Na skutek rozmaitych perypetii oglądamy ją na scenie dopiero teraz, ale dla tych, którzy mieli okazję słuchać fragmentów na próbach, nie ma wątpliwości, że warto było czekać tak długo.

Partię Oudsji Zaher Szymański od początku komponował z myślą o Oldze Pasiecznik, znakomitej polskiej sopranistce. - W trakcie pracy nigdy nie konsultował się ze mną, tak jak często robią to inni kompozytorzy, którzy podsyłają mi materiał, pytają, dopasowują, gdy jest to potrzebne - zmieniają. Pracował nad tym absolutnie sam, wiedział, jak i czego chce, aczkolwiek regularnie chodził na moje koncerty, recitale, spektakle, obserwował, w jakim kierunku zmierza mój głos. Gdy otrzymałam partyturę, zrozumiałam, że Paweł jest kompozytorem, który nikomu tutaj nie daje taryfy ulgowej. To dzieło stawia bardzo wysokie wymagania do orkiestry, chórów, i oczywiście do mnie - w sensie rozpiętości skali, barwy, różnych technik, które są tu wymagane. To nie będzie zawsze piękne śpiewanie w tzw. tradycyjnym tego słowa znaczeniu, czasem na pograniczu lamentu, krzyku, pierwotnego dźwięku - mówi "Gazecie" Olga Pasiecznik.

Spektakl wyreżyserował Litwin Eimuntas Nekrosius, jeden z najlepszych współczesnych reżyserów, muzycznie spektakl przygotował dyrygent Wojciech Michniewski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji