Wrocław - Berlin
18 stycznia bieżącego roku na scenie berlińskiego teatru Hebbel am Ufer miała miejsce premiera kontrowersyjnego spektaklu Jana Klaty pt. "Transfer!". Projekt teatralny zrealizowany przez Teatr Współczesny z Wrocławia w koprodukcji z niemieckimi partnerami, żywo dyskutowany w Polsce i z wielkim zainteresowaniem przyjęty przez berlińską publiczność, wzbudził ostrożny aplauz niemieckiej krytyki.
W Polsce projekt teatralny Jana Klaty od samego początku budził ogromne emocje, nie tyle w środowisku teatralnym, co raczej w szeregach narodowo-konserwatywnej partii rządzącej, broniącej tzw. polskiej racji stanu. Niewątpliwie reżyser, znany z politycznego i społecznego zaangażowania, krytycznie wyrażający własne zdanie o polskiej rzeczywistości, poruszył temat tabu, który, jak się paradoksalnie okazuje, jest w IV Rzeczpospolitej nie do odczarowania. Był problemem dla establishmentu Polski Ludowej i stoi ością w gardle obecnej ekipy rządzącej, swego czasu dekonstruującej poprzedni ustrój. Historia lubi się powtarzać? Co do obecnej sytuacji politycznej naszego kraju i słabostek władzy niezależnie od orientacji, odpowiedź jest zbyteczna, natomiast co do historii, której reżyser użyczył teatralnej przestrzeni, można zaryzykować tezę, że nie ma jej jako takiej, że człowiek dysponuje jedynie pamięcią o przeszłości, na bazie której można próbować ciągle na nowo rekonstruować czas utracony. Jan Klata był świadomy wyzwania i napisał esej o powstawaniu spektaklu, w którym zwraca uwagę, że: "Ten, kto twierdzi, że mógłby stworzyć przedstawienie, które oddaje historyczną prawdę, albo jest mało inteligentny, albo tworzy dzieło propagandowe"'.
Już wrocławska prapremiera "Transferu!" wzbudziła żywe zainteresowanie niemieckiej prasy. Krytyka na ogół podkreślała doniosłość wydarzenia. Zwracała jedynie uwagę na wybijającą się w spektaklu polską perspektywę, nie zarzucając jednak reżyserowi stronniczości, lecz wskazując na specyficzną formę teatralnego projektu, do którego Klata zaangażował dziesięciu teatralnych laików i tylko trzech profesjonalnych aktorów, grających role przywódców zwycięskich mocarstw II wojny światowej, jałtańskiej Wielkiej Trójki - Stalina, Roosevelta i Churchilla. Reżyser nie ingerował w materiał, który owi amatorzy, naoczni świadkowie wydarzeń wojennych, oraz jeden młody potomek wypędzonych Niemców, prezentowali publiczności. Postawił na ich wrażliwość i chęć opowiadania o swoich często bardzo tragicznych przeżyciach.
Po wrocławskiej prapremierze w niemieckiej prasie pojawiły się pytania, czy można w tak swobodny sposób zestawiać relacje naocznych świadków i czy taka forma przedstawienia oddaje prawdę historyczną. Recenzent gazety "Die Wek", Gerhard Gnauck, pyta wprost: "Czy grupę wypędzonych ze wschodnich rubieży Polaków i Niemców, dawnych i obecnych Ślązaków, łączy wspólnota doświadczeń? Czy można ich bez kontekstu stawiać obok siebie?"2. Krytyk "Neue Zurcher Zeitung", Dirk Pilz, podnosi głos, że brakuje w spektaklu zgodnego obrazu przeszłości, konkretnych relacji wypędzonych - i stawia to samo pytanie, co przywołany przeze mnie dziennikarz "Die Welt": "Czy można na równych zasadach zestawić obok siebie niemieckie i polskie doświadczenia wypędzonych?"3. Krytycy zgodnie podkreślają, że zamiarem polskiego reżysera nie było stworzenie dokumentalnego, wysyconego faktami spektaklu, ale swoistego living history, czyli teatru, który, cytując za esejem Klaty, "zainteresowanie historią łączy z prawem do zajmowania się indywidualną pamięcią i pokazaniem intensywnych przeżyć"4. Felietonista "Der Tagespiegel" zwraca uwagę na te same sprawy, które miał w zamyśle Jan Klata: "Proste, czasem ciężkie do zniesienia przesłanie: cierpienie i obciążenie historią (ze strony polskiej i niemieckiej) nie wytrzymują ze sobą porównania. [...] Można wątpić w dokonany wybór, ale nie w siłę i wir wspomnień"5. Ten sam krytyk wskazuje na fakt, że: "Przez długi czas w Republice Federalnej Niemiec wyłącznie organizacje wypędzonych rzucały się na Śląsk i sprowadzały historię do niesmacznej dla większości rozgrywki"6. Klacie miało się udać osiągnąć to, co do tej pory było niemożliwe: "Transfer! jest pierwszym tego typu wspólnym przedsięwzięciem Polaków i Niemców" - podkreśla recenzent "Der Tagesspiegel". Na zarzuty wysuwane pod adresem projektu - o brak dopracowanej narracji w spektaklu, wyeksponowanie polskich losów, zrzucenie winy przez Polaków z siebie na Stalina i układ sił politycznych, ukazanie siebie jedynie w roli ofiar - Jan Klata zdecydowanie odpowiada, że nie zamierzał relatywizować znaczenia historii: "Pokazujemy, kto ponosi odpowiedzialność za wojnę"7. Sens polsko-niemieckiego projektu jest jasno określony i wyraźnie oddany przez niemieckiego krytyka "Der Tagesspiegel": "Klata chce sprowokować dyskusję o dylematach moralnych i unika wszelkich wychowawczych zagrań (gestów). Nie ingeruje ideologicznie, wyławia różnicę między historią a pamięcią. [...] Laicy Klaty są sejsmografami mentalnych przemian"8.
Mimo ogólnego pozytywnego odzewu w niemieckiej prasie, wrocławska prapremiera "Transferu!" spotkała się z krytycznymi opiniami. Felietonista "Berliner Zeitung", Detlef Friedrich, uważa za niestosowne ukazanie w konwencji farsy trójki przywódców deliberujących o kształcie powojennej Europy, bo ironiczny wydźwięk zamazuje historyczną dokładność i służy zrzuceniu polskiej winy i współodpowiedzialności za wypędzenia. Twierdzi, że Polacy widzą się jedynie jako ofiary, a słowo "wypędzenie" nigdy nie pada w spektaklu w związku z Niemcami. Rozumie znaczenie zdarzenia teatralnego, w którym udział biorą nie-aktorzy, jednak nie jest zadowolony z opowieści ofiar, które nie relacjonują samego przebiegu wypędzenia. Problemem okazuje się również wymieszanie konwencji autentyczności relacji wypędzonych oraz ironicznie zarysowanego wątku Wielkiej Trójki. Zdaniem krytyka jest to nieprzystające.
Zainteresowanie berlińską premierą "Transferu!" przerosło oczekiwania organizatorów. Każdego dnia widownia teatru Hebbel am Ufer wypełniona była do ostatniego miejsca. Pod koniec listopada, tuż po prapremierze "Transferu!" we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, Jan Klata udzielił wywiadu dziennikarzowi "Suddeutsche Zeitung". Zapytany o reakcje, jakich się spodziewa po premierze spektaklu w Berlinie, powiedział: "Myślę, że reakcja będzie zimniejsza niż u nas. Na tyle, na ile znam teatr niemiecki, publiczność nie da upustu wielkim emocjom"9. Co do berlińskiej publiczności Jan Klata jednak się pomylił. Reakcja była zaskakująco pozytywna. Inną kwestię stanowią recenzje prasowe. Tu głosy są o wiele ostrożniejsze i bardziej krytyczne. Dziennikarz "Deutschlandfunk", Hartmut Krug, pisze, w tekście zatytułowanym "Kontrowersyjna sztuka o wypędzeniach"10, o "młodym polskim reżyserze, który temu tematowi (tematowi wypędzenia) poświęcił projekt teatralny - ryzykowny nie tylko w politycznym, lecz także estetycznym sensie [...]". Podkreśla także, że: "Stalin zostaje pokazany jako straszny potwór, który jest odpowiedzialny za przesunięcie Polski na zachód, co wskazuje, że jest to przedstawienie z polskiej perspektywy"11. Zwraca on również uwagę na nieporadność inscenizacji, wynikającą z zaangażowania nie-aktorów (którzy nie wypadają najlepiej w chwili, gdy próbują "grać") oraz z postawy reżysera, dalece wycofanego z zabiegów inscenizatorskich. Odpowiedzią na ten zarzut może być zdanie dziennikarza "Der Tagesspiegel", który zwraca uwagę, że: "Klata nie szukał w mieście teatralnej legendy Jerzego Grotowskiego estetycznego eksperymentu"12. Mimo to spektakl "przyjęty został w Berlinie z sympatią i politycznym zrozumieniem, choć jako teatr nie wzbudza specjalnego zachwytu". Oszczędny w słowach uznania jest również recenzent "Neues Deutschland", Volker Trauth, który stwierdza jedynie, że "miło porusza nie traktowane ambicjonalnie, pozbawione żarliwej agitacji swobodne wystąpienie uczestników projektu"13. A cały wieczór uznał za bardzo wiarygodny.
Ulrich Gutmair z "Netzeitung.de" uważa za problematyczne to, że występujący w spektaklu naoczni świadkowie zostali wyłonieni w drodze castingu, co może wydawać się zaskakujące, gdy wziąć pod uwagę fakt, że osoby te zostały wybrane na podstawie długich rozmów, które z nimi przeprowadzono i że ogromne znaczenie miała ich gotowość do wystąpienia na deskach teatralnych.
Jan Klata w eseju pisanym w trakcie prac przygotowawczych podkreślił dystans do równolegle istniejącego politycznego dyskursu: "Nie interesuje nas wciągnięcie naszej pracy w ramy debaty politycznej tyczącej tematu ucieczki i wypędzeń - ani po polskiej stronie, ani po niemieckiej"14. Niemiecka prasa nie przyjęła berlińskiej premiery "Transferu!" tak entuzjastycznie jak publiczność teatru Hebbel am Ufer. Ostrożne opinie niemieckich krytyków o inscenizacji Klaty pokazują, jak delikatnej materii są polsko-niemieckie relacje, gdy przychodzi o nich pisać, włączając się, chcąc nie chcąc, w publiczną debatę. Zadowalający - i chyba więcej znaczący - jest żywiołowy odzew społeczny na "Transfer!", co pokazuje prawdziwe mentalne przeobrażenia o wiele dobitniej niż dyskurs polityczny, który nie jest wolny od obciążenia ideologicznego. A sprawa, zdaniem Jana Klaty, jest bardzo prosta: "Ci ludzie, których możemy dziś słuchać, nie będą żyli już długo. Musimy ich wysłuchać!"15.
1 "Wollt ihr den totalen Krieg oder im Kreuzfeuer der Geschichte - eine Stuckentwicklung", Jan Klata, tłum. Marek Władyka, "Theater der Zeit", paździenik 2006.
2 "Wenn Stalin raus brullt", Gerhard Gnauck, tłum. Marek Władyka, "Die Welt", 21.11.2006.
3 "Gemeinsam verterieben", Dirk Pilz, tłum. Marek Władyka, "Neue Zurcher Zeitung", 29.12.2006.
4 "Wollt ihr den totalen Krieg...", art. cyt.
5 "Transfer aus dem Tabu", Riidiger Schaper, tłum. Marek
Władyka, "DerTagesspiegel", 17.01.2006.
6 Tamże.
7"Deutsche und Polen erinnern sich Gemeinsam in Breslau",
Eva Krafczyk, tłum. Marek Władyka, "Oberbadisches
Volksblatt", 21.11.2006.
8 "Gemeinsam...", art. cyt.
9 "Vertriebene auf beiden Seiten", tłum. Marek Władyka, "Suddeutsche Zeitung", 24.11.2006.
10 "Umstrittenes Stuck zum Thema Vertreibung", Hartmut Krug, tłum. Marek Władyka, "Deutschlandfunk", 19.01.2007.
11 Tamże.
12 "Transfer...", art. cyt.
13 "Geschichte - erzahlt von Opfern", Volker Trauth, "Neues Deutschland", 20.01.2006.
14 "Wollt ihr den totalen Krieg...", art. cyt.
15 "Transfer...", art. cyt.