Artykuły

Listy ze szkoły. Konrad Swinarski do Barbary. Cz. II

6 IX 52 Warszawa

Putki Moje Małe - gówno - Drabarki się nie spisały - żarcia nie było. Za to jeść dali: 1 - Gołęb-iowski [tak!], 2 - Dylągowie - dwie kolacje, i wyobraź sobie - pan, którego nie znasz - mój gospodarz.

Do bursy wkradłem się wieczorem bez papierów - znalazłszy pusty pokój - wlazłem - położyłem się i usnąłem. (Wiesz, że potrafię wszędzie usnąć). Po godzinie wchodzi ktoś, wnosi mnóstwo bagaży - zamyka pokój na klucz i wychodzi... 2 godziny przerwy - wraca - wyciąga stół na środek pokoju - stawia na nim krzesło - wchodzi i - zapala się żarówka. On przerażony co ja robię. Opowiedziałem, że wlazłem nikogo nie pytając - nauczyciel z Chełma - pomyśl, częstuje co dzień śniadaniem i kolacją. Ja nawet jestem zażenowany. Dylągowa zapraszała, ażeby u niej mieszkać, ale ja zostawiłem tylko walizkę. Z mego mieszkania jeszcze nic. Jest pokój w Milanówku. Zastanawiam się mocno. Napisz, czy wziąć. Oni chcą z kwaterunkiem. Za bezcen. Etaty jak dotychczas dosyć pewne od października.

Dzisiaj pierwsza próba "Rewizora" - jutro 1-sze przedstawienie po przerwie. Dzisiaj idę na "Fircyka", bo jutro przerwa na cały miesiąc. Scelbeńki drogie, listkę piszę na Mariensztacie - więc wybacz, że jest luźno sprawozdawcza. Rzeczy bieżące: Od jutra jestem gościem w 5-tym akcie "Rewizora". Wyobraź sobie, Putki, Korzeń kazał mi zastępować - to znaczy, już na zawsze, jednego statystę. Zobaczysz więc Dętko Swinarskie w charakterze ,,Zapowiadającego się urzędnika carskiego" w kostiumie. Epizod składa się z: 1) wejścia, 2) ukłonu, 3) winszuję pani (tekst) i jeszcze raz ukłon wraz z winszuję - zwrot (przód sceny) - odejście do drzwi i przywołanie podwładnych mi urzędników palcem, 5) stanie do kurtyny pod kolumną (7 minut). Wieści arcyważne. Witam Olenę w obecności wielu osób - wyszła za mąż!!!!!!!! he he a la Przybyszewski. Kazała się publicznie pocałować w policzek, cóż, musiałem wykonać - córka takiej osobistości! Cóż robić - publicznie nie mogłem odmówić. [...]

Zaraz jadę z Jasiem9 na Sas.[ką] Kępę w sprawie tamtejszego pokoju. W bursie pokoje 4- i 6-osobowe - ani mi się śni tam mieszkać. Od 1 paźdz. mam propozycje pisania do nowego czasopisma (Przekrój Zetempowski - to nie jest tytuł) uwag krótkich o teatrze. Proponował Kiwilszo, który miał książkę moją. Oddał w Łodzi - pójdę więc do Axera i może z nim pogadam. On chciał rok temu tę książkę pożyczyć. Żegnaj Detynki Scelbeńki Koboldziki i pisz Miodowa 22 put-put-put-put.

Konrad

[Dopisek Jana Biczyckiego]: Szczegóły jak egzamin 10-tego. Święty Antoni, zgwałciła mnie omal Rząsa". ,,Nur nicht aus Liebie weinen" - "Nie bądź na mnie zła jedyna..." Herzliche Grüsse für meine Bewitek - Janek - Zarah Leander.

8 IX 52, Warszawa

Scelbeńki Moje Małe!

Mężem Oleny jest Lystkiewicz i będą się nawzajem onanizować Engelsem o ,,Rodzinie" jak powiedział Krasowski (...) Strasznie serdeczny okazał się wczoraj - tu słuchaj Putinki - ! Ubrał mnie w granatowy mundur i tak stałem się carskim urzędnikiem w "Rewizorze". Jestem, Putki. gościem w 5-tym akcie za jedyne 15 zł. Wystawiam gębę do światła i zupełnie bez charakteryzacji. Scelbeńki - dotychczas tylko Kras.[owski] pytał, czyśmy się pobrali - Olena milczy - reszta też. A teraz największa heca! Przydzielają mi pokój w... Dziekance - Co Ty na to, Detynki. Może jeszcze coś się uda, ale wczoraj Baczyński, ta wkręcona podpora Axerowskiego fortepianu, oświadczył mi to, o czym piszę. W Teatrze Narodowym niezadowolenie - brak planów repertuarowych. Podobno "Zemsta" od nowa ma wejść. "Fircyk" jest delikatno poprawny ze złą dekoracją. Miecikówna ma tylko przykry głos - poza tym zła taka wcale nie jest.

Stary Kraszewski z Dziekanki - ten co ma złote grabie w gębie, pytał Detynki o Twój adres. On chce forsę zaległą. Powiedziałem, ze jesteś na wczasach, a krakowskiego adresu nie znam. Niech sobie stary grzyb szuka w aktach. Jasiu znalazł sobie pokój. Piękny na Saskiej Kępie - No Putinki - pisz zaraz, co słychać - pisz na Miodową, żegnaj Putinki, całuję Cię [...] kiedy siedzisz tak między słońcem a księżycem (w mojej wyobraźni) Put put put Detyneńki Put-put---put-put-

Konrad

10 IX 52 Warszawa

Putki lube!

Z pupki mej - jest już na kształt granitu - zrobię okładziny na M.D.M. Wysiaduję drugą noc na dworcu. W przerwach nocy białe pierzyny chmur ciągną po niebie, ale nogi wyciągam zaledwie do czubków mego obuwia. Tak, Putki, na co przyszło. Brak mi 40 złotych, ażeby z góry opłacić bursę. List Twój znam już na pamięć. Rozmawiam z nim co dzień, ale od kiedy stał się starym znajomym, ciekawi mnie już tyle co zeszłoroczne tenisówki. Jak wiesz, nudzą mnie poznani do głębi ludzie. Dwie ostatnie noce spałem u Jurka Krasowskiego. Okazał się bardzo przyzwoity. Zaprosił mnie nawet na wódkę i stał się dziwnie serdeczny. Pomógł mi przy statystowaniu. Ale od wczoraj miejsce me zajęła jakaś kobieta - zatem zmieniłem lokal. Jak wiesz - pisałem - miałem mieszkać w Dziekance, ale ten grzyb Kraszewski, który w gębie ma złote grabie, ale w sercu pęcherz szatana, nagadał do Kurkiewicza tak niestworzonych rzeczy o mnie, że ten dał mi przydział do akademika. Tam są tylko 4-ro i 6-cioosobowe pokoje, więc nie pójdę, aż w Ministerstwie nie narobię rabanu. Gówno mnie obchodzi, co o mnie powiedzą. Szkoły formalnie nie ma. Korzeń zrzekł się Dziekanatu - Erwin i Otto wykładów. Sztuka Tadka zdyskwalifikowana. On sam chodzi jak osa - wściekły na Korzenia - ma zamiar zrezygnować ze szkoły. Od dziś - jest 4-ta rano na dworcu - idę do Teatru Wojska Polskiego - tam gdzie Filier gra. Potrzebują statystów. W "Rewizorze" jestem zajęty dopiero od 10-tej, bo w 5-tym akcie.

Filier i Hübner zdają na reżyserię - teatr nie zwalnia z wojska - a ja się cieszę, bo zwolnienie mam w kieszeni. Menda P.[...] był w teatrze na obiedzie - Dialog jego z Krasowskim.

Kr.: Gdzie ty się będziesz onanizował w tym wojsku, chyba tylko w szalecie, a to żadna przyjemność

[...] czerwienieje

Kr: - a uważaj, bo w kompanii niejeden pedelek się znajdzie i dupę tak oporządzi, że kartofelek bez trudu przeleci.

[...] sinieje - bo wszystko w mojej i Alicji obecności. Detynki, w T. Narod.[owym] mają być tylko trzy osoby - Olena, Jurek i Tadek Ł.[om-nicki]. Więc ja nie będę. Erwin proponował Olenie zrobienie u siebie sztuki. [...] Nie wiem, gdzie mnie przydzielą. Obawiam się, że zrobią tak, że nie dostanę etatu. Wkurwiam się na to wszystko. Wystarczy czytać na wykładzie Erwina - Gorkiego i nie słuchać, co on mówi - a etat ma się zapewniony Pamiętasz? "Przepraszam - czy ja pani nie przeszkadzam'?" Olena do Erwina: "Nie widzi pan, że Gorkiego czytam". Powinien ją wyrzucić za drzwi. Putinko, a ja ci mówię, że z tego czytania Gorkiego to nic nie wyjdzie. Ja mam nosa. Jasiu ma dzisiaj wrócić z Katowic. Może coś pomoże. On sprytny. Czarnolas u Erwina to szczyt bzdetu. Sztuka 3 godziny baju baju i bluszcz literacki. Jedynie Mrozowska coś jest - może jeszcze Jaroń - reszta sztampa w kostiumach + nieźle mówiony wiersz.

Mam jeszcze 50 groszy i abonament tramwajowy. Zadzwonię do Krymy, może mi pożyczy 100 złotych - bo przecież do końca miesiąca muszę jakoś dociągnąć. Krasowski karmił mnie przez dwa dni. Żegnaj, Detynki - Makarewicz jest cynicznie oficjalny, więc mam go w dupie. - Putki, przyjeżdżaj - błagam, bo nic nie widzę tylko jakieś świńskie ryje zamiast twarzy, a horyzont zwęził mi się na kształt spoconego nylonu - żegnaj, Putinki. Detko.

[na osobnej kartce]

Putki Lube! Piszę dalej. List Twój dotarł do mnie via Bardini, który mi go wręczył nie szczędząc gratulacji. Putki: 1) nie jestem telegrafistą, żeby pisać do mnie w ten sposób. 2) Mam takie organy jak duszę i serce (oprócz innych). 3) Czekam co dzień na prawdziwy list. 4) Biuro informacji staram się zastąpić i nie wiem, czy mi się to udaje. 5) Jestem nieszczęśliwy i czekam na Ciebie (właśnie dlatego) he-he.

Nic istotnego w międzyczasie nie zaszło - chyba to, że Krasowski kombinuje z Alicją. Mieszkam sam na Narutowicza - 30-osobowy pokój. Niedługo zaczynam próby w T. Wojska jako Jan Kazimierz - jedno przejście przez scenę. Mieszkanie: Pokój w Milanówku nic - tylko wzamian za dokształcanie niedorozwiniętej córki, 13 lat tarczyca. Wolę być dokształcanym przez [narysowany kłos]-owskiego niż kształcić niedorozwiniętych. Jest pokój na Saskiej Kępie. Trzeba tam kogoś wyrzucić i otrzymać przydział. To kosztuje adwokata i wymaga poparcia. Gospodyni do rzeczy - statystka z T.P. [olskiego]. Statystowanie to naprawdę bycza zabawa. Kolacją częstują co dzień mnie u Dylągów. Egzamin na reżyserię 22-27 b.m. Teraz Putki - ważne, słuchaj? Jeżeli piszesz takie listy, że pracujesz - owszem zgadzam się, jeżeli jesteś chora to też, chociaż niezupełnie, ale skłonny jestem wybaczyć. Równocześnie jestem trochę urażony - bo Putki takie listy pisał Reinhold Domin i potem się powiesił. To jest Telegraphenstil, a ja nie jestem maszyna do konsumowania punktów.

Bum bum bum bum bum - Konrad

16 IX 52

Putki Lube! Dzisiaj przyszła kartka, wczoraj przerażający list. Putki, Ty naprawdę musisz się oszczędzać. Teraz nawet żałuję, że przysłałaś mi te pieniądze, bo ja zawsze jakoś dam radę w tej W-wie, a Ty znowu jesteś chora, Putinki. W międzyczasie nic nowego się nie zdarzyło Nadal mieszkam fuksem w akademiku i czekam, aż Jasiu załatwi sobie pokój. Wymienię Ci, co on w tej sprawie zrobił. 1. Dostał z Uniwerku zaświadczenie, że: prowadzi zespół teatralny (bujda), że: jest czynnym zetempowcem (bujda), że: jest na dwóch uczelniach (bujda), ze pracuje twórczo (bujda).

2. Był u Prezydenta Miasta, dostał poparcie i teraz już idzie do Sokorskiego - jest już zameldowany. To wszystko. Ja go podziwiam i czekam na rezultat tych poczynań. Oprócz tego dostał od nas z Budy zaświadczenie podpisane in blanco przez Z.M.P., ułożył na swój temat hymn pochwalny, sam wypisał i załączył do papierów.

Ja. Putinki, nadal włóczę się cały dzień po mieście, nie mam co ze sobą zrobić i czytam w kawiarniach. To wszystko co robię. Od jutra zaczynam próby w T. Wojska - o 10-ej rano. Korzeń ostatecznie przestał być Dziekanem. Ma nim zostać Wierciński. Broni się podobno bardzo, ale Sokorski go zmusza. Poza tym cała szkoła w letargu. []

Tylko, Putinki, najpierw musisz wyzdrowieć - oszczędzaj się, Detynki. jak tylko można! Przyrzeknij mi, że pójdziesz do lekarza. Jeżeli będziesz przyjeżdżała, to telegrafuj na Miodową, tak abym ja tam będąc około 15-ej każdego dnia mógł się dowiedzieć. Putki - nie noszę już nienawiści do nikogo - jakoś tak zimno teraz, że i we mnie wszystko zamarło. Szukam wciąż ciepłego kąta. Tak mi jakoś strasznie zimno Żegnaj. Putinki i pisz - Detko.

17 IX 52

Detynki Lube!

Co się z Tobą stało, Putinki - ? Czyżbyś była naprawdę chora? Wysyłam legitymację i zaświadczenie. W Teat. [rze] W.[ojska] Polsk.[iego] gram pazia króla szwedzkiego. Kostium [narysowany kostium] cały niebieski, czarna peruka. Od dwóch dni boli mnie nieznośnie głowa bez przerwy. Żegnaj, Putinki. Ja zupełnie zapomniałem podziękować za czekoladę i papierosy. Nie gniewaj się, Putinko. ale jakoś w głowie mi się kręci - put-put i trzymaj się. Detynki - Ty nie możesz chorować put-put --- Detko

24 IX 52 Warszawa

Putki Lube!

Cóż za listka - istna biblia - i dobre, i złe. Nareszcie, Putinki, znak życia, bo dotychczas pisane kartki przez Dankę D.[rabarkównę] to istne nekrologi. Detki małe: Nie wiem, od czego zacząć - czy od pytań, które przysłałaś - Aha, wiem. Putki! Wybacz, że zaraz nie odpisuję czasami, ale co robić, kiedy ani nie mam gdzie usiąść, ani skąd wziąć papieru. Takie listy pisane na poczcie - no nie mogę. Już rzygam tymi pocztami i kawiarniami. Bibliotekę zamykają już o wpół do czwartej. W moim pokoju ćwiczą dykcję do nocy. Wczoraj pierwsza awantura na ten temat z Noskiem. Rzuciłem w niego książką - tak jak w ciotkę poznańską, jak szła na mnie z siekierą i krzyczała - "chłopak - leń". Drewna na rozkaz rąbał nie będę. Jak pizdnąłem nad głową, to tylko starej megierze włosy na głowie stanęły. Teraz ważni - a wcale nie byli Leistungspole, tylko mieli dwójki albo trójki w ostateczności. Gdzie ta sprawiedliwość. Odczułaś to na zebraniu, jak Cię Olena zapytała - czy ojciec koleżanki był w Oświęcimiu, bo handlował mydłem. Ale chyba Ty jedna im powiedziałaś że czujesz się między nimi jak wśród Gestapo. Krasowski odważniak - bronił Cię. Ale łatwo być odważniakiem. jak się było Powstańcem i ma się Korzonka za sobą. Korzeń niby z cicha pękł, ale swoich forsuje, Axer niby nic, ale Magdalena mi mówiła, że stawia na mnie. A Csató to powinien tam zostać, gdzie Ci opowiadał, ze rąbał las w łapciach. Odrzuca mnie fizycznie. Mówią, że kombinuje z Dolly. Teraz przyrzekam, Putinki, pisać zaraz zaraz zaraz. Więc czujesz się lepiej i bardzo mnie to cieszy. Wierzę, że już inni dobrzy ludzie Ci pomogą - bo ja jestem dupa - a Ty, Detynki, musisz się raz zdecydować na kurację (mam 132 argumenty dlaczego - ale wszystkie banalne w brzmieniu) Czarek stara świnia co mówił o mnie. Dostanie ode mnie po kościach za takie gadanie. Ty, Putinki, to co się boisz napisać do mnie, napisz. W bibliotece Łysa [...] niczego się nie domyśli, ona listów nie otwiera tak jak [...] (biedna Danka Sokołowa - jak sobie przypomnę, co te brzydkie kurwiszony z nią wyrabiały) - a nikogo ze starych słuchaczy od tych spraw nie ma.

Wczoraj pierwszy dzień egzaminu na reż. [yserię]. 5 osób. M. i Dolly, i Filler. E. Axer gładził wzrokiem mnie - potem ręką po kołnierzu. Miny jakby mnie chciał - namaścić. Zawołał nas z Andrzejem M.[akarewiczem] do grania u Fillera. Ten zupełnie nie wiedział, o co chodzi - aż mi go żal było - bo przecież tego pazia u niego w teatrze już próbuję. Przecież Mika bywała na seminariach u Korzenia i chyba nic nie zrozumiała. Zdawała niejaka [...] ze Szczecina - ulubienica Korzenia - lesbijka - to przynajmniej wywnioskowałem. Na końcu Dolly - podobno nie najgorzej. Filler zdawał zupełnie jak Witkowski. Reszta osób zupełnie nieciekawa. Polonistki etc, same baby. Znowu. O dzisiejszych napiszę później.

c.d. egzaminu: Cichocka zdała - byli zachwyceni. Reszta prowincjonalne aktory, szmirusy nieciekawe. Pytają tylko o obronę sztuki, o teorię w ogóle nie. Historia z Reinholdem źle pomyślana przez Czarka. Czy on nie może nic lepszego wymyślić? Hiobowa wieść: Teatr Narodowy: "Romeo i Julia". Ostatnią ma grać... Mikołajska. Wszystkie baby w Narodowym pękły jak świńskie pęcherze napełnione barszczem. Nawet wentylacją uchodzą złowrogie języki. Kto Romeo - nie wiem. Potem "Zemsta" i coś Bałuckiego. Posądzam rywalizację Korzeń-Wierciński na tle Szekspira... W.[ierciński] robi "Henryka 4-ego" w Polskim.

Teraz, Putinki, w skrócie pytania, bo listkę chcę wysłać i, Detynki, przyrzekam:

Za dwa dni następne.

1) List pisany 24-ego b.m.

2) Jaś na polonistykę przyjęty - Heliodor na Hist.[orię] Sztuki 2-gi r.[ok].

3) Mój budżet od nast.[ępnego] miesiąca - 4-ego dostaję około 350 zł. Resztę pożyczę, bo na następny liczę około 800, bo "Rewizor" i ten "Najazd" w D.W.P. po 30 zł dziennie.

4) Mieszkam w akademiku w pokoju 6-cioosobowym na razie w trójkę - Nosek - Czechowicz (jego stryj to właśnie ten poeta) i ja.

5) Etat mam dostać, ale wszystko niejasne jak dotąd.

6) Jadam - obiad w Narodowym. Resztę w barze mlecznym.

7) Jaś ma nadal trudności z mieszkaniem - szykuje mu się drugie - z jednym kolegą z gimnazjum z Katowic. - Także na Sask[iej] Kępie.

8) Makarewicz nic nie robi - wczoraj go widziałam - nawet uprzejmy.

9) Kryma stara się o indywidualny wyjazd do Moskwy. Felcia kocha Betulkę i preparuje audycje nadal. Magdalena na wczasach w Zakopanem.

10) W Łodzi nieciekawie. - Kalina znowu w ciąży. - Jej mąż w sanatorium. Strzemiński żywy trup.

11) Płaszcza jeszcze nie mam - ale lada dzień nadejdzie z Katowic.

12) Dotychczas tylko Otto zrezygnował na pewniaka. Żegnaj, Putyneńki Najlubsze, i myśl o zdrowiu - pamiętaj, co dzień myślę o Detynce i co drugi od dziś do niej pisuję. Żegnaj Putineńki put-put - Konrad.

26 IX 52

Putinki Najlubsze. Dwa dni temu wysłałem poprzednią listkę i chyba już dotarła. W międzyczasie (jak mówi Twój Csató, "inzwischen") egzaminy zakończone i 5 kandydatów przyjętych. Jedna kobieta - Cichocka - czterech facetów różnej kondycji. Jeden np. 58 lat, amator - przyjęty na praktykę. Dolly w efekcie ostatecznym odpadła. Jeden jest z polonistyki z Wrocławia 21 lat - wygląda jak 40-ci i dosyć rozgarnięty, ale ciężkawy. Drugi - aktor od Galla - ten taki zdolny, co grał w Marii Stuart tego faceta, co się kłóci z drugim w 2-ej albo trzeciej odsłonie. Jeden po filozofii z Łodzi - kolega Maciejowskiego - gbur zarozumiały - syn rektora UL. Jednego nie znam, przyjęty na 1-szy aktorski, potem na reżyserię. [...]

Z Jeleniej Góry zdawały 2 osoby - oblały. Opowiadały o tej w żółci, z tamtego roku, pamiętasz, co mnie z Jasiem Biczyckim skojarzyła i do wszystkich latała, pamiętasz, jak się czepiła Gryglaszewskiej i szarpała ją za rękaw: "Wiem, wiem na pewno, że tych dwóch pedałów zda na pewno". Poszła wtedy w J.[eleniej] Górze do POP-u i powiedziała, że zdawali tylko protegowani (wymieniając powody protekcji i nazwiska protektorów!!!), ale POP wyrzucił ją na mordę i zawiesił ją w członkostwie partii na rok. (Ze strachu pewno przed nazwiskami protektorów, no, bo gdzie biedniutkiej J.[eleniej] Górz.[e] do Potentatów Kultury z W-wy.) Pomyśl tylko, ale megiera.

Oczywiście, rok jeszcze bardziej niedobrany jak nasz. Cichocka zmieniła się w czerwony lampion, kiedy zacytowałem jej piosenkę: "Ja jestem niby Hayworth Rita, pół girlsa, a pół senorita" itd. - i błagała, ażeby nie mówić, bo ją wyrzucą ze szkoły. [...] Ale Putinki bez obaw, nogi wprawdzie wyrastają jej spod Jouvetowskiego nosa - a Ty jesteś wielbicielką długich nóg, że to niby rasa, a ja mam krótkie - ale zdaje się są iście aktorskie.

Erwin - wiesz, już się po prostu obawiam: 1) zastrzegł sobie, że przeniosę się do jego teatru, 2) powiedział, że jestem zapuszczony i że pewnie się włóczę, 3) żebym się ogolił - zaoferował amerykańskie żyletki, 4) żebym się wykąpał (powiedziałem, że nie śmierdzę), 5) żebym szukał prywatnego mieszkania.

Wiesz. Putinki, że aż nieprzyjemnie - ta uprzejmość to mi wcale nie odpowiada. Na egzaminie była Horecka, Bielicka i Kossobudzka. Wszystkie spoglądają spojrzeniem Erwina - a on wciąż się uśmiecha. W ogóle jestem w kropce, bo K. mieszka ze mną w pokoju. Oczywiście arcyuprzejmy. Poznałem go na tyle, że to mentalność Maćka z Łodzi, czyli kurdupel z pretensjami. Powiedział mi, że mam przydział do Erwina, - a ja mu na to, że mi nie odpowiada tak typ teatru jak i sam teatr. On podjął to chętnie i oświadczył, że będę gdzie indziej. W międzyczasie Erwin osobiście ze mną rozmawiał i cóż teraz zrobić - muszę u [...] odwołać, ażeby nie obrażać Erwina. Teraz, Putinki, jeszcze o T. Narodowym. Najpierw ma iść "Dożywocie" - Woszczer - Łatka, Tadzio Ł.[omni-cki] jako ten kelnerczyk. Reszta nie wiem. Potem Szekspir. W związku z tym, że Makarewicz po angielsku mówi lepiej niż sam William Sz. - on będzie w Narodowym. Właściwie moje przeniesienie mogę traktować jako degradację - ale trudno. Życzę powodzenia Andrzejowi w towarzystwie Oleny i Jurka. Ostatni mnie zdenerwował powiedzeniem, że Peiper to bzdurny krytyk. Czy ktoś nie jest phallosem, jeżeli tak mówi? Teraz, Putinki, o moim statystowaniu. Paź, którego robię: 1) wpadam fechtując się z drugim paziem - robię niesłychanie ceremonialny ukłon szpadą (front sceny). Klękanie - wstawanie, odejście do namiotu króla szwedzkiego. 2) Wynoszę krzesło na przód sceny - stoję -, 3) Nalewam wina. 4) Zbieram broń i odnoszę, wracam i staję. Będzie to niesłychana operetka w 4 odsłonach na muzyce, czyli pic fotomontaż inscenizacyjny ku uciesze publiki i autora. Perukę mam rudą jak marchew. Dzisiaj pierwsza próba sytuacyjna. Dotychczas lekcje fechtunku. 2-gi paź jest lepszy, bo jest 1) szermierzem, 2) wyższy, 3) zgrabniejszy, 4) przystojniejszy itd., w dodatku ma proste nogi przy moich krzywych.

René reżyseruje - nóżka w lewo, nóżka w prawo, trzy podskoki naprzód, czyli śmiech z odrobiną goryczy przy wystawieniu lewej nogi do publiczności. Powiedział - fechtunek na wesoło - wchodzić na śmiechu. Cóż robić - ale jak zarechotałem, to wszyscy w ryk - głosem bawoła - ale reżyser krzyknął: b. dobrze Sw.[inar]ski i zaakceptował. Prawdopodobnie dojdą nam jeszcze jakieś słowa. Właściwie to jest cały epizod. Oni chcą za tę sztukę dostać nagrodę państwową. Tam są bardzo swobodne stosunki. Ochlej niebywały po premierze, przy zaryglowanych drzwiach i ogólnej przysiędze o niepuszczaniu pary z gęby. To mi zupełnie odpowiada. Poza tym nie czuję się tak skrępowany jak w Narodowym, gdzie nieomal kłaniam się krzesłom. Wczoraj usłyszałem słowo "Marianum mąż ferrum" i uchyliłem kapielusza [tak!] - ale kiedy trzymałem go na wysokości spojrzenia, okazał się plamą atramentu na palcu. Do czego człowieka doprowadza służalczość.

Rewizor nadal idzie 5 razy w tygodniu przy wysprzedanych kompletach. "Lalka" wysprzedana na 3 tygodnie naprzód. Putinki - czy już Ciebie nie nudzę tą pisaniną. Wiesz, Putki, ja dopiero teraz widzę, ile nauczyłaś mnie obcowania z ludźmi. Tak, Putinki - teraz dopiero się zastanawiam, zanim zacznę z ludźmi rozmawiać. Aha, zdał Hübner - podobno najlepiej ze wszystkich, i on jest tym piątym. [...]

W W-wie wielka innowacja - kawiarnia na M.D.Mie otwarta do 12 w nocy - nareszcie postęp. Można przynajmniej czytać do tej pory. Kawa korzystna, ale lokale jak berlińskie domy towarowe - duże i galanteryjne. [...]

Czuję, Putinki, Niedźwiadki, że leżysz i żałujesz, że jesteś unieruchomiona, ale Detynki będę pisał co 2-gi dzień. Wierzę, Detynki, że niedługo wstaniesz i że wszystko będzie w porządku. Może i pokój w międzyczasie skombinuję. Jutro spotykam się w tej sprawie z jednym kolegą z Katowic. Dolly - początkowo przyjęta - potem odrzucona - podobno siedziała 6 tygodni przypadkowo - jak twierdzi - zdjęta z ulicy, jak to się nazywa w fachowym języku. Żegnaj, Detynki - przyrzeknij, że będziesz pamiętała o zdrowiu swoim - put put - Detko.

30 IX 52 Warszawa

Scelbeńki Drogie - Wczoraj dostałem list - serd. dzięki. Dzisiaj podjąłem pieniądze i równocześnie wysyłam. Także przyszła paczka od Ciebie, ale jest jeszcze na poczcie i dopiero po nią jadę. Putinki, za wszystko serd. dzięki + to, że pożyczam pieniądze Twoje - Detynki. Pożyczam do 4-ego 100 złotki. Musiałem bowiem zapłacić za obiady. W ostatnim czasie nic nie wzruszyło W-wy. Egzaminy się skończyły. Dolly została na interwencję Z.M.P. przyjęta, za to obcięli jednego faceta. Są więc dwie kobiety na roku. Próby mego "pazia" trwają nadal - fechtunek robi postępy. Jeden palec przy tym całym picu zwichnięty. (Lewa ręka - nie przeszkadza.) Wszystko toczy się zwyczajnie - tak jak co wieczór - tramwajem na plac Narutowicza. Ostatecznie zdecydowano, że będę u Erwina. Przynajmniej tramwajem z pl. Narutowicza blisko. Będę mieszkał w trójkę - Skaruch + Nosek. W bardzo dużym pokoju na 1-szym piętrze w akademiku obok tego obrzydliwego Bunkra. Ile razy idę do Drabarków - to ciągle patrzę w to okno, z którego do Danki strzelał ten facet z SS. Można by nakręcić etiudę filmową - na dwie osoby. Chłopak w oknie. Schmeisser. Celownik. Na schodach - po drugiej stronie ulicy dziewczyna. Czołga się. I zamieniają im się twarze. Raz ona ma jego twarz. A potem odwrotnie. I tak się przenikają. I on żre coś (jabłko?). I wali do niej - na każdym zakręcie schodów. Nie trafia - bo się bawi nią. Czują się - wiedzą o sobie - walczą ze sobą. Ona osiąga w końcu ostatnie piętro. Gdyby ją odstrzelił, byłoby banalne. Jeżeli nie - nieprawdziwe. Ale Danka przecież żyje i tę drogę po jedzenie robiła kilka razy. Byłoby przerażająco cicho i prosto. - Tak jak opowiadała. A co z jabłkiem? On mógłby tak być piękny jak Wituś G.[ruca]. Ale Danka też do Witusia podobna. Ona bardziej męska niż W.G. Jakieś splecenie się. Zcalenie - zbratanie - symbioza wrogów. Jestem kretynem, że o czymś takim myślę. Mamy myśleć na poziomie tego kretyńskiego tekstu, który nam na tamtym roku wymyślił Erwin: "Podaj mi broń - Nie potrafisz spojrzeć w oczy, a sądzisz, że potrafisz celnie wystrzelić? - Tak sądzę. - Nikczemny!". Putko, mnie się to będzie śnić do końca życia. I te same wygibasy na tym tekście. Heliodor ze szczotką ryżową na kiju - co miało wyobrażać kowboja - który strzela od biodra. Ani Tadek Ł.[omnicki], ani Olivier nie zagrałby Buffalo Billa ze szczotką pod pachą. A wiesz, że ja ten film z Cooperem widziałem. Ale najgenialniejszy jest "Obywatel Kane", oglądałem chyba z 10 razy - ta spotworniała rzeczywistość tego bogactwa. Xanadu. I to, że ją bolały zęby. I te sanki dziecinne. Aż płakałem. - Ale Ty wiesz, - że ja płaczę w kinie.

A tymczasem Nosek - Skaruch i ja. Etatów oczywiście jeszcze nie załatwiono. (...) i jeszcze wszystko wisi na włosku. Piszę z Mariensztatu - przed chwilą tamże rozmawiałem z Hübnerem. Był z Julią Berly, która, jak wiesz, jest właściwie Berlinerblau. Został przyjęty na reżyserię na 1-szy rok. Gra w sztuce T. Łomnickiego. Recenzję ze sztuki załączam. Tadzio w rozpaczy. Filler zwolniony z wojska, bo jedyny żywiciel rodziny. Co z Piotrowskim, nie wiem. Detki Małe - kiedy zamierzasz przyjechać? Z prywatnym mieszkaniem to chyba dowcip z Twojej strony, Detynki. Jaś miał poparcie dwóch ministrów i prezydenta miasta i też nic nie wskórał. Wybacz, że tak mało, ale chcę zaraz wysłać wszystko pocztą do Ciebie - więc do następnej listki. Żegnaj Detynko - put - put Konrad.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji