Artykuły

Gadu gadu z Bogiem

Z propozycji dolnośląskich teatrów wybór padł na spektakl w reżyserii Michała Zadary w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu pt. "Księga Rodzaju 2". Wybór okazał się trafny.

Kiedy znajomi dyskuto­wali nad pomysłem wyjścia na "Księgę Rodzaju 2", przerzucali się obawami. A to ich tytuł niepokoił, bo kojarzył się z poważną tematyką, a to treść mogła być przyciężka i w ogóle groziło nudą. Na szczęście argumenty, że Iwan Wyrypajew to ten od pięknego filmu "Euforia", a Michał Zadra to trochę szalony reżyser, który lubi robić show na scenie. Jest ojcem m.in. "Kartoteki". Zaufali mi i ... nie żałowali, a nawet im się podobało. Biorąc pod uwagę, że autor sztuki podjął temat chorej psychicz­nie kobiety i pokazywał świat patrząc jej oczami to reżyser musiał naprawdę atrakcyjnie przedstawić tę niełatwą sztu­kę. Tak, że na widowni nierzadko wybuchały salwy śmiechu i braw. Tym bardziej, że obok zadań typu "Bóg oży­wił glinianego człowieczka i umie­ścił go w pięknym miejscu - w bia­łej misce, a miska była między pośladkami olbrzyma Terkotki" brzmiały poważne dialogi z Bogiem np. o istnieniu. I tak "Księga Rodzaju " wg Wyrypajewa i Zadary toczy się od śmiechu do refleksji. No dobrze, ale można by zapytać - gdzie przewidywane show. Było i nie trzeba było na niego długo czekać. Zadbały o to Mass Kotki - zespół, w którego skład wchodziły dwie dziew­czyny grające na klawiszach i gitarze basowej. Zagrały (na żywo) kilka głośnych i moc­nych w wyrazie piosenek. Niestety nie najlepszych. Do scenicznego szaleństwa przy­łożył się cały zespół aktorski w tańcu synchronicznym. Wiele radości wniosła także scena z zabawną atrapą rakiety kosmicznej. Gdy tylko rozmo­wy mogłyby stać się nużące, to natychmiast coś się wydarzało. To wkraczał niby sam Wyrypajew (Krzysztof Boczkowski) z kupletem. W najgorszym wypadku pojawiał się głos mówiący - "pauza". Wówczas sztuka zatrzymywała się na chwilę niczym dla odzyskania skupienia widzów. Po czym ruszała dalej z impetem. Sztu­ka wbrew pozorom nie jest wcale komedią, lecz nowym spojrzeniem na chorobę psy­chiczną. Bohaterka, żona Lota (Barbara Wysocka) nie wzbudza współczucia, a raczej fascynację bogactwem stanu umysłu. Potrafi dyskutować, ba, wręcz kłócić się z Bogiem (Jan Peszek). Nie żali się, nie narzeka, tylko żyje. Inaczej, ale wcale nie oznacza gorzej. Do tak dobrego odbioru sztuki obok twórców, najbardziej przyczyniła się główna para aktorska - Wysocka i Peszek. Oprócz wciągających rozmów i monologów fundują inne wrażenia np. estetyczne. Złote spodnie krakowianina czy przeistoczenie się artystki z kobiety w średnim wieku w atrakcyjną dziewczynę z ujmującym, promiennym uśmiechem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji