Artykuły

Skolimów. Primabalerina Olga Sawicka nie żyje

2 kwietnia W Domu Aktora w Skolimowie zmarła Olga Sawicka, najwybitniejsza polska primabalerina II połowy XX wieku. Zatańczyła najważniejsze role w baletach klasycznych, oklaskiwała ją publiczność Poznania, Warszawy, Bytomia, Moskwy, Paryża, Hawany, Oslo... Była niedościgniona.

Podczas wspólnej podróży po promocji naszej książki - "Życie z tańcem" - zapytałem: kim dla Pani jestem? Muszę się zastanowić - odpowiedziała. Cała ona. Nieodgadniona, jakby lekko zawieszona nad ziemią, a z drugiej strony mocno stąpająca po ziemi. Koledzy z zespołu mówili o niej "Poezja zdziwienia". Nigdy nie widziałem Olgi Sawickiej tańczącej na scenie. Poznałem Ją już jako gwiazdę - legendę na emeryturze.

Była piękna, była prawdziwą damą roztaczającą woń wykwintnych perfum, zawsze elegancka czy to na premierze w operze, czy w swoim mieszkaniu.

Zadzwoniłem do Niej przed wielu laty z prośbą o wywiad z okazji Międzynarodowego Dnia Tańca. Zgodziła się. Potem dzwoniliśmy do siebie bez powodu, spotykaliśmy się na premierach, aż któregoś razu zaprosiła mnie do siebie i zaproponowała, abym pomógł Jej zapisać wspomnienia. To był chyba rok 2005. Zgodziłem się, pod warunkiem, że to będzie szczera rozmowa Nie przypuszczałem, że będzie trwała z przerwami ponad trzy lata.

Książka ukazała się w grudniu 2009 roku. To były długie lata, podczas których nasze drogi schodziły się i rozchodziły. Co jakiś czas dopadały Ją wątpliwości, czy powinna o sobie mówić, kogo to interesuje, nikt jej nie pamięta, ciągle miała wątpliwości, na ile może się odsłonić Wiecznie była niezadowolona z efektów naszej pracy. Myślę, że tak samo - będąc tancerką - była niezadowolono z tego, co prezentuje na scenie, a jak wynika z zachowanych recenzji, była znakomita. Nasza znajomość wiele razy była wystawiona na próbę. Do końca miała wątpliwości, czy słusznie postąpiła, decydując się na publikację tego wywiadu - rzeki. Zdanie zmieniła dopiero wtedy, kiedy rozdzwoniły się telefony z gratulacjami, kiedy na spotkania z nią w Teatrze Wielkim w Poznaniu, Operze Śląskiej w Bytomiu na Lądeckim Lecie Baletowym i Operze Narodowej w Warszawie przychodziły tłumy Jej wielbicieli, którzy znali Ją ze sceny. Znów mogła się poczuć Giselle czy Odettą-Odylią, znów miała u stóp publiczność, która ją uwielbiała. Ta książka to był wielki powrót gwiazdy.

Gwiazda Olgi Sawickiej zabłysła w 1947 w Operze Poznańskiej. Miała 15 lat. Dwa lata później Jerzy Kapliński (choreograf) i Barbara Bittnerówna (primabalerina) zabrali niepełnoletnią jeszcze Olgę do Bytomia. Dostrzegli w niej talent, który należy szlifować. Nie zawiodła ich. Wkrótce rozkwitła jako tancerka, tańcząc na Śląsku Swanildę, w "Coppelii", Colombinę w "Cagliostro w Warszawie", Marię w "Fontannie Bachczysaraju", tytułową "Złotą Kaczkę" Będąc na Śląsku, zadebiutował w filmie "Warszawska premiera".

W 1953 roku przeniosła się do Opery Warszawskiej i podbiła Warszawę, tańcząc Swanildę, Julię w balecie "Romeo i Julia", Odettę w "Jeziorze łabędzim", Królową Podziemia w "Panu Twardowskim", Amelię w "Mazepie", tytułowa "Giselle" i Królową Miedzianej Góry w "Kamiennym świecie". Zagrała również jedną z głównych ról w filmie "Uczta Baltazara" i główną rolę Teatrze Telewizji " Julitta ze snów". W okresie warszawskim była na stypendium w Paryżu, które przedłużyła, tańcząc w zespole Milorda Miskovica "Les Étoiles de Paris". Przebywała również na stypendium w Teatrze Bolszoj w Moskwie i - jak dotąd - jako jedyna Polska zatańczyła dwukrotnie tytułową Giselle z tamtejszym zespołem.

W 1962 roku wyszła za mąż i wyjechała do Paryża. W tamtych czasach Opera Paryska była zamknięta dla tancerzy spoza Francji. Nie widząc dla siebie miejsca nad Sekwaną wróciła do Poznania, przyjmując propozycję Conrada Drzewieckiego i została primabaleriną Opery Poznańskiej. Kolejny raz miała publiczność u swych stóp. Tańczyła w autorskich spektaklach Drzewieckiego: "Valses nobles et sentimentales" oraz "La Valsce", "Błękitna rapsodia", "Improwizacje do Szekspira", "Divertimento", "Ognisty ptak" oraz baletach klasycznych: "Sylfidy", "Giselle", "Jezioro łabędzie" (tym razem w roli Odetty i Odylii). Współpracowała z Telewizją Polską...

W 1975 roku Olga Sawicka zeszła ze sceny. Choroba uniemożliwiła jej dalszą pracę tancerki. Wkrótce jednak wróciła do teatru jako choreograf, pedagog gościnny... W drugiej połowie lat 80. ubiegłego stulecia była pedagogiem tańca w Ogólnokształcącej Szkole Baletowej.

Olga miała piękne życie. Kochała i była kochana. Sławomir Pietras nazwał Ją kiedyś "Królową Baletu Polskiego" i tak już zostanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji