Artykuły

To Hamlet przez małe h

- Tytułowy bohater będzie z zawodu aktorem, zajmiemy się więc światem artystów - mówi Joanna Drozda przed premierą "hamleta" w Teatrze Imka w Warszawie.

Dorota Wyżyńska: To będzie hamlet przez małe "h"? Dlaczego?

Joanna Drozda: hamlet jest synem swojego ojca Hamleta przez duże H. Jesteśmy dziećmi swoich rodziców, obarczeni dziedzictwem. Ja jako córka mojego taty [Tadeusza Drozdy - przyp. red.] zawsze byłam małą Drozda. Kiedy syn dostaje imię ojca, jest naznaczony. I bez względu na to, kim chciałby być, jaką ścieżkę, życiową ma zamiar obrać, musi odnieść się do tego, że jego ojciec został zamordowany. Od niego oczekuje się działania, ma pomścić zbrodnię, porzucić swoje cele.

Mały "hamlet" też dlatego że nasz spektakl jest skupiony na małych sprawach, na odczuciach. Mówi się, że inscenizacja "Hamleta" jest odzwierciedleniem czasów, w jakich żyjemy. Moim zdaniem to są czasy na małego "hamleta" wobec ogromnego, przytłaczającego świata.

Akcja rozgrywa się w teatrze I... w świecie mediów. Możesz się z tego wytłumaczyć?

- W naszym spektaklu tytułowy bohater będzie z zawodu aktorem, zajmiemy się więc światem artystów. U Szekspira syn, żeby pomścić śmierć ojca, musi zabić Klaudiusza, ale to było dawno. A jak dzisiaj, będąc artystą, człowiekiem i to wrażliwym, rozliczyć się z kimś, kto dopuścił się tak przeraźliwego zła? Nasz hamlet zrobi o tym przedstawienie. Pokaże to zło, obnaży je za pomocą teatru, sztuki, przyłoży rzeczywistości lustro i naświetli to, czym powinno zająć się społeczeństwo.

U Szekspira Hamlet odgrywa szaleńca, gra. Czyli moja interpretacja, moje przesunięcie, że jest aktorem, wcale nie jest daleka od pierwowzoru. Hamlet udaje szaleńca, Ofelia oszalała. Szekspir wiedział, że czasem potrzebujemy przestrzeni absurdalnej i abstrakcyjnej, aby móc zmierzyć się z problemem, na przykład śmiercią kogoś bliskiego. Jest jakieś podobieństwo między szaleńcami a artystami. Tworzymy wykreowaną rzeczywistość, żeby zająć się bolesnym tematem. W przedmowie do "Doriana Graya" jest takie zdanie, które postanowiłam wykorzystać w spektaklu: "Przez sztukę i tylko przez sztukę możemy chronić się przed absurdalnymi zagrożeniami codzienności".

A świat mediów?

- Pokażemy dwa różne światy: teatru, w którym jest miejsce na budowanie relacji, szukanie uczucia i świat mediów, a szczególnie telewizji, w której wszystko ma swój timing, musi być atrakcyjne, ładnie opakowane, powierzchowne i bezproblemowo docierać do widza. Zdecydowanie hamlet trzyma się od telewizji z dala, dbając o to, żeby nie dać się skorumpować, nie uczestniczyć w pornografizacji przemocy.

Bo kim jest dzisiejszy Hamlet? Według mnie to człowiek, który jest bardzo wrażliwy, a jego głównym pytaniem jest "a ja?". Gdzie ja w tym wszystkim? Jakie ja mam prawa? Czy moja historia i mój pomysł na siebie mają prawo istnieć w takim, a nie innym świecie? Od samego początku wie, że jego ojciec został zamordowany. Dziś ludzie u władzy mogą popełniać haniebne czyny i są bezkarni. Przerażającejest też to, że my na to patrzymy i uważamy, że nic nie da się w tej sprawie zrobić. Odbieramy sobie prawo, żeby się buntować. Ale nasz spektakl nie zajmuje się Ukrainą ani Putinem, a raczej uniwersalnymi sprawami jak miłość, nienawiść, zemsta, agresja, władza, sztuka.

Jesteś aktorką. Skąd pomysł żeby reżyserować? Sama przygotowałaś adaptację?

- To nie zupełnie będzie mój debiut reżyserski, bo zaraz po studiach wspólnie z Martą Ojrzyńską, zainspirowane przez Krystiana Lupę, zrobiłyśmy spektakl "Brzeg-Opole". Byłam też kilka razy asystentką reżysera. I wtedy zamarzyłam o reżyserowaniu, ale wydawało się to bardzo odległe. Aż tu pewnego dnia obudziłam się z pomysłem na wystawienie "Hamleta". Dla mnie Hamlet jest artystą, aktorem, najpiękniejszym i najpełniejszym człowiekiem, o jakim kiedykolwiek napisano sztukę.

Z adaptacją, wymarzoną obsadą, bo wszyscy się zgodzili na to ryzyko, udałam się do Tomka Karolaka, szefa Imki, który klepnął pomysł i zabraliśmy się do pracy. Oczywiście dobrze wiem, że jest to projekt, dla nas wszystkich ryzykowny eksperyment. Ale mam cudowną ekipę, z którą pracuje się wspaniale. I póki co, ani przez chwilę, nie zwątpiłam w ten spektakl. To, że jestem aktorką, ma duży wpływ na to, jak pracuję, jak buduję sceny, jak widzę relacje między postaciami. Korzystam ze swoich doświadczeń scenicznych. Myślę, że moim aktorom nie jest źle.

W roli tytułowej zobaczymy Piotra Polaka, aktora Nowego Teatru, a prywatnie twojego męża.

- Już na etapie adaptacji myślałam o Piotrku. Wiele osób, moich znajomych, pyta się, jak się pracuje z mężem w tym nowym, niespodziewanym układzie. Poznaliśmy w szkole teatralnej w Krakowie, byliśmy na tym samym roku. I zanim nasze prywatne drogi się przeciery, poznaliśmy się całkiem dobrze jako koledzy aktorzy. Graliśmy ze sobą, mieliśmy wspólne sceny na egzaminach. Teraz występujemy w różnych teatrach, ale oglądamy się zawsze, wspieramy. Po naszych premierach dajemy sobie uwagi. Nie mamy problemu z krytykowaniem siebie na scenie czy wrzucaniem inspiracji. To się zwykle nam sprawdza. I tu też.

Piotrek to bardzo ciekawy aktor, ma ogromne możliwości. Pewnie jestem dla niego bardziej surowa niż dla innych aktorów. Ale tłumaczę to sobie tym, że gra główną rolę, musi dać z siebie bardzo dużo, żeby zarażać innych. Nasz hamlet prawie nie schodzi ze sceny podczas spektaklu, jest motorem napędzającym całą machinę. Wspaniałą parę tworzą z Agnieszką Roszkowska, która ma w sobie wrażliwość niemalże dziecka, a jest bardzo silna. Ofelia u mnie jest aktorką, niezależną kobietą, która współtworzy przedstawienie ze swoim ukochanym.

To będzie "hamlet" o aktorach, o teatrze, ale też o tym, jak sztuka wchodzi w konflikt z władzą. Hamlet jest przedstawicielem świata sztuki, Klaudiusz i Laertes reprezentują władzę, która chce kontrolować społeczeństwo. Kiedy sztuka zaczyna przeszkadzać, można przerwać przedstawienie, zamknąć teatr. Sztuka jest z góry na straconej pozycji, nie została stworzona do walki. Raczej - jak mówi sam Szekspir - umie przystawiać lustro rzeczywistości. Władza zajmuje się masą, sztuka - jednostką, człowiekiem. Czymże jest człowiek - pyta hamlet? Pytam ja. Dziś.

* Joanna Drozda - Absolwentka Paseo Academy of Performing Arts w Kansas City, Stany Zjednoczone (1998) oraz PWST w Krakowie (2004).Grala w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie, Teatrze Dramatycznym w Warszawie, Polskim w Bydgoszczy i Powszechnym w Warszawie. Oglądaliśmy ją w spektaklach KrystianaLu py (m.in. "Mistrz i Małgorzata", "Factory 2"), Radosława Rychcika (m.in "Madame Bovary"), Pawia Łysaka ("Wiśniowy sad"), Marcina Libera ("Wesele", Wojna i pokój") i Eweliny Marciniak ("Skąpiec").

W Teatrze IMKA występuje w "Cienie. Eurydyka mówi:" w reżyserii Mai Kleczewskiej. Wyreżyserowala i zagrała w spektaklu "Brzeg-Opole" (2006), za rolę Agnieszki otrzymała główną nagrodę, za rolę żeńską

na X Ogólnopolskim Festiwalu Komedii TALIA oraz drugą nagrodę aktorską od ministra kultury w XII Konkursie Na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej w 2006 roku, a także Grand Prix w tymże konkursie jako autorka scenariusza i reżyserka. Zagrała w dwóch filmach Anki i Wilhelma Sasnala:"Z daleka widok jest piękny" i "Huba".

Teatr IMKA: "hamlet" według Szekspira (przekład Jerzy S. Sito), adaptacja i reżyseria: Joanna Drozda, kostiumy, scenografia i światła: Łukasz Blażejewski.wideo: Wojtek Kaniewski, muzyka i teksty piosenek: Daniel Pigoński. Występują: Iwona Bielska, Piotr Polak, Krzysztof Dracz, Agnieszka Roszkowska, Dobromir Dymecki, TomaszTyndyk, Mateusz Król, Piotr Żurawski. Premiera - 9 kwietnia o godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji